W obronie Krzyża – Luba Barwińska

Luba BarwińskaWesoła i pięknie śpiewająca Pani Luba Barwińska jest dobrze znana w środowisku rzymskokatolickim południowo-zachodniego Podola. Urodzona w Tereszkach (rejon krasiłowski, obwód chmielnicki) przez ostatnie kilka lat razem z duchowieństwem skutecznie walczyła o zarejestrowanie wspólnoty parafialnej w tym mieście.

Pani Luba podczas krótkiego pobytu w Winnicy sama poprosiła o spotkanie z redakcją „Słowa Polskiego”. Podczas rozmowy podzieliła się troskami i wspomnieniami z życia własnego oraz kościoła rzymskokatolickiego na Podolu.

Co łączy Panią z Tereszkami?

– Luba Barwińska: Tereszki to moja mała ojczyzna, która kojarzy mi się przede wszystkim z kościołem, wybudowanym przez Grocholskich oraz historią tych ziem, mieszkańcy których mocno nacierpieli się ze strony władz bolszewickich, broniąc wiary swoich przodków. Miałam trudne dzieciństwo. Kiedy matka była w ciąży – porzucił nas ojciec, wzrastaliśmy w biedzie, która towarzyszyła wszystkim innym mieszkańcom niewielkich wiosek na Podolu w latach 50-60 ubiegłego wieku. O tym, że mam stosunek do Grocholskich i Sieraczyńskich, bałam się powiedzieć komukolwiek aż do lat 90. Pamiętam, jak chłopaki krzyczeli, szydząc w ślad za mną: „Grafinia! Barwińska!”. Idę do szkoły – raz mnie pobili, wracam – znów mi się dostało. Idę, płaczę… Tak trwało do czasu kiedy pewien stary nauczyciel nauczył mnie bronić się, a nie uciekać przed napastnikami. Zajęłam się sportem i po pewnym czasie poczułam się znacznie pewniej.

Czy wierni kościoła rzymskokatolickiego mogli modlić się w kościele w Tereszkach w czasach komunizmu?

– Nie mogli. Jakimś sposobem tę świątynię po 1946 roku przejęli prawosławni. Organy i ołtarz zostały zniszczone, ławki zabrano do klubu, a resztę niedawno strawił pożar. Hrabina Kazimiera Grocholska-Sieraczyńska przecież była bardzo bogatą kobietą i bardzo religijną. Jej mąż – hrabia Władysław Grocholski (były właściciel Tereszek) lubił łowy i piękne obrazy a ona opiekowała się świątyniami chrześcijańskimi. W okolicznych z Tereszkami wioskach wybudowała dziewięć cerkwi i kapliczek. W wybudowaniu kościoła w Tereszkach jest wielka zasługa także hrabiny Kazimiery, bowiem właśnie dzięki jej wpływie na hr. Władysława Grocholskiego wierni otrzymali możliwość przeniesienia się z małej kapliczki do dużej nowej świątyni, fundusze na które pomagała zbierać zacna Pani Grocholska-Sieraczyńska. Pomysł budowy kościoła zaczęto realizować w 1907 roku, ale przez problemy z pieniędzmi małżeństwo musiało sprzedać fabrykę szkła w Baranówce i otrzymane za nią pieniądze skierowano na cele budowy kościoła. Przez problemy finansowe małżeństwo podobno często się kłóciło, niektórzy nawet twierdziły, że jedna z kłótni Władysława Grocholskiego i Kazimiery Sieraczyńskiej stała się przyczyną zawału serca, przez który zmarła żona polskiego hrabiego z Tereszek…

Co w pierwszej kolejności należy wykonać w Pani rodzinnej miejscowości, żeby przywrócić tzw. „historyczną sprawiedliwość”?

– Po czasach komunizmu życie na Podolu stanęło z nóg na głowie. Uważam, że w pierwszej kolejności należy starać się o zwrot kościoła, a przynajmniej – o możliwość wspólnego z niego korzystania razem z prawosławnymi. Przecież to nasi przodkowie – Polacy jego wybudowali i mamy takie same prawo na modlitwę w murach kościoła w Tereszkach, jak nasi bracia-chrześcijanie obrządku wschodniego. Poza tym warto odnaleźć prochy hrabiego Grocholskiego, który był pochowany na miejscowym cmentarzu katolickim. Po przyjściu do władzy bolszewików zwłoki hrabiego zostały wykopane i wrzucone do rzeki. Ale ktoś z miejscowych mieszkańców zdołał jego pochować ponownie. Podobnie w tym miejscu jest teraz śmietnik, dzięki czemu dosyć łatwo będzie je lokalizować. Dlaczego mówię, że w pierwszej kolejności należy starać się o kościół? Bowiem nasza młoda wspólnota parafialna która składa się z kilkunastu osób nie ma, gdzie się modlić. A prawosławnych też nie jest dużo – tylko 20 osób i nie potrzebują naszego kościoła przez 24 godziny na dobę. Przecież możemy nawet pomóc w remoncie i renowacji świątyni, wybudowanej przez Grocholskich, to nasz święty obowiązek. Nasza parafia nosi imię Św. Kazimierza przez to, opieki oraz niewyjaśnionej z punktu widzenia człowieka pomocy którego wierni z Tereszek doświadczali nawet w czasach bolszewizmu.

Czyżby są relacje o ingerencji ze strony sił wyższych?

– Tak, kiedy bolszewicy chcieli zdjąć krzyż z naszego kościoła w latach 30. XX w., kilka z nich spadło z dachu na ziemię i straciło życie. W pewnym momencie krzyż udało się nachylić i mało brakowało, żeby spadł… Ale nie wiadomo skąd pojawił się wysoki niebieskooki pan, ubrany na biało, machnął ręką… i krzyż sam wrócił na swoje miejsce. Kolejna opowieść dotyczy czasów okupacji niemieckiej, kiedy faszyści zamierzali spalić w kościele wszystkich mieszkańców Tereszek. Zapędzili ich do środka, zamknęli drzwi, przygotowali się do podpalenia aż tu nagle, nie wiadomo skąd pojawili się partyzanci z lasu, którzy zabili Niemców i wyzwolili jeńców. Przypadek? 
W imieniu wszystkich naszych parafian pragnę powiedzieć, że naszym celem jest odrodzenie po prawie 80 latach wiary katolickiej w Tereszkach. Będziemy do skutku starali się o zwrot kościoła lub możliwość wspólnego korzystania z niego razem z prawosławnymi. Przecież nie prosimy cudzego, lecz upominamy się o swoje…

Rozmawiał Jerzy Wójcicki

 

Zaświadczenie wydane przez kurię diecezji kamieniecko-podolskiej dla Pani Barwińskiej

 

Pierwsza strona dokumentu o rejestracji parafii rzymskokatolickiej w Tereszkach

Skip to content