Ojciec Władysław Wanags – siewca żywej wiary na Podolu w okresie radzieckiego totalitaryzmu

Tablica na Domu Miłosierdzia w Gródku Podolskim, upamiętniająca ks. WanagsaPo otrzymaniu pozwolenia od biskupa Julijans’a Vaivods’a i pełnomocnika ds. religii Łotewskiej SRS, w Środę Popielcową, 23 lutego 1977 roku, ksiądz Władysław przyjechał do Gródka Podolskiego (obw. chmielnicki).

W swojej autobiografii ksiądz wspominał: «Inni księża pierwszą mszę w nowej parafii odprawiają w białych ornatach, z organami, śpiewem chóru, a ja byłem w fioletowym ornacie – pokutnym i z posypaną popiołem głową. Nikogo nie znałem. Sam, z Jezusem i Maryją, ale bez domu i kościoła. Jakże to boleśnie przeżywałem! Do tej pory widzę, że to Bóg wysłał mnie na Ukrainę i przyznaję, że Opatrzność Boża czuwała nad ludźmi».

Znaczna część mieszkańców miasta Gródek w obwodzie chmielnickim miała polskie korzenie i była wyznania katolickiego. Prześladowanie przez władze w szkołach oraz miejscach pracy, zmusiły wiernych do prowadzenia konspiracyjnego życia religijnego. Najczęściej ksiądz Wanags udzielał chrztów i ślubów w domach wiernych. Ludzie, którzy obawiali się stracić pracę, otwarcie unikali odwiedzania świątyni. Księża byli pociągani do odpowiedzialności administracyjnej «za naruszenie tożsamości i prawa obywateli pod pozorem wykonywania obrzędów religijnych»
Goście z KGB stale odwiedzali kapłanów. Pewnego dnia do ojca Wanagsa przyszedł funkcjonariusz, w celu uzyskania jak najwięcej informacji o księdzu. Ksiądz zaprosił gościa do stołu, a sam poprosił gospodyni, aby z najbliższego sklepu przyniosła butelkę dobrego alkoholu. Podczas rozmowy gość próbował zadawać różne pytania, nie zapominając przy tym o kieliszku, co szybko doprowadziło go do stanu nietrzeźwości. Po spotkaniu z Wanagsem urzędnik poinformował swoje kierownictwo o tym, że «ksiądz fanatykiem nie jest, więc krzywdy nie zrobi» . Jednak autorytet ojca Wanagsa wśród ludzi stale wzrastał, co na nowo przykuło do niego uwagę władzy lokalnej.

Kilka dni przed Zmartwychwstaniem Pańskim ojciec Wanags do głębokiej nocy modlił się w kaplicy, i tylko na chwilę ją opuścił, aby przygotować się do porannej świątecznej mszy świętej. Nagle usłyszał wybuch i zobaczył, jak kaplica zaczęła się palić. Wówczas ojciec Wanags, zrzuciwszy z siebie sutannę, zaczął gasić nią płomień, przez co dostał wiele oparzeń. Pożar udało się ugasić. Od tego czasu autorytet księdza wśród parafian stał się niepodważalny.

Kościół pw. Św. Stanisława w GródkuPracownicy KGB korzystali z każdej okazji, aby skłonić niepokornego księdza do współpracy. Po jednej z kolejnych rozmów, długiej i męczącej, której celem była propozycja współpracy, ojciec Wanags, udając, że nie rozumie istoty rozmowy, wyciągnął i podał pieniądze swojemu rozmówcy. Dalej wyjaśnił, że urzędnik nic konkretnego podczas tej rozmowy nie powiedział, więc duchowny, nie rozumiejąc celu wizyty, ocenił tę sytuację jako wymuszenie na nim zapłacenia łapówki. Nie osiągnąwszy swojego zamiaru, pracownicy KGB musieli przyznać się do kolejnej porażki.

Po pewnym czasie pracownicy służb specjalnych zaprosili księdza na rozmowę, która miała odbyć się w lesie. Na daną propozycję ojciec Wanags odpowiedział: «Co to są za urzędnicy, którzy mają biuro w lesie?». Kolejny raz prowokacyjne zamiary władz nie zakończyły się sukcesem.

Kościół pw. Św. Stanisława w GródkuJuż na początku swojej pracy na Ukrainie, ojciec Władysław Wanags postanowił rozszerzyć kaplicę. Miał zamiar zbudować nowy kościół, zachowując dotychczasową nazwę parafii Świętego Stanisława – Biskupa i Męczennika. Parafianie nieustannie pisali do władz miejskich listy z prośbą umożliwić rozszerzenie świątyni, jednak przez długi czas nie pozwalano na rozbudowę. Dopiero w 1983 roku rząd wydał zezwolenie na rozszerzenie kaplicy do 130 m2 , a w 1983 roku władza zgodziła się na budowę kościoła według własnego planu i rysunków, nie biorąc pod uwagę obliczeń księdza Wanagsa. W następnych latach wszystkie pisemne prośby wierzących w sprawie budowy świątyni otrzymywały odpowiedź negatywną, przez co budowa została zamrożona. Urzędnicy długo pamiętali zdanie ojca Władysława: «Teraz demokracja. Obiecałem wiernym zbudować prawdziwy kościół i zrobię to. Nawet, jeśli władze nie pozwolą, będziemy nadal budować» . W 1988 roku ksiądz Wanags dzięki swojej stanowczości zaczął wznosić świątyni, i prawie za 9 miesięcy na miejscu kaplicy cmentarnej został zbudowany ogromny, wspaniały kościół.

Przez długi czas toczyła się walka o budowę przedniej części kościoła. Władza nie pozwalała budować chrzcielnicę, która powinna była znajdować się za ołtarzem. W celu rozwiązania tego problemu ksiądz udał się do Rady Miejskiej, wszedł do gabinetu sekretarza i zaczął z nim rozmowę na osobności. Władza obawiała się gródeckiego duchownego i miała nieoficjalną wskazówkę, aby nikt z przedstawicieli władz nie pozostawał sam na sam z księdzem Wanagsem. Ksiądz przez kilka minut w milczeniu patrzył na kierownika, a potem zapytał: «Człowiek może być bez głowy?». Przestraszony urzędnik odpowiedział: «Nie». «A kościół bez głowy, bez krzyża może być?». «Też nie», – padła odpowiedź. «Będę skarżyć się na Pana do sądu. Jakie miał Pan prawo skreślić z planu budowy głowę kościoła?!». Decyzja o budowie została podjęta, a w trakcie wznoszenia «głowy» kościoła żaden przedstawiciel władz nie pojawił się na budowie.

Po ukończeniu wszystkich prac należało zaprosić biskupa dla poświęcenia kościoła. Biskupa na Ukrainie nie było już prawie 70 lat. Ksiądz Władysław Wanags pojechał do Rygi do swojego biskupa, który niegdyś skierował go do pracy na Ukrainie. Ksiądz zaprosił więc do Gródka biskupa Niuksza. W taki sposób 17 września 1988 r. biskup z Rygi poświęcił w Gródku nowo powstały kościół .

Ksiądz Władysław Wanags (po prawej) podczas odprawiania nabożeństwaPo zakończeniu budowy kościoła pw. Świętego Stanisława – Biskupa i Męczennika ksiądz Władysław Wanags postanowił wybudować w pobliżu kościoła schronisko dla ubogich, bezdomnych i osób starszych. Podczas malowania wnętrza domu, kapłan przez przypadek podsłuchał rozmowę pewnych kobiet. Jedna z nich użyła słowo «miłosierdzie». W taki sposób powstała nazwa schroniska: «Dom Miłosierdzia». Wkrótce w sercu księdza Władysława narodził się nowy pomysł – «Seminarium!» Nie tracąc czasu, kapłan udał się do Rygi, do duchownego ojca Penciusza, który dał zgodę na utworzenie i organizację niewielkiego półlegalnego seminarium w Gródku. Wróciwszy do Gródka, ksiądz Władysław Wanags ogłosił o przyjęciu do seminarium chłopców-licealistów, pragnących służyć Bogu. We wrześniu 1990 roku zebrało się 18 chłopców, którzy mieszkali i odżywiali się w Domu Miłosierdzia .

Sytuacja istotnie zmieniła się na początku lat 90-tych. Dla katolików Ukrainy szczególnie radosną była wiadomość, otrzymana w dniu 16 stycznia 1991 roku z Watykanu, o przywróceniu na Ukrainie struktur Kościoła rzymsko-katolickiego Archidiecezji Lwowskiej, Kamieniec-Podolskiej i Diecezji Żytomierskiej. 23 kwietnia 1991 roku Najwyższa Rada Ukrainy podpisała ustawę «O wolności sumienia i organizacjach religijnych». Wówczas rozpoczął się nowy etap duchowego odrodzenia Ukrainy. W 1991 roku ks. Jan Olszański został biskupem-ordynariuszem przywróconej Diecezji Kamieniec-Podolskiej. Nowy biskup zaproponował księdzu Władysławowi stworzyć duże seminarium, które bezpośrednio przygotowałoby kandydatów do kapłaństwa. Tego samego roku w Gródku oficjalnie ogłoszono o utworzeniu seminarium, i za miesiąc na 1-szym roku pod przewodnictwem księdza Jana Ślepowrońskiego rozpoczęło naukę 20 kandydatów. Wkrótce dla seminarzystów wybudowano nowy budynek.

Kolejna część opowiadania o legendarnym księdzu Wanagsie ukaże się na stronach Słowa Polskiego już wkrótce.

Władysław Rożkow, Natalia Rożkowa, 10.11.15 r.

 

Skip to content