Cała naprzód na północny wschód! Trwa polski rajd rowerowy drogami północnego Podola i Polesia

Piąty dzień rajdu rozpoczął się dość niezwykle – gospodarze pizzerii i kawiarni w Andruszówce, gdzie uczestnicy rajdu jedli kolację i śniadanie, poprosili o wspólne zdjęcie z rowerzystami – to świadczy, że maraton nabiera na popularności. Zwiedzania zabytków w tym dniu nie planowano, ponieważ dystancja do pokonania stanowiła 101 km. Uczestnicy ją podołali w ciągu 8 godzin i 25 minut. Udało się to zrobić bez specjalnego wysiłku, ponieważ droga leciała cały czas z górki, w trakcie jazdy pokonano różnicę wysokości w 247 metrów.

Nie udało się uniknąć problemów technicznych – ktoś uszkodził łańcuch, ktoś pożegnał się z rowerowymi okularami. Prawie cały czas do Popielni z lekka padało, ale na ogół jechało się dobrze.

Rowerzyści jechali przez Popielnię i Brusiłów, zobaczyli ładne miejsca w okolicach Kornina i dojechali do wsi Pryworottia w powiecie popielniańskim, gdzie gospodyni gospodarstwa agroturystycznego Pani Natalia pokazała im swoich wilczurów, wilczycę, charta, konia, nakarmiła uczestników wyprawy i przygotowała dla nich łaźnię. W gospodarstwie po podwórku biegał prawie domowy jeż. Po łaźni na uczestników rajdu oczekiwały smażone kiełbaski.

 

Przez Berdyczów i okolice. Trwa rajd rowerowy po miejscowościach Żytomierzszczyzny, bliskich sercu każdego Polaka

Czwartego dnia w Berdyczowie uczestnicy rajdu tuż po śniadaniu zwiedzili kościół pw. Św. Barbary (1826 r.) і klasztor karmelitów bosych (1627 r.), gdzie księża opowiedzieli o historii tych budowli i o życiu parafii. W Czerwonym rowerzyści zobaczyli pałac rodziny Grocholskich z ХІХ wieku, tam też zrobili przerwę na obiad na brzegu jeziorka. W Gorodkówce na wszystkich wywarł duże wrażenie neogotycki kościół pw. Św. Klary z 1913 roku, gdzie starosta wspólnoty Pan Anatol oprowadził rowerzystów po świątyni, zaprowadził na dzwonnicę i opowiedział o budownictwie i renowacji kościoła. Dla takiej wycieczki było podołać 8 km po piachu i kocich łbach, w porywach silnego wiatru.

Taką samą drogą uczestnicy rajdu dojechali do Andruszówki, gdzie na wjeździe zobaczyli pałac Stanisława Berżyńskiego. W Andruszówce kolarze zatrzymali się na nocleg i zjedli w miejscowej pizzerii kolację – w tym dniu postanowiono zrezygnować z glilowania z powodu zmęczenia i gorszej niż poprzedniego dnia pogody.

Częśc osób z powodu choroby zrezygnowała z podalszego kontynuowania wycieczki (Andrzej Demenkow i Andrzej Marczuk), zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami od grupy odłączyli się także Antoni Klimenko i Oleksij Netrebenko. Natomiast na ich miejsce przybyli rowerzyści z Berdyczowa – Maksym i Włodzimierz Miszczenkowie, Władysław Gawrysz i Paweł Jurczyk, którzy pokazali żytomierzanom malownicze zakątki swojej okolicy.

Czwartego dnia podołano trudnymi drogami Andruszowszczyzny dystancję w 61 kilometr za 8 godzin i 16 minut, średnią szybkość jazdy po asfalcie wyniosła 22 km na godzinę, a po kocich łbach – 14 km na godzinę.

Niestety, nie udało się z powodu problemów technicznych dołączyć zdjęć – obiecamy to zrobić w najbliższym czasie.

 

Dalej do Berdyczowa!

Trzeci dzień rajdu zaczął się od śniadania, potem wszyscy raptem przypomnieli sobie, że mają przeróżne problemy techniczne z oponami, przełącznikami biegów i zaczęli te problemy likwidować, co zajęło około godziny.

Mechanik rajdu Wiktor Matkowski miał pełne ręce roboty. Problemy z rowerami prześladowały grupę do końca – w Assistansie jechało od 2 do 4 rowerów, które były reperowane podczas postojów, zmieniały się prowadzący. Strata czasu na starcie kompensowana była większą szybkością jazdy, chociaż tuż przed startem trener Michał Stolar przypomniał o zaleconej średniej szybkości i udzielił kilku cennych rad.

Może dzięki temu uczestnikom maratonu udało się dojechać z Lubara aż do Krasnopola, gdzie zobaczyli oni kościół, zbudowany w 1902 рroku na koszty rodziny Mazaraki, zwiedzić park w Troszczy, dojechać (z przerwą na obiad w Iwanopolu) do Rajgorodka i zwiedzić nie tylko z zewnątrz ale i wewnątrz rezydencję Mazaraki. Z byłego pałacu już wyniosło się przedsiębiorstwo rolnicze i od tego czasu budynek stoi pusty. W Rajgorodku na nas czekał Wasyl Łysiuk z Berdyczowa, który nas odprowadził po rezydencji. W Berdyczowie rozlokowaliśmy się w hotelu „Mirabela”, zjedliśmy kolacje i przed pójściem na grill nad Gniłopięcią zrobiliśmy porządek w autobusie, gdzie w ciągu trzech dni zrobił się niezły bałagan i przebite dętki leżały w pudełku z chałwą.

Pokonana dystancja okazała się większa niż planowaliśmy i wyniosła 93 kilometry.

 

Zdjęcia z trzeciego dnia Rajdu (opis pojawi się po naprowadzeniu myszką na zdjęcie)

{morfeo 380}

 

Romanów, Lubar, Miropol i Nowa Czartoryja. Rowerzyści z Żytomierza pokonali już 120 km!

Drugiego dnia uczestnicy maratonu zostawili Romanów i udali się w kierunku Lubara. Przed tym w Romanowie miejscowy krajoznawca Pan Aleksander Kondratiuk opowiedział uczestnikom o pałacu Ilińskich. 12 sierpnia około 11.00 rowerzyści byli już w Miropolu, dołając 21 kilometr.

Tam Pani Oksana Gawryłowa, nauczycielka miejscowego gimnazjum oprowadziła nas po muzeum szkolnym, opowiedziała o rodzie Gutten-Czapskich. Kolarze zobaczyli w Miropolu także kościół Św. Antoniego. Następnie w Nowej Czartorii odwiedziliśmy park i młyn z 1870 roku. W Lubarze ulokowaliśmy się w hotelu, zjedliśmy kolacje, ale po kolacji była jeszcze wycieczka do dawnego klasztoru jezuickiego z 1666 roku i kościoła pw. Archanioła Michała, gdzie ksiądz Andrzej opowiedział nam o parafii katolickiej w Lubarze.

Wieczorem jak zawsze był grill. Przejechaliśmy w tym dniu 58,2 kilometry, łącznie za dwa dni – 119,2 km.

 

Zdjęcia z drugiego dnia rajdu rowerowego „Polskimi ścieżkami Żytomierszczyzny” (opis pojawi się po naprowadzeniu myszką na zdjęcie)

{morfeo 379}

 

W drogę po miejscach, związanych z historią Polski, wyruszył rajd kolarski z Żytomierza

Uczestnicy rajdu kolarskiego „Polskimi ścieżkami Żytomierszczyzny”, współfinansowanego przez Fundacje „Pomoc Polakom na Wschodzie”, 11 sierpnia wyruszyli w tygodniową podróż przez obwód żytomierski. Maraton startował przy katedrze Świętej Zofii w Żytomierzu, następnie rowerzystów o 10.00 pobłogosławił ksiądz przy kościele Św. Jana z Dukli.

15 członków polskiego klubu sportowo-turystycznego „Wilcze Góry” działającego przy Polskim Towarzystwie Naukowym w Żytomierzu, rowerzyści z Żytomierskiego Klubu Kolarskiego oraz sportowcy z „Kołosu” pod kierownictwem Michała Stolara już w pierwszym dniu przejechali 73 kilometry w kierunku od Żytomierza do Romanowa. Droga wiodła przez Cudnów, Denyszy, gdzie uczestników Rajdu do Wysokiej Pieczy odprowadzili Wiktor i Stanisław Antoniewscy.

О 13.00 kolarze dotarli do Cudnowa. Tam do Rajdu dołączyła grupa z Berdyczowa – Andrzej Marczuk, Miszczenkowie Maksym i Włodzimierz, Władysław Gawrysz i Wasyl Łysiuk. W Cudnowie uczestnicy odwiedzili miejscie Cudnowskiej Bitwy (W 1660 roku w Cudnowie Polacy zwyciężyli w tej bitwie z armią Szeremietiewa, wskutek czego 4 listopada rosyjska armia skapitulowała. W miejscu bitwy teraz stoi krzyż). Rowerzyści zwiedzili także miejscowy klasztor bernardynów, a w pobliskiej wsi Stołpów – typowy „biały” dworek szlachecki.

Droga do leżącego dalej Romanowa była krótką; w tej miejscowości rowerzyści rozlokowali się na nocleg w hotelu, zjedli kolację, a potem posiedzieli przy ognisku i grilu.

Uczestnicy wyjazdu kierują podziękowania do Jerzego Gajdosza, który oprowadził ich do Cudnowie, a także kolegom z Berdyczowa i Żytomierza.

 

Zdjęcia z pierwszego dnia Rajdu (opis pojawi się po naprowadzeniu myszką na zdjęcie)

{morfeo 378}

 

 

Tekst Sergiusz Rudnicki
Zdjęcia Marcin Bogdanowski

 

 

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *