„Na Krym? Czemu nie!” – Polacy z Dolnośląskiego wybierają czarnomorskie wybrzeże

Wypoczynek nad morzem… O tym zaczynają marzyć wszyscy już od kwietnia, gdy ciepłe promienie słońca ogrzewają zmarźniętą ziemię. Im bliżej do lata tym plany stają się konkretniejsze i już pod koniec czerwca człowiek już wie na pewno – dokąd pojedzie oraz ile finansów jest gotów wydać na ten wymarzony wypoczynek.
Niezależnie od tego, jak koledzy chwalą Zatokę pod Odessą czy Geniczesk na Morzu Azowskim, prawdziwy turysta wie, że największe szanse na dobrą pogodę i ciepłe morze na Ukrainie są właśnie na Krymie.
Okres wakacyjny zrzesza wszystkich niezależnie od politycznych poglądów czy przynależności narodowościowej nad jedną ideą – wyrwać się gdzieś poza zwyczajną „obstanowkę” i  osiąść na tydzień czy dwa w przytulnym hoteliku Eupatorii, Jałty czy Sudaka.
W tym roku czy dzięki EURO, czy w ogóle przez popularyzację atrakcji turystycznych Krymu, w tym roku półwysep odwiedza rekordowa ilość Polaków. I nic dziwnego – w miarę dobra droga przez Równe, czasami przechodząca nawet w autostradę dość szybko dostarcza podróżujących  samochodem na brzeg Czarnego Morza. Oczywiście chciało by się więcej hoteli po drodze i CPNów oraz lepszej jezdni na niektórych kawałkach ale przy odrobinie szczęścia drogę od Medyki do Eupatorii można pokonać za 17 godzin a z Dorohuska do Czarnomorskiego – za niecałe 15. Właśnie o Czarnomorskim opowiemy krótko w tym artykule. Nadmorska miejscowość, znajdująca się 70 km na północ od Eupatorii wabi turystów szerokimi plażami, niską ceną wynajmu pokoi w prywatnych hotelikach (od 80 hrywien) i oczywiście gwarantowanie wspaniałym morskim klimatem, zachęcającym do uprawiania sportów wodnych i po prostu wylegiwania się w słońcu na plaży.
Oczywiście, jakość usług i wygląd plaży przypomina raczej Bułgarię z lat 80-ch ale, o dziwo, butelki, porozrzucane wieczorem, nad rano znikają, a miejscowy WOPR sprawnie poszukuje rodziców zaginionych dzieciaków, oderwanych od „stada”.
Polaków jak tych Kresowych z Podola i Galicji, tak i z terenów RP też tu nie brak – Paweł Kasperkiewicz, który przyjechał z Wrocławia tak charakteryzuje wypoczynek w Czarnomorskim – „zapłaciłem 250 Euro za 10 dni. Za te pieniądze mam pokój z klimatyzacją i dwurazowe wyżywienie. Oczywiście nie ma mowy o żadnym basenie na terenie hotelu, ale plaża znajduje się 15 minut od naszego miejsca zamieszkania. Co mi się nie podoba? W porównaniu z europejskimi kurortami nie dostatecznie rozwinięta infrastruktura, reklamy z głośników na plaży, ciotki, sprzedające pierożki nad głową. Ale to wszystko jest niwelowane niską ceną. Na przykład za godzinne nurkowanie na Tarchankucie zapłacę tylko 40 Euro, z tym, że dadzą mi pełny ekwipunek, zawiozą i przywiozą łódką”. Pan Paweł z żoną Małgosią stanowczo dementują pogłoski, że na Krymie jest niebezpiecznie. „Jasne, że trzeba pilnować rzeczy i dokumentów, ale bez fanatyzmu – zawsze można kogoś obok poprosić, by przypilnował”.
I faktycznie. Wbrew obawom czarnomorskie wybrzeże w tym roku proponuje wypoczynek na każdą kieszeń – od 50 hrywien za pokój z kuchnią i łazienką na ulicy do 5oo hrywien za trzymiejscowy apartament przy plaży w hotelu Atesz z klimatyzacją, łazienką i oknami, wychodzącymi na ciche zaplecze. Póki jeszcze sezon wakacyjny w pełni – zapraszamy na Krym, w końcu wszystkie miejsca, do których jedziemy „na” a nie „do” kojarzy się z naszymi Ziemiami Kresowymi i nostalgią do byłych okresów historii wielkiej Rzeczypospolitej.

{morfeo 166}

 

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *