Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Przerwanie polskiej linii obrony pod Ozerną okiem bolszewickiego eksperta Żemajtisa

Przerwanie polskiej linii obrony pod Ozerną okiem bolszewickiego eksperta Żemajtisa

Fot. Pinterest

Nad ranem 5 czerwca w deszczową pochmurną pogodę, pułki Konnej Armii przeszły do natarcia. Główna 3 Brygada 4 Dywizji Kawalerii zaczęła szturmowanie polskich fortyfikacji, atakując centrum oporu w Ozernej, małej miejscowości, położonej obecnie na pograniczu obwodów winnickiego, kijowskiego i żytomierskiego.

Lecz natrafiwszy na druciane ogrodzenia, bolszewicy musieli zmienić plany. Spieszywszy pułki, brygada zaczęła wymianę ognia, próbując obejść Ozerną od południa. Wkrótce nadeszły główne siły 4 Dywizji Kawalerii. Cała artyleria dywizyjna, zaczęła potężny obstrzał fortyfikacji Polaków. Stopniowo Ozerna stała się tym węzłem, dookoła którego skupiały się główne siły nacierających i broniących się.

Już o godz. 12.30 tego samego dnia pułki i brygady 4 Dywizji Kawalerii doniosły o przesunięciach Brygady Kawalerii Polaków z rejonu Samhorodok do rejonu Ozernej i Śnieżnej.

W rzeczywiści, widząc ciężką sytuację garnizonu w Ozernej, Polacy wprowadzając swe jednostki konne próbowali nie pozwolić na przerwanie frontu na tym odcinku. Koncentracja wysiłku Polaków pod Ozerną znacznie osłabiła pozostałe odcinki ich obrony.

Wykorzystawszy powstałą sytuację, 2 Brygada 14 bolszewickiej Dywizji Kawalerii atakiem o godz. 14 zdobyła centrum oporu w Samhorodku. Pozwoliło to obejść Ozerną od północy i zaatakować ten punkt od północy i północnego zachodu.

Prawie jednocześnie 3 Brygada, wsparta przez 2 Brygadę, obeszła polski punkt oporu od południa i dopiero o godz. 17 w pieszym szyku wkroczyła do Ozernej. W tym czasie Polacy było już prawie całkiem otoczeni jednostkami 4, zarówno jak i 11 Dywizji Kawalerii, które nadeszły od południa.
11 Dywizja Kawalerii mniej więcej w tym samym czasie rozbiła polskie jednostki w Śnieżnej. W ten sposób, około godz. 17 front Polaków został przerwany, 19 Pułk Piechoty prawie całkiem zniszczony, a pułki 1 Konnej Armii ruszyły na zachód.

Generał Sawicki w tej krytycznej chwili nie stracił odwagi ducha i zebrawszy dwa pułki Ułanów rzucił się do kontrataku, usiłując zatrzymać lawinę czerwonych szwadronów.

Ostrzelani ogniem czerwonej artylerii i kontratakowani jednostkami 4 Dywizji Kawalerii Polacy, poniósłszy ogromne straty, zostali odrzuceni do tyłu. Atak kawalerii próbowała podtrzymywać polska piechota. Ostatnia atakowała Śnieżną i wypędziła z tego punktu 31 Pułk 11 bolszewickiej Dywizji Kawalerii. Lecz niestety to już nie miało żadnego znaczenia.

„Jak woda łączy się, przykrywając pogrążający się na dno kamień, tak polski front odnawia się w tyłach czerwonej kawalerii. Ale Budionny osiągnął swój pierwotny cel; znalazł się na tyłach polskich pozycji i obecnie nie widzi przed sobą żadnej jednostki przeciwnika, która by była w stanie zatrzymać go”, – tak opisuje wspomniany wyżej Kleberg sytuację na froncie, która miała miejsce 5 czerwca 1920 r.

Rano 6 czerwca Polacy zorganizowali kontrataki w rejonie przerwania frontu, lecz uderzenie było zadane przez nich na pustej przestrzeni. 13 Dywizja Piechoty, która bez celu stała w ciągu całego dnia (5 czerwca) przeciwko ośmiu szwadronom 3 Brygady 11 Dywizji Kawalerii, rano 6 czerwca dokonała natarcia na Samhorodok i bez walki przywróciła front. Gen. Karnicki, dowiedziawszy się o przerwaniu polskiego frontu decyduje dogonić Konną Armię i rozgromić ją, lecz 8 czerwca napotyka się na Dywizję Tymoszenki i ponosi klęskę.

Dokonawszy przerwania polskiego frontu, Pierwsza Konna Armia pod koniec dnia 5 czerwca zgromadziła się w punktach, określonych rozkazem nr 066/оп. Czy w tej sytuacji można było mówić o tym, że pierwsze i najważniejsze zadanie – podział całego polskiego fontu na dwie części – już jest wykonane?

Rzeczywiście, przed Pierwszą Konną Armią znajdowały się najważniejsze węzły kolejowe – Koziatyń, Berdyczów i Żytomierz. W Żytomierzu nadal stacjonował polski sztab; główne magistrale jeszcze pozostawały w rękach Polaków. Po tych magistralach mogli oni manewrować swymi rezerwami nie tylko na skalę armii, ale i frontu. Czy mogła Konna Armia wówczas niezwłocznie podjąć się wykonania swego ostatecznego zadania – uderzenia po 3 Polskiej Armii w okolicy Kojowa? Nie mogła. Teraz dokładnie wiemy, gdzie znajdował się każdy batalion Polaków, widzimy, że w tych najważniejszych węzłach nie było ich zbyt dużo. Ale w tamtej chwili dowództwo dysponowało znikomymi danymi o ogólnej pozycji przeciwnika i całkiem słusznie obawiało się podstawić tyły armii do tych nietkniętych węzłów i niezwłocznie zacząć operację przeciwko kijowskiej grupie Polaków.

Decyzja dowództwa Pierwszej Konnej Armii o zadaniu uderzenia najpierw na Berdyczów i Żytomierz wynikała bezpośrednio z samej istoty stalinowskiego planu podziału frontu przeciwnika na dwie części. Wczesnym rankiem 6 czerwca Konna Armia ruszyła dla zdobycia magistrali Kijów, Fastów, Koziatyń. 14 Dywizja Kawalerii, znajdująca się na prawym skrzydle, otrzymała zadanie zdobyć odcinek kolei st. Popielna – st. Browki.

4 i 11 Dywizje Kawalerii otrzymały zadanie 6 czerwca wyjść w rejon Wczorajsze, Nechworosz, Białopola i być gotowymi do dalszych działań na Berdyczów, Żytomierz, 6 Dywizja Kawalerii nadal pozostawała z tyłu dla zabezpieczenia całej operacji od południa ze względu na możliwe działania kawalerii, zarówno jak i piechoty wroga z tego kierunku.

Pod wieczór 6 czerwca to zadanie było wykonane. Magistrala Kijów – Fastów – Koziatyń stała się niezdatna do użytku, i o żadnej komunikacji Polaków tą magistralą nie mogło być mowy. Pociąg pancerny, działający na tym odcinku, był zdobyty przez Konną Armię.

7 czerwca zgodnie z rozkazem Wojskowej Rady Rewolucyjnej Pierwszej Konnej Armii (z nr. 67/оп) Dywizja Kawalerii przeprowadziła natarcie na Żytomierz, zaś 11 Dywizja Kawalerii – na Berdyczów. 14 Dywizja Kawalerii zabezpieczyła tę operację od strony Kijowa. W wyniku działań tych dywizji Berdyczów i Żytomierz zostały zdobyte, druga magistrala stała się niezdatna do użytku.

Polski front został przecięty na dwie części. O żadnej łączności kijowskiego zgrupowania Polaków z odeskim nie mogło być mowy. Ukraiński frontowy sztab Polaków wycofał się z Żytomierza, straciwszy jakąkolwiek łączność z jednostkami wojskowymi. Wycofawszy do tyłu 4 i 11 Dywizje Kawalerii, Wojskowa Rada Rewolucyjna Pierwszej Konnej Armii 8 czerwca już mogła bez żadnych obaw przejść do wykonania ostatniego zadania – uderzenia na kijowskie zgrupowanie Polaków. Temu natarciu próbowała przeszkodzić polska dywizja kawalerii, nadchodząca od południa i pojawiająca się przed frontem 6 Dywizji Kawalerii. W wyniku walki między Dywizją Kawalerii gen. Karnickiego i 6 Dywizji Kawalerii

Polacy zostali odrzuceni na odcinek Koziatyń, Białopole. W ten sposób, ostatnia przeszkoda została zlikwidowana, i 9 czerwca Pierwsza Konna Armia rozpoczęła natarcie w stronę Kijowa.

Słowo Polskie na podstawie tekstu F. Żemajtisa, Magazyn wojenno-historyczny nr 6 za 1940 rok, 14.07.18 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *