Dziwactwa i zasługi senatora Józefa Augusta Illińskiego z Romanowa

Senator Józef August Illiński. Portret autorstwa Janusza Rombauera

Uczestnictwo senatora Illińskiego w koncertach i przedstawieniach, które organizowano w jego pełnym przepychu pałacu, odbywało się zawsze z wielką paradą.

Iliński ubrany najczęściej był w pąsowy mundur maltański ze złotymi szlifami, przy wszystkich posiadanych orderach wchodził wówczas przez gęsty szpaler oficjalistów, którzy oczekiwali go w innej sali. Poprzedzało go zawsze czterech ludzi z kadzielnicą. Przechodząc obok swych „dworzan”, senator podawał im łaskawie dłoń do pocałowania. Również w ciągu koncertu każdy z muzyków mający wykonać solo zbliżał się wpierw do swego chlebodawcy po pewnego rodzaju błogosławieństwo, po czym także całował go w rękę. Ceremoniał ten obowiązywał nawet będącą w specjalnych łaskach śpiewaczkę Romani.

Z czasem dziwactwa senatora przeradzać się zaczęły w śmieszność. Zresztą już nawet w 1803 roku, w czasie pobytu na kuracji w Lubieniu koło Lwowa, chcąc przypomnieć rodakom swe zasługi dla kraju, w specjalnie napisanej dla publiczności sztuce, osobiście zagrał… sam siebie. W pierwszym akcie, na pytanie czego sobie życzy za wiadomość przyniesioną Pawłowi o śmierci matki, odpowiadał nowemu carowi, że uwolnienia polskich więźniów politycznych. W akcie drugim pokazano znaną ze sztychów scenę uwolnienia Kościuszki przez Pawła I będącego w towarzystwie Ilińskiego i Ignacego Potockiego.

Mówiąc o dziwactwach i śmiesznostkach Józefa Augusta Ilińskiego, trudno nie wspomnieć też o jego innych, poza sprawą Kościuszki, niezaprzeczalnych zasługach. Mając na celu nie tylko własne dochody, ale i podniesienie poziomu życia poddanych, zbudował w Romanowie wielką na owe czasy fabrykę sukna na 120 warsztatów oraz młyn parowy. Rzemieślników i maszyny sprowadził z Anglii. Poza tym założył hodowlę koni rasy angielskiej.

Szersze jednak znaczenie miały fundacje społeczne i naukowe. Należało do nich stworzenie tzw. „Funduszu dla pomnożenia dochodów gimnazjum wołyńskiego” w Krzemieńcu. Zapis Ilińskiego, uczyniony w 1803 roku i ulokowany na dobrach Ostrogskich, wyniósł 30000 rbs. Ogółem na cele oświaty zapisał i zabezpieczył na swych dobrach sumę 53 200 rbs., gdyż, jak się wyraził, miło mu było „poświęcić majątek sprawie powszechnej oświecenia i cierpiącej ludzkości”, bo „udoskonalenie młodzieży – to przedmiot poczciwego obywatela”. Uzyskawszy na ten cel zezwolenie Aleksandra I, założył też pierwszy na terenie Rosji instytut dla 50 głuchoniemych, w którym dzieci chłopskie z okolicy otrzymywały podstawy wiedzy i robót praktycznych. Na instytut ów, który zajmował gmach o 36 pokojach i dwóch wielkich salach, zapisał senator 131500 rbs. zagwarantowanych także na jego majątkach ziemskich. Dyrekcję instytutu oddał Janowi Franciszkowi Gamperle, doktorowi literatury, filozofii i prawa, członkowi rzeczywistemu fakultetów prawnych Uniwersytetu Praskiego.

Zgodnie z duchem epoki nie zapomniał Iliński także o fundacjach charakteru religijnego. Sprowadził do Romanowa oo. jezuitów i wybudował dla nich kościół i klasztor. Nie zdążyli go jednak mnisi objąć w posiadanie, gdyż zanim został ukończony, zakon uległ kasacie. Świątynię, bogato wewnątrz sumptem senatora ozdobioną, otrzymały siostry szarytki. Pod ich opieką i kierownictwem znajdował się m.in. pensjonat dla panien szlacheckiego pochodzenia, przeniesiony następnie za sprawą fundatora do Krzemieńca i połączony z istniejącym już tam wcześniej zakładem kształcącym domowe guwernantki. Na utrzymanie zakładu i naukę przeznaczył Iliński 1760 rbs. rocznie.

Opiekował się też młodzieżą kształcącą się w będącym filią Akademii Połockiej gimnazjum w Romanowie, istniejącym w latach 1817-1821, prowadzonym przez jezuitów. Bywał też osobiście na wykładach, urządzał majówki i zabawy, obdarzając najpilniejszych uczniów hojnymi podarunkami.

Słowo Polskie na podstawie  „Dziejów rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej”, Tom 5. (Roman Aftanazy), 02.10.17 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *