Ślady polskości na Podolu są widoczne na każdym kroku. Czasami mieszkańcy tego regionu, nawet Polacy z pochodzenia, nie domyślają się, że drogami którymi dziś chodzą do szkoły czy pracy, kiedyś kroczyli polscy królowie czy powstańcy styczniowi. Na szczęście są ludzie, krajoznawcy z powołania, którzy ceną własnego wolnego czasu badają te pamiątki i przekazują relacje nam zwykłym czytelnikom, śledzącym wydarzenia na Kresach. W tym artykule kontynuujemy wycieczkę po Podolu z Dmytrem Antoniukiem, a dokładnie po dzisiejszej Chmielnicczyźnie.
…Wracamy do miejscowości Dołżok pod Kamieńcem, stamtąd przez Surżę dojeżdżamy do Rycht, gdzie po prawej stronie od przystanku autobusowego, w centrum, znajdują się cztery wieże – resztki średniowiecznego zamku. W połowie XIX w. Konstanty Podwysocki, budując na miejscu starej twierdzy nową rezydencję, znalazł płytę z napisem, że ta forteca została wzniesiona w roku 1507 przez Humnickich (wg innych źródeł Lanckorońskich), pozwala ona datować te fortyfikacje.
Rychty wiele razy poddawały się tatarskim i tureckim oblężeniom. Za panowania osmańskiego w XVII w. zamek zaznał upadku, ale był szybko odbudowany. Po raz ostatni był atakowany przez Turków w roku 1762, kiedy to garnizon chocimski otoczył zamek i kasztelan Osiński wpuścił Tyrków, nierozważnie zaufawszy im. Ci zaś zrabowali zamek, zabijając załogę. Osińskiego jednak oszczędzili – zabrali z rodziną do Chocimia, a wkrótce zwolnili. Podwysockim dostali się same ruiny twierdzy.
Literat, kolekcjoner, historyk-amator Konstanty Podwysocki w nowowybudowanym pałacu zebrał sporo rzeczy, stanowiących artystyczną i naukową wartość, m. in. od małżonki z rodziny Gołowińskich otrzymał kolekcję polskiej grafiki, zebranej przez Hermana Gołowińskiego ze Steblowa. Posiadał także znaczną bibliotekę, w której przechowywano (częściowo) archiwum Potockich z Tulczyna oraz inne historyczne dokumenty. W 1917 roku pałac spłonął, ale część zbiorów Podwysockiego udało się przekazać do Biblioteki Jagiellońskiej. Po II Wojnie Światowej forteca została całkowicie rozebrana, pozostały tylko cztery baszty. Jedna z nich służy jako piwnica, wykorzystywana przez miejscowego księdza, trzy inne powoli niszczeją.
Znowu, przez Dołżok jedziemy trasą w kierunku Czemerowiec i na pierwszym zakręcie trzymamy się lewej strony. Mijamy Kadyjowce, pobliskie Zalesie Pierwsze i na rozdrożu za 5 km skręcamy w lewo. Wreszcie jesteśmy w niezwykle malowniczej miejscowości, na wysokim brzegu kanionu rzeki Smotrzycz, we wsi Czarnokozińce.
Ruiny dosyć dużego zamku widać ze wszystkich stron. Ta twierdza jest jedna z najstarszych na Podolu. Została ona wybudowana pod koniec XIV – na początku XV w. jako letnia rezydencja kamienieckich biskupów katolickich. Pod obroną kamiennych murów Czarnokozińce stały się miasteczkiem, któremu król Zygmunt I w roku 1519 nadał prawo magdeburskie na prośbę biskupa Wawrzyńca Międzyleskiego. Pod czas jednego z tatarskich wtargnięć prałat zginął. Ogólnie, rzecz biorąc, zamek czarnokoziński siedem razy zaznawał ataków Krymczaków i kilka razy został zdobyty. Pod ścianami stali również Wołosi (Mołdawianie), ale bezskutecznie, np. w 1538 roku przez gospodarza Piotra.
Biskup Paweł Piasecki odnowił twierdzę w 1640 roku i słusznie, ponieważ po upadku Kamieńca pod naciskiem Turków, zamek jeszcze w ciągu dwóch lat utrzymywali Polacy. Wreszcie, w roku 1674 Osmanie ściągnęli do jego murów ciężką artylerię i zdobyli zamek, mordując cały garnizon. Po uwolnieniu Podola zamek znowu został odnowiony i biskupi, jak i przedtem, tutaj zamieszkali. W starych murach nie było zbyt wygodnie dlatego w połowie XVIII w. dla biskupów kamienieckich obok zbudowano piętrową rezydencję. Cieszyli się nią dość krótko, ponieważ już w 1795 roku Katarzyna II skonfiskowała cały majątek i podarowała go jednej z córek Potiomkina. Pałac wraz z starym kościołem p. w. Św. Józefa (1608 r.) doczekał czasów komunistycznych, kiedy został zburzony. Po świątyni pozostała tylko wysoka ściana frontowa. Zamek zamienił się na ruinę jeszcze w XVIII w., przyciągając od tamtych czasów tylko romantycznych podróżników.
Wróciwszy tą samą drogą na trasę P 24, udajemy się w kierunku Czemerowiec. W Lanckoronie (Zariczance), prawie na wylocie, skręcamy w prawo. Mijamy Latawę, za którą zaczyna się okropna kostka brukowa, która prosto przez skrzyżowanie prowadzi nas do wsi Zbrzyż nad Zbruczem.
Jeżeli uważaliście Zawale za odległą peryferię, to warto było najpierw tu przyjechać. Zbrzydż trochę przypomina okolice Czarnobyla – żadnej żywej duszy, opuszczone domy, cisza… Ale szukamy tutaj nie skromnego podwórka-szkoły, lecz prawdziwego zamku. Jeżeli spotkacie tutejszych mieszkańców, to zapytajcie o stary klub, ścieżka do którego jest już prawie zarośnięta.
Po zamku, który wg jednych źródeł postawili w XVI w Lanckorońscy, a wg innych – Adam Tarło dwieście lat później, pozostało tylko duży dom mieszkałny nad bramą. Przed 1917 rokiem urządzono tutaj mieszkanie ostatnich właścicieli wsi. Patrząc na ledwo widoczny renesansowy portal, można powiedzieć, że Tarło tylko odnowił twierdzę, a nie zbudował. Chociaż i on wyróżnił się tutaj jako budowniczy – na rozkaz Adama w 1744 roku w Zbrzyżu założono klasztor kapucynów, którego mury obronne postawiono w kształcie herbu rodziny Tarło Topór. Obecnie na tym miejscu znajdują się obory, a po kościele, zmienionym niegdyś na cerkiew, nie ma żadnego śladu. Zostały same długie ściany klasztorne z dawnymi wmurowanymi strzelnicami.
Powróciwszy na normalny asfalt w Lanckoronie, przez Czemerowce dojedziemy do Satanowa. Odległość od Satanowa do Zbryża to 55 km.
Taka dziwna nazwa miasta, wg legendy, związana jest ze starożytnymi Rzymianami. Niby jeden z legionów dostał się tutaj i jego naczelnik Toniliusz zapytał legionistów: „Sat an non?” – „Wystarczy czy idziemy dalej?”. Odrzekli „sat”. Wątpliwe, czy jest to prawda, ale legenda ciekawa.
Na terenie nieczynnej cukrowni, na wysokim brzegu Zbrucza, wznosi się jeden z największych kiedyś zamków tej części Podola. Pierwszą murowaną twierdzę postawił rycerz Piotr Odrowąż, któremu Satanów przekazał król Jagiełło w XV w. Ocalała po niej tylko mała okrągła baszta. Główna, zachowana część zamku została dobudowana już w XVI w. przez Sieniawskich. W tamtych czasach powstawała szczególna potrzeba odnowienia fortyfikacji, ponieważ miasto dwukrotnie – w 1528 r. i w 1530 r. – było spalone przez Tatarów.
Tragiczny dla Satanowa okazał się rok 1651. Kiedy to pod mury twierdzy podeszli Kozacy Chmielnickiego. Miasto się poddało, ale zamek, w którym ukryła się szlachta, Żydzi i unici, podbito nie od razu. Kozacy jednak go zdobyli i wymordowali wszystkich. Dwa lata później przyszedł tu oddział karny Marcina Kalinowskiego, który oddał rozkaz, aby ukarać każdego dziesiątego mieszkańca Satanowa, ścinając głowę, za zdradę wobec króla. Na miejscu masowego grobu, gdzie pochowano zabitych przez Kozaków, w tym samym 1653 roku postawiono kolumnę z rzeźbą bolejącego Jezusa (podobna wieńczy kaplicę Boimów we Lwowie). Jest to najstarszy na Ukrainie pomnik ofiar wojny polsko-ukraińskiej. Dziś znajduje się na terenie szpitala.
Wraz z Kamieńcem w roku 1672 do Turków przeszedł też Satanów. Co prawda, rok później go odebrano, ale minęły kolejne trzy lata i przyszedł tu sułtan Muhammad IV z wyprawą karną. Mieszkańcy Satanowa mężnie bronili się w zamku, w kościołach i w synagodze, ale siły były nie równe i Osmanie zdobyli fortyfikacje. Zginęło wtedy cztery tysiące ludzi. O tym wydarzeniu przypominał święty obraz przedstawiający Chrystusa, porąbany jataganami janczarów. Przechowywano go w cerkwi Św. Jerzego.
Satanów, jak i całe Podole, znajdował się pod władzą Osmanów do 1699 roku, a po jego uwolnieniu Adam Mikołaj Sieniawski odbudował i zamek, i fortyfikacje dookoła miasta. Bramę miejską do dziś zdobi przepiękna płaskorzeźba z herbem obszarnika i patetycznym napisem w języku łacińskim o tym, że „brama ta zamknięta jest dla wrogów, i tylko Panu Bogu, królowi i Ojczyźnie klucz do niej może być dany”. Wyżej zachowała się obronna synagoga XVI w., w której ocalał ołtarz – aron ha-kodesz z pomalowanymi wizerunkami skrzydlatych lwów i koroną Dawida.
Satanowski zamek, który w XVIII w. stracił znaczenie wojenne, częściowo został rozebrany w 1895 roku podczas budowy cukrowni. Wtedy na jego dziedzińcu postawiono potworny komin, który do dziś psuje cały wygląd pomnika. W roku 1924 zamierzano zburzyć zamek jako grożący zawaleniem się, ale udało się go obronić. Jednak stracił wtedy znaczną część ścian i jedną z trzech wieży. Do dnia dzisiejszego zachowały się dwie wieże, połączone wysokim murem, skąd można podziwiać piękną panoramę Zbrucza.
P. S. Niedaleko Satanowa, w Słobódce Satanowskiej, jest także obronny klasztor prawosławny, który pochodzi z XVI w.
Hotele w obwodzie chmielnickim można odnaleźć w Chmielnickim, Kamieńcu-Podolskim, Szepetówce, Krasiłowie, Starokonstantynowie, Międzybożu, Dunajowcach, Gródku oraz na trasie Chmielnicki-Tarnopol. Uwaga! Na południowym wschodzie obwodu noclegów prawie nie ma.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, bwp
Leave a Reply