Razem z naszym stałym przewodnikiem Dmytrem Antoniukiem udajemy się do stolicy obwodu tarnopolskiego, Tarnopola.
W centrum miasta, nad olbrzymim stawem, utworzonym przez zaporę na rzece Seret, po prawej stronie postradzieckiego hotelu „Galicja” wznosi się zamek pochodzący z 1540 roku. Swoją nazwa Tarnopol zawdzięcza fundatorowi twierdzy, krakowskiemu kasztelanowi Janowi Amorowi Tarnowskiemu. Jeszcze w czasie budowy twierdzy Tatarzy spróbowali zdobyć i zniszczyć fortyfikację, lecz zostali wypędzeni. Ludność z okolicy musiała szukać schronienie w murach twierdzy także w latach 1575 i 1589. Przy czym za pierwszym razem, kiedy Tatarzy spaliwszy miasto rozbili pod nim obóz, z nielicznymi siłami zostali pobici przez szlachcica Niezabitowskiego. Po kilku dniach Krymczacy zbliżyli się do miasta z większym wojskiem, lecz Niezabitowski, dzięki wsparciu ze Zbaraża, znowu dał im dobrą nauczkę.
Według legend, w tym właśnie zamku wzięli ślub główni bohaterowie powieście Sienkiewicza „Ogniem i mieczem” – pan Skrzetuski i Helena Kurcewiczówna. Mówi się również, że przez jakiś czas był tutaj uwięziony pułkownik Iwan Bohun. Dokładnie jednak wiadomo, że Kozacy Maksyma Krzywonosa zdobyli twierdzę w roku 1648.
Po odbudowie zamek jeszcze raz przeżył tatarskie oblężenie w 1667 roku, lecz poddał się po ataku Osmanów Ibrahima Szyszmana, zarówno jak i wiele podolskich fortyfikacji w 1675 roku. Co ciekawe, Turcy zdobyli go będąc wściekli z powodu nieudanego kilkutygodniowego oblężenia pobliskiej Trembowli. Wycofując się z Tarnopola janczarzy spalili fortyfikacje miejską i wysadzili w powietrze kilka wież. Po tym odbudowała go kolejna właścicielka miasta królowa Maria Kazimiera Marysieńka – małżonka Jana III Sobieskiego.
Nieszczęsnego tarnopolskiego zamku nie ominęła żadna z wojen, które niszczyły te ziemie. Rujnowano go również w czasie północnej, i w latach tzw. domowej wojny, gdy o polski tron walczyły dwie potężne partie. Nie „zapomnieli” o zamku także konfederaci barscy. Na początku XIX w. twierdza znajdowała się w stanie całkowitej ruiny po wszystkich poprzednich oblężeniach i atakach, a zatem kolejny posiadacz miasta, hrabia Franciszek Korytowski przebudował ją na klasycystyczny pałac, który do dziś stoi na średniowiecznych fundamentach fortecy.
W czasach wojen napoleońskich Tarnopol w przeciągu 6 lat przebywał w składzie Imperium Rosyjskiego, wówczas władze urządziły w zamku kasyno, po zwróceniu miasta Austrii – koszary. W czasie pierwszej wojny światowej wojska radzieckie wycofując się z miasta spaliły zamek, w czasie zaś drugiej, kiedy to 90 proc. Tarnopola zniszczono przez radziecką ciężką artylerię, twierdza, którą w okresie międzywojennym wyremontowano, znowu dobrze dostała. Zresztą, ponownie powstała z ruin. Lecz tym razem już nie odbudowano dawnej bramy, składającej się z dwóch pseudoegipskich pylonów, zwieńczonych skrzydlatymi kulami.
Do niedawna w zabytku mieściła się sportowa szkoła zapasów dla dzieci, wygląda na to, że w końcu swoją filię tutaj otworzył Rezerwat Narodowy „Zamki Tarnopola”. Obecnie trwa kapitalne odnowienie murów zamkowych i dawnych pomieszczeń. Prawdopodobnie po nim zamek będzie otwarty.
Warto też powiedzieć, że w prywatnym dworku między ulicami Szaszkiewicza i Paraszczuka zachowały się spore fragmenty miejskich murowanych fortyfikacji, czekające na badania naukowe.
Ze stolicy obwodu drogą na Chmielnicki dojedziemy do Smykowiec, gdzie skręcimy w prawo na Skałat i za 3 km znajdziemy się w miasteczku Borki Wielkie. Wyłącznie dla ciekawości, jak nie do poznania można przerobić średniowieczny zamek XVII w., znajdziemy szkołę. Do 1649 roku stała tutaj murowana twierdza, zdobyta przez Kozaków podczas oblężenia Zbaraża. Jej nie odbudowano, w XIX w. pozostałości bramy zmieniono na dom zarządcy pańskiego majątku. Budynku tego, który obecnie mieści sale szkolne i nazywany jest „bramką” i jest pozostałością pańskiego majątku.
Ale na nas czeka dalej prawdziwy zamek i to niejeden.
Wróciwszy do tarnopolskiej obwodnicy Tarnopola, dostaniemy się do rozwidlenia, na którym trzymając się lewej strony, kierujemy się w stronę Czerniowiec. Za 18 km już jesteśmy w Mikulińcach.
Przed wjazdem do miasta, po lewej stronie, na wysokim wzgórzu nad Seretem wznosi się nadal potężny zamek, wybudowany przez Annę z Sieniawskich Jordan w roku 1550 dla obrony przed Tatarami. W następnym stuleciu fortyfikacje po części uszkodzili Kozacy Chmielnickiego i wówczas nowy dziedzic miasta, Stanisław Koniecpolski, ją odbudował. Najbardziej tragicznym wydarzeniem w historii miasta stała się 15-dniowa obrona zamku przed Turkami Ibrahima Szyszmana w 1675 roku. Załoga na czele z komendantem Orchijowskim poddała się dopiero po tym, jak Osmani obiecali wszystkim życie i wolność. Słowa nie dotrzymali: połowę obrońców zabili, pozostałych wzięli do niewoli. Wtedy też zrujnowano jedną z trzech wież, i po tym zamek więcej nie odbudowano.
Zamek i dzisiaj ma własne życie. Co ciekawe, jedno z jego pomieszczeń zostało przebudowane na dom mieszkalny, a więc od strony pałacu do zamku nie można wejść, ponieważ tutaj prywatna brama, za którą wściekłe niemieckie owczarki. Na teren zabytku można wejść tylko od strony rzeki, przez do połowy zrujnowaną renesansową bramę. Jeżeli chodzi o obecnych mieszkańców zamku, to jest to wnuczka służącej Józefy Rej i jej rodzina. Wspomina, że podczas drugiej wojny światowej do piwnic twierdzy Niemcy wrzucali jeszcze ciężko rannych żołnierzy Armii Czerwonej, którzy tam zginęli. Niby to ich cienie do dziś czasami pojawiają się na podwórku zamkowym…
I na koniec nie zapomnijcie obejrzeć wspaniały kościół p. w. Trójcy Przenajświętszej. W nim po części zachowało się barokowe zdobienie.
Do następnego punktu naszej podróży mamy 15 km. Przez miejscowość Drużba jedziemy do sąsiedniej książęcej Trembowli – jednego z najstarszych podolskich miast. W 1997 roku obchodziło ono 900 letni jubileusz. Pierwsza wzmianka o tej miejscowości związana jest z księciem Wasylkiem Rościsławiczem, podstępnie złapanym i oślepionym przez książąt ziemi włodzimirskiej i kijowskiej. Mimo doznanego kalectwa Wasylko wrócił do ojczystej Trembowli, która za jego czasów stała się potężnym centrum księstwa udzielnego.
Po zdobyciu tego kraju przez polskiego króla Kazimierza Wielkiego obok ruskich fortyfikacji na górze w 1366 roku wzniesiono nowy drewniany zamek. W przeciągu kolejnych wieków ze zmiennym powodzeniem forteca broniła się przed Tatarami i Mołdawianami. Po kolejnym zdobyciu i rujnacji w 1534 roku własnym kosztem odnowił go krakowski kasztelan Andrzej Teńczyński. Zresztą pod koniec XVI w. zamek zdobyli powstańcy Seweryna Nalewajki.
Dla wzmocnienia obrony miasta starosta Aleksander Bałaban w 1631 roku zamienił stare drewniane fortyfikacje na nowe, murowane. Forteca stała się naprawdę potężna. Grubość jej murów sięgała 4-5 metrów, do uzbrojenia zaś należało kilkanaście brązowych armat. Jak się wtedy mówiło: „nasza twierdza tylko samemu Kamieńcowi pokłonić się może”, mając na myśli tamtejszą słynną twierdzę. Zresztą, w roku 1648 Kozacy zdobyli ją prawie bez walki. Rok później stało się to samo. W czasie najazdu na Podole olbrzymiej armii tureckiej w 1672 roku załoga poddała się zaledwie po kilku dniach oblężenia, kiedy wiadomo już było, że wszystkie okoliczne zamki zostały zdobyte przez Osmanów. Tego samego ledwo nie uczynił kolejny komendant fortecy Jan Samuel Chrzanowski trzy lata później. Wówczas do murów zamku zbliżyło się wojsko wezyra Ibrahima Szyszmana.
Załoga składała się zaledwie z 200 osób, lecz garnizon mężnie bronił się ponad dwa tygodnie. W czasie obrony wsławił się obraz Matki Bożej Trembowelskiej – Turcy robili kilka podkopów w celu wysadzenia murów zamkowych, lecz co razu sami ginęli, nie uszkodziwszy twierdzy. Największego zaś pogłosu nabrał czyn małżonki komendanta Anny Doroty (Zofii) Chrzanowskiej. Podsłuchawszy tajemną naradę męża, który już skłaniał się poddać Turkom, podeszła do niego z dwoma kindżałami, powiedziawszy, że w razie kapitulacji zabije siebie i jego. Zawstydzony komendant i jego doradcy kontynuowali obronę. Przy tym Anna Dorota nie opuściła fortecy. W końcu Turcy odeszli od Trembowli bez niczego, dowiedziawszy się o nadejściu z pomocą króla Jana III. Monarcha hojnie obdarował mężną załogę, a Chrzanowski otrzymał stopień pułkownika. Na cześć Anny Doroty jeszcze w XVIII w. postawiono dla pomniki pod murami twierdzy, ale w 1944 roku zniszczono ja – został tylko postument z napisem w języku polskim: „bohaterskim obrońcom…” .
Losem zabytku, który ogólnie rzecz biorąc zachował się, zaczęła się opiekować polska społeczność miasta, która jeszcze w latach 20. ubiegłego stulecia zebrała środki na konserwację ruin. Płyty z imionami sponsorów uroczyście wmurowano do muru fortecy. Są tam również i teraz. Po raz kolejny zamek był odnawiany w latach 60. Niedawno znowu nim zaczęto się opiekować: wyremontowano schody do renesansowej bramy, od drzew, zasłaniających największą z trzech, południową, wieżę, oczyszczono wzgórze. A więc teraz zamek dobrze widać nie tylko w zimie. Pracami kieruje RN „Zamki Tarnopola”.
Trembowla ma jeszcze kilka ciekawych atrakcji. Wśród nich dawny obronny klasztor karmelitów naprzeciwko fortecy, ratusz, cerkiew p. w. Świętego Mikołaja XVI st. i kościół 1927 roku.
Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 16.09.16 r.