Kresy są częstym tematem badań naukowych, prowadzonych przez polskich naukowców. W połowie sierpnia Żytomierszczyznę i Podole odwiedziła Kamila Zacharuk, studentka z Warszawy przygotowująca pracę doktorską na temat Polaków na Ukrainie.
Doktorat, który ma być przedstawiony w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego obejmuje kwerendę, odpowiadającą na pytanie – w jaki sposób przeszłość Polaków, którzy przyjeżdżali na Ukrainę w różnym czasie, wpływa na ich obecną sytuację? Według Kamili, historia ma wpływ na kształtowanie się obecnej sytuacji. Jak zawsze podczas pobytu ciekawych gości z Polski w Winnicy, spotykają się oni z członkami redakcji „Słowa Polskiego” i udzielają im krótkich wywiadów o celach swojej wizyty na Kresy:
Dlaczego wybrany został właśnie taki temat?
Kamila Zacharuk: Od pewnego czasu interesuję się Ukrainą i pierwszy mój kontakt z tym krajem miał miejsce jeszcze w 2009 roku, kiedy przyjechałam do Lwowa. W tym mieście mieszkałam i pracowałam przez rok dla ukraińskiej organizacji pozarządowej. Po powrocie do Polski, w 2010 roku, po studiach socjologicznych na Uniwersytecie Warszawskim napisałam pracę magisterską o Polakach mieszkających we Lwowie i o Radiu Lwów. Zbierając materiały do tej pracy, trudno było mi oprzeć się wrażeniu, że Polacy we Lwowie różnią się od tego co Polacy w Polsce myślą o tym mieście. W pewnym sensie, bo nie mówię o wszystkich mieszkających tam Polakach, sprawiało ono na mnie wrażenie mało aktywnego, albo też takiego, które mogłoby osiągnąć dużo więcej jeśli chodzi o ruch polonijny. Zaczęłam od Lwowa, ale gdy napisałam pracę magisterską, zaczęłam zastanawiać się jak to wygląda nie tylko w zachodniej części Ukrainy, ale także w innych regionach tego kraju…
Czy przydała się wiedza o Ukrainie w Polsce?
– Tak, przydaje mi się w mojej pracy badacza, ponieważ przez cały czas robię badania, również, związane z Ukrainą. Sytuacja w Ukrainie, problemy Polaków tu mieszkających są stosunkowo podobne do tych, które mają wszyscy inni mieszkańcy Ukrainy.
Co możesz powiedzieć o Polakach na Ukrainie, czym się różnią?
– Różnią się tym, że przede wszystkim nie mają ze sobą bardzo dużo kontaktu. Najczęściej są to takie grupy lokalne, które starają się robić coś w swojej miejscowości. Kiedy zaczęłam pisać pracę doktorską, zaczęłam również zastanawiać się, czy istnieją w Ukrainie zorganizowane polskie wspólnoty, które zachowały świadomość swojej różnorodności, czy po prostu myślą o sobie jak o Polakach z Ukrainy.
Czy zmieniła się sytuacja z mniejszościami w porównaniu z 2009 rokiem?
– Bardzo się zmieniła, bo sama Ukraina szybko się zmienia. Od 2009 roku, kiedy zaczęłam interesować się Polakami, to każdego roku coś się wydarza – jest coraz więcej różnego rodzaju stypendiów dla Polaków z zagranicy, i to bardzo ich motywuje, ponieważ dzięki temu znaczna ilość młodych Polaków wyjeżdża na studia do Polski. Tak samo robią również Ukraińcy. Trudno mówić o tym, że te pozytywne zmiany są ciągłe. Czasem jest tak, że polski parlament uchwali ustawę dotyczącą Polaków za granicą i ich sytuacja zmienia się diametralnie, tak jak to miało miejsce ze zmianą finansowania polskich organizacji, których kompetencje przeszły z Senatu do MSZ. Na razie więc nie można mówić o systematycznym rozwoju, zmiany bywają gwałtowne.
Czego brakuje Polakom w Ukrainie?
– Ja bym powiedziałam czego brakuje Polakom w Polsce, a na tej podstawie można próbować określić również to, czego brakuje Polakom w Ukrainie. Najlepiej by było, aby Polacy w Ukrainie i w Polsce razem spojrzeli na swoją wspólną historię. Rodziny Polaków w Ukrainie doświadczyły bardzo trudnych momentów w ciągu swojego życia przez to że są i byli Polakami, a Polsce brakuje pamięci o tych ludziach i kontaktu z nimi. Każda rodzina jakoś przeżyła wojnę i czasy Związku Radzieckiego, mają swoje własne doświadczenia. Brak kontaktu z tymi osobami, potomkami rodzin którzy dziś mieszkają w innym państwie, ale ich rodziny walczyły o Polskę, powoduje że historia w Polsce opowiadana jest bez kontekstu lokalnego, bez takiego zaangażowania jakim musieli wykazywać się Polacy, polskie rodziny które dziś mieszkają poza granicami Polski. Gdyby Polacy w Polsce mieli większy kontakt z Polakami w Ukrainie to może zechcieliby spojrzeć jeszcze raz na najnowszą historię, inaczej patrzyliby na niektóre wydarzenia i związane z nimi konsekwencje. Może też bardziej cenili by swój naród.
Czy rośnie zainteresowanie w Polsce do Polaków za granicą?
– Wydaje mi się że ono utrzymuje się na stałym poziomie, ale sięga tylko do granicy II RP. Często organizowane są wycieczki po miejscach związanych z polską literaturą, ale one nie wychodzą poza granice przedwojennej Polski. Są to przede wszystkim wycieczki sentymentalne.
Wydaje mi się, że nasza pamięć w Polsce o Ukrainie w ogóle jest bardzo wybiórcza: związana jest ona przede wszystkim z Sienkiewiczem, potem długo, długo nie ma nic, następuje przerwa w świadomości historycznej, która potem pojawia się ponownie dopiero w okresie wojny, kiedy zaczynają się rzezie i ludobójstwo na Wołyniu, a pomiędzy tym jest biała plama. Nie mamy związku przyczynowo-skutkowego, czasem gdzieś pozostały powiązania rodzinne. W Polsce mieszka wielu ludzi pochodzenia kresowego.
Jak przyjeżdżałam w 2009 roku do Lwowa, nie miałam wcześniej żadnego kontaktu z Ukrainą, a moje wyobrażenia i stereotypy o Ukrainie były dość przeciętne. Teraz dostępnych jest sporo materiałów o Kresach i Polakach tam mieszkających, jest internet i wcale nie tak mało Polaków odwiedza Ukrainę nie tylko podczas wycieczki, ale przyjeżdża tu również na studia. Wiem, że we Lwowie jest sporo studentów z Polski, którzy studiują tam medycynę, wiem też że wiele osób rozpoczyna swoją przygodę z Ukrainą przez wolontariat. I tak oto coraz więcej się zmienia, mamy teraz więcej kontaktów, powoli zainteresowanie Ukrainą rośnie.
Z Kamilą Zacharuk rozmawiał Jerzy Wójcicki, opracowanie Ania Szłapak
GK
Leave a Reply