W najbliższych latach w Polsce setki szkół mogą zmienić się na instytucje o szerokim zakresie usług. Przyczyną jest brak dzieci

Polscy samorządowcy apelują do rządu by mogli dostosować placówki oświatowego do obecnych tendencji demograficznych. Rząd na razie milczy – nie chcąc być instytucja która uruchomiła gwałtowną reformę systemu oświaty, skutkującą dostosowywanie szkół do potrzeb mieszkańców. W przyszłości szkoły w których brakuje dzieci mogą stać się miejscami spotkań, ośrodkami oddolnego sportu, czy kultury lub połączonymi ośrodkami edukacji, gdzie będą funkcjonowały szkoły i przedszkola jednocześnie.

Od wielu lat liczba dzieci i młodzieży w Polsce stopniowo się zmniejsza. Na koniec 2024 roku według danych Głównego Urzędu Statystycznego liczba ludności w wieku 0-17 lat wyniosła niespełna 6,8 mln i była o ok. 100 tys. mniejsza niż w końcu 2023 roku, a także dużo niższa niż kilka dekad wcześniej (w porównaniu z rokiem 2000 zmniejszyła się o ponad 2,5 mln, a w stosunku do 1990 roku spadła o ponad 4,3 mln). W 2024 roku liczba urodzeń była najniższa od zakończenia drugiej wojny światowej. Do 2030 roku zniknie 19 proc. populacji dzieci. Niż demograficzny dotknie szkoły za dwa trzy lata. W przedszkolach nawet Warszawy w 2025 roku był znaczny niedobór dzieci.

— Niedobór dzieci wynosi w tej chwili 7,7 tys., a jeszcze nam się część z nich wykruszy w kolejnym etapie rekrutacji — mówiła „Wyborczej” wiceprezydent Kaznowska. Miasto zapewnia, że zmniejszenie liczby grup przedszkolaków w Warszawie „z całą pewnością nie będzie się wiązać ze zwolnieniami kadry pedagogicznej”. I to kolejny problem – jak niema dzieci to czym mają zajmować się pedagodzy?

Jako pierwsi na alarm zaczęli bić samorządowcy. Przekonują, że jeżeli nic się nie zmieni, to nie da się uniknąć w przyszłości trudnych decyzji, także tych dotyczących zamykania szkół i przedszkoli. Dlatego apelują do rządu o zniesienie wiążącej opinii kuratora oświaty w przypadku zmian w sieci szkół. Obecnie bez pozytywnej opinii kuratora szkoła nie może zostać zlikwidowana.

„Trzeba już teraz myśleć, jak zagospodarować puste przestrzenie w szkołach, których będzie coraz więcej. Teraz w budynku, w którym mieści się szkoła, nie może być także żłobek. Musi być osobne wejście, nawet osobna kuchnia. To czas na zmianę przepisów, bo inaczej wiele gmin stanie przed koniecznością po prostu zamykania szkół, jeżeli nie będzie w nich wystarczającej liczby uczniów – mówi Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.

Problem obserwowany jest już w małych i średnich gminach. Tam faktycznie zaczyna brakować dzieci w przedszkolach. Samorządowcy apelują do rządu o zmianę, bo jako odpowiedzialni za kształtowanie sieci szkół i przedszkoli chcą mieć swobodę w tym zakresie, a dziś jej nie mają.

Sytuację trochę ratują migranci z Ukrainy, ale kryzys demograficzny może w końcu dotknąć i wielkie miasta.

Współczynnik dzietności w Polsce w 2024 roku spadł do poziomu 1,12 dziecka na kobietę. Ten wynik plasuje nasz kraj wśród państw o najniższej liczbie urodzeń w Europie, wraz z takimi krajami jak Malta, Hiszpania oraz Włochy.

Słowo Polskie za: polskie media, fot. pexels, 29 lipca 2025 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *