Wiersz o Chersoniu

Robert Bąk, podkarpacki łowczy i społecznik od początku pełnoskalowej agresji rosyjskiej organizuje wyjazdy z pomocą humanitarną na wschód Ukrainy. Dostarczając żywność, kołdrzy, leki wolontariusz potrafi także położyć wspomnienia z wyjazdów między strofami wierszy. Proponujemy Państwa jeden z wierszy Roberta. Napisał go pod koniec lutego wybierając się w kolejny wyjazd na południe Ukrainy.

Chersoń

W oczekiwaniu na wyjazd

tam gdzie rozbitych mostów szczudła niosą mętnej rzeki dni
tam gdzie straszą bogiem wojny okaleczone cierpkie sny

pogodnym gestem rozetnę brudne kołdry chmur
z białych piór aniołów pokoju spadną na przekrwioną ziemię słodkich marzeń mgły szorstka dłoń obojętności przeszła w zapomnienie z kwaśnym uśmiechem starca
co oślepiony brzaskiem wypełzł z piwnicy prosząc się o chleb
w pożółkłych zębach zgryzota ustępuje a może to tylko oswojony strach
pociski nadlatują gwiżdżąc na strunach wiatru a od rzeki snuje się nikczemny mrok łaskocze zmysły a te w obłędzie rodzą niemy krzyk co wtapia się w szkło
co pod butami rozdaje szept zbitych marzeń o pokoju…

nie dotrzymasz kroku tym co wyjdą kiedyś z piwnic
obmyją brudne twarze w kałużach wiosennego deszczu narwą bzów i poniosą na ruiny zwalonych domów
pod którymi śpią nieznani bohaterowie o których nie wspomni nigdy świat szelestem warg odmówię cichą modlitwę
przepłoszę boga wojny szmerem modlitwy

a w piwnicach zapachnie świeżo rwany bez…

Robert Bąk

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *