Jesteś tutaj: Home » Z życia Kościoła Katolickiego » W roku 1216 w Kijowie pojawili się pierwsi Dominikanie

W roku 1216 w Kijowie pojawili się pierwsi Dominikanie

Fot. polona

Jak świadczą poprzednie części historii biskupstwa rzymskokatolickiego w Kijowie pewna grupa rzymskich katolików miała w Kijowie swoją stałą siedzibę.

W kronice Nikonowskiej znajdujemy wskazówki, że w Kijowie istniała część miasta przez ludność katolicką zamieszkała i na tę to właśnie ludność Izasław Mścisławowicz nałożył podatek (1146-1154).

Chcemy podać kilka faktów, przypomnieć kilka zdarzeń i przed oczy czytelnika dzisiejszego, nie obojętnego dla przeszłości własnego narodu, przesunąć obrazy krótkich dni chwały i długich lat upokorzeń. Dobrze jest poznawać te drogi, jakiemi przeszłość podążała ku teraźniejszości.

Próby różnych papieży, zdążające do odzyskania utraconej, acz niewielkiej placówki na Rusi, małe odnosiły skutki. Walki Rurykowiczów ze sobą, to miały następstwo, że bez ich wpływu wzmacniał się w Kijowie obrządek wschodni, a nawet zakwitło życie zakonne i pustelnicze. Początek XIII wieku przyniósł pewne nadzieje dla możliwego rozwoju obrządku łacińskiego na Rusi. Było to powstanie dwóch zakonów kaznodziejskich Dominikanów (r. 1216) i Franciszkanów (r. 1223), misja św. Jacka i założenie w Kijowie (r. 1228) klasztoru OO. Dominikanów.

Ponieważ ten temat jest już przedmiotem osobnego szkicu, przeto zastanawiać się nad nim obecnie nie będziemy.

Z powstaniem zakonu Dominikanów w Kijowie nawiązuje się poniekąd początek drugiego okresu zaszczepienia katolicyzmu na Rusi, zapowiadający pewne powodzenie. Ustalenie się Dominikanów dało wskazówkę, jeśli się domyślać wolno, do zmiany polityki watykańskiej wobec zamiaru krzewienia katolicyzmu drogą dotychczasową, t. j. przysyłania biskupów obcej narodowości.

Osobiste życie świątobliwe nie wystarczało zupełnie do wytworzenia wpływu na obce plemieńnie otoczenie, a nawet na książąt i podpierające ich bojarstwo. Zmiana ta określiła się w ten sposób, że z chwilą utworzenia się konwentu Dominikanów, biskup kijowski piastował równocześnie godność przeora. Działalność OO. Dominikanów, przerwana nadciągnięciem burzy mongolskiej, nawiązaną została już w innych okolicznościach i ściśle przez długi czas związaną była z rozwojem zakonu Dominikańskiego na Rusi.

Rzucając okiem wstecz na cztery prawie upłynione wieki, możemy spostrzec tylko nader mały rezultat dodatni długich usiłowań i pracy. Biskupi kijowscy nie potrafili zdobyć dość silnego wpływu osobistego na książąt, ażeby przy pomocy jego rozwinąć większą żarliwość misyjną; skutkiem tego wpływ na szerokie masy ludności był zbyt mały, a obcość pochodzenia jeszcze silniej zamykała im drogę do ludu. Rzadko dłuższy czas przesiadując na miejscu, nie zdołali nawiązać trwałych, przyjaznych stosunków, pozbawieni zaś pomocy państwowej i dynastycznej, nie mogli bez pośrednictwa tych czynników szerzyć nauki Chrystusowej. Wszystko to się składało się na to, że kijowska stolica biskupia miała tylko charakter tytularny, nie posiadała katedry, kapituły, zorganizowanego duchowieństwa, — a przygodne kościoły, które tu i ówdzie powstawały, były raczej oazami na puszczy, niż ogniskiem katolicyzmu. Pierwsza napływająca fala barbarzyństwa niszczyła je, zostawiając ślad ich w historii tylko.

Część III

Słowo Polskie za: Fr. Rawita Gawroński, Księg. L. Idzikowski, 1915 r., 12 kwietnia 2024 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *