Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Premier polskiego rządu wreszcie zauważyła problem z repatriacją Polaków ze Wschodu

Premier polskiego rządu wreszcie zauważyła problem z repatriacją Polaków ze Wschodu

Ewa Kopacz, która jeszcze miesiąc temu twierdziła, że nic nie wie o sygnałach od Polaków z Mariupola i okolic ws ich repatriacji do kraju przodków, w poniedziałek 28 września zrobiła sensacyjne oświadczenie: – Przed zakończeniem kadencji przedstawimy duży program dotyczący repatriacji Polaków ze Wschodu. Ten program będzie miał swoje odzwierciedlenie w budżecie, który przyjmiemy we wtorek – powiedziała w wywiadzie dla TVP Info.

Jakby tego było mało, Pani Kopacz nawet obiecała, że postara się, by rząd przeznaczył na ten cel aż 30 milionów złotych z budżetu państwa na rok 2016 z rezerwy Prezesa RM, po przyjęciu budżetu. Owa pomoc może nosić charakter cykliczny i przewiduje powrót do Macierzy rodaków ze Wschodu.

25 września Polskę i świat obiegła kolejna wiadomość o pochopnej decyzji polskiego rządu nt. przeniesienia ponad miliona polskich złotych, które miały być przekazane na potrzeby repatriantów z krajów b. ZSRS (Kazachstan, Armenia, Tadżykistan, Gruzja, Tadżykistan, Uzbekistan, Turkmenistan oraz azjatycka część Rosji) na cele przyjęcia muzułmanów z krajów Afryki i krajów Bliskiego Wschodu. Po skrytykowaniu tej decyzji przez opozycję i Polaków na Kresach, decyzja została wstrzymana. Wiadomość o 30 kolejnych milionach na ściągnięcie rodaków ze Wschodu już wywołała burzę w polskim środowisku na Ukrainie, Białorusi, Rosji, i innych krajach b. ZSRS. Ale z wypowiedzi Pani premier nie wynika, czy do repatriacji zostaną ponownie włączeni Polacy z Ukrainy, Białorusi i europejskiej części Rosji, to znaczy, że los Polaków z Mariupola, którzy od stycznia siedzą na walizkach, wciąż wisi na włosku. Muszą czekać kolejne trzy miesiące i nie wiadomo, czy w ogóle polski rząd uwzględni ich w nowym programie repatriacyjnym.

Dziennikarze „Słowa Polskiego” od stycznia br. nagłaśniają dramat kilkudziesięciu rodzin polskiego pochodzenia z południowej części Donbasu, którzy nie dostali się na transport, który wywiózł pierwszą falę Polaków z tego regionu do Polski. Polski rząd i MSZ przez dziewięć miesięcy nie udzielały żadnej konkretnej odpowiedzi na ten temat, oprócz obietnicy „sprowadzenia rodaków ze strefy, objętej wojną w przeciągu 78 godzin od początku eskalacji konfliktu”. Jak taka ewakuacja wyglądała, pamiętamy podczas wyjścia ukraińskich żołnierzy z iłowajskiego kotła rok temu, kiedy Rosjanie wbrew ustaleniom ze stroną ukraińską rozstrzelali kolumnę ukraińskich żołnierzy zabijając ponad 500 z nich. Podobny los może czekać także Polaków z Mariupola, którzy nie są pozytywnie postrzegani przez Rosję w dobę „najgorszych polsko-rosyjskich stosunków od czasu 1945 r.”.

Obiecane 30 milionów na repatriację to dobrze, ale może czas skupić się na kilkudziesięciu rodzinach polskiego pochodzenia z Mariupola?

Słowo Polskie, 29.09.15 r.

 

Więcej na temat: Nie wiem o sygnałach od mariupolskich Polaków ws ich ewakuacji – premier Kopacz