Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Chmielnicki » Fabryka Tektury Dachowej i Farb Smołowcowych Stanisława Dunin-Gojżewskiego w Sławucie. Część II

Fabryka Tektury Dachowej i Farb Smołowcowych Stanisława Dunin-Gojżewskiego w Sławucie. Część II

Grób ś.p. Emilii z Tomaszewskich Dunin-Gojżewskiej, matki Stanisława Dunin-Gojżewskiego, na katolickim parafialnym cmentarzu w Sławucie. Zdjęcie ze zbiorów własnych

W 1910 roku wyroby zakładu brały udział w wystawie rolniczej w Humaniu. Wróciły stamtąd do Sławuty ze srebrnym medalem za dobrą jakość farb (Wystawa w Humaniu. „Dziennik Kijowski”. 5(18) wrzesień1910 roku, № 233). Dla właściciela oznaczało to dodatkowy zysk.

Początkowo ogłoszenia o funkcjonowaniu fabryki miały charakter krótkich opisów. W 1912 roku pojawiły się w formie graficznej. Główną ich część stanowiła panorama Sławuty, w tym zabudowania fabryki Gojżewskiego. A dookoła tego obrazku umieszczono informacje o zakładzie.

W ogłoszeniach Gojżewski podkreślał, że firma poza Sławutą nie ma nigdzie składów swoich wyrobów, to znaczy, że główną działalność produkcyjną skoncentrowano tylko w tym jednym miejscu. Natomiast sprawy związane z zamówieniami można było załatwić również w Kijowie, i to bardzo prestiżowym miejscu – na Kreszczatyku. Tam właśnie w biurze firmy „E. Miłobędzki i S-ka” urzędował przedstawiciel fabryki. Z czasem zdecydowano się też współpracować z różnymi agentami handlowymi. W marcu 1913 roku na łamach „Dziennika Kijowskiego” ukazało się ogłoszenie: „Potrzebny jest agent podróżujący do sprzedaży tektury S. Gojżwskiego”.

Fabryka miała tak dobrą markę, że kiedy Stanisław Dunin-Gojżewski wydzierżawił firmę Wacławowi Hulanickiemu nadal ukazywały się ogłoszenia z jego nazwiskiem. Nazwisko dzierżawcy Hulanickiego podawano skromnie, małym drukiem.

Dzięki fabryce Stanisław Dunin-Gojżewski dorobił się całkiem sporego majątku, w tym 100 hektarów ziemi w miejscowości Rohożne pod Dubnem”.

Jak widać, położenie rodziny Dunin-Gojżewskich było skutkiem wieloletniej, bardzo nie lekkiej pracy: prowadzenie byle jakiego zakładu w czasach carskiej Rosji, a osobliwie zmiany polityki państwa wymagało pilnej uwagi, umiejętności manewrować i natychmiastowych działań. Ale i to nie mogło dać nikomu gwarancji bezpieczeństwa. Bez wsparcia i znajomości dokładnej sytuacji w miejscu przybycia, bez majątków, wybudowanych w ciągu długich lat, bez konkretnych zamiarów, czym można byłoby zająć się w innym kraju, podejmowała się nagła decyzja o uchodźstwie. Takie postanowienie w tych czasach, jak i teraz, zawsze przynosi człowiekowi wielki smutek – smutek pożegnania się z tym, co jest drogie sercu. To postanowienie także przynosi tęsknotę za krajem ojczystym, która w ciągu mnóstwa lat gnębiła serce i duszę…

Stanisław Dunin-Gojżewski po ucieczce przed bolszewicką okupacją okazał się z rodziną najpierw w Warszawie, a póżniej w Bydgoszczy, będąc już nie w młodym wieku. Choć posiadał niezwykły talent do przedsiębiorczości i zawsze pozytywną chęć do prowadzenia diałalności harytatywnej, ale nie miał już po przesiedleniu na pewno tej dostatecznej siły, żeby zacząć wszystko od początku.

W trakcie gwałtownego wyjazdu ze Sławuty udało się wziąć ze sobą tylko najważniejsze rzeczy, wśród których najgłówniejszą był album ze zdjęciami rodzinnego domu w Sławucie. Nieraz, wracając do nich, wydawało się, że może jeszcze wszystko się zmieni.

Stanisław Dunin-Gojżewski zmarł 23 kwietnia 1926 roku w Bydgoszczy, został pochowany tamże na miejscowym cmentarzu Nowofarnym. Nie udało się mu choć jeszcze raz zobaczyć Sławutę: jej piękny widok, pałac księcia Romana Sanguszki, piękny kościół św Doroty, o powrocie do których marzył na końcu swojego życia, spędzonego na ziemi bydgoskiej. Nie udało się to i jego krewnym, potomkom Powstańców Styczniowych, którzy, przebywając w Polsce w czasie przed drugą wojną światową, jak i w jej trakcie, przeżyli wielu bardzo trudnych dni: kto biorąc udział w AK (Wanda Przesmycka), kto w Oświęcimiu (Maria Przesmycka z córką Wandą i drugim mężem – Teodorem Kriegerem), a kto i deportację do republiki Komi w Ałtajskiej SSR (przyrodni brat Marii Przesmyckiej – Stanisław z żoną i dziećmi.

Czy jest dzisiaj wiadomym w Sławucie nazwisko rodziny Dunin-Gojżewskich? I czy wiedzą miejscowi historycy o jeszcze jednej fabryce, która zrobiła nasz wołyński kraj wiadomym i mającym wpływ w sferze ekonomicznej? Niestety, nie. W mieście na dzień dzisiejszy funkcjonuje tylko jedno przedsiębiorstwo, zajmujące się wyrobnictwem papy. Znajduje się ono na miejscu, gdzie kiedyś była Chemiczna Fabryka Papy Dachowej H. Epsztejna i M. Landau przy ulicy XX Sanguszków (była nazwa – ulica Annopolska).

I tylko 2 pomniki na miejscowym parafialnym cmentarzu katolickim w Sławucie, należące Ludwikowi Przesmyckiemu, dyrektorowi Stacji Kumysowej i Wodoleczniczej, oraz jego żonie – Wandzie z Jagiełłowiczów Przesmyckiej (1844-1878) (w kształcie jednego pomnika rodzinnego), a także pomnik Emilii z Tomaszewskich Dunin-Gojżewskiej (1831-1896) – matki Stanisława Dunin-Gojżewskiego, które zachowały się do naszych czasów, informują nas o dwóch wielce zasłużonych dla Sławuty rodzinach – Przesmyckich i Dunin-Gojżewskich, które zrobili kiedyś znaczący wkład w jej rozwój. Pamiętajmy o nich!

Część I

Wiktoria Wiszniewska
Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe
im. Romana Damiana Sanguszki w Sławucie
11 maja 2023 roku

Rodzinny grób ś.p. Ludwika Przesmyckiego i jego żony ś.p.Wandy z Jagiełłowiczów Przesmyckiej na katolickim parafialnym cmentarzu w Sławucie. Zdjęcie z internetu.

Grób ś.p. Emilii z Tomaszewskich Dunin-Gojżewskiej, matki Stanisława Dunin-Gojżewskiego, na katolickim parafialnym cmentarzu w Sławucie. Zdjęcie ze zbiorów własnych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *