Powstanie Listopadowe na Podolu. Część II

Pałac Potockich w Daszowie

Proponuję ku uwadze czytelników drugi materiał przygotowany we współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy z okazji 190. rocznicy wybuchu powstania listopadowego na Podolu.

W tych majowych dniach prawie dwa wieki temu pod Daszowem rozegrała się decydująca bitwa powstania listopadowego na Podolu.

Według wspomnień Ludwika Mieroslawskiego, siły generała Benedykta Kołyszki liczyły ok. 2,5 tysięcy żołnierzy, z czego jedną trzecią stanowili nieuzbrojeni chłopi. Jego rosyjski przeciwnik, Longgin Roth, miał mniej więcej taką samą liczbę żołnierzy i dlatego był bardzo niezdecydowany do ataku. Nie był też pewien, jak zareagują na niego ukraińscy chłopi.

Wobec braku maszerującej policji i podoficerów powstańcy przeciągnęli się od Daszowa do wsi Gródek, w połowie drogi do sąsiedniego Granowa. To właśnie pod lasem, w okolicach Gródka, Rosjanie uderzyli na tyły insurgentów 14 maja 1831 roku. I napotkali silny opór. Major Orlikowski i kapitan Pobiedziński przegrupowali swoich podwładnych i zorganizowali skuteczny kontratak, zdobywając rosyjskie działa. Jednak Pobiedziński pod czas prześladowań, wpadł w pułapkę i został zadźgany lańcami przez rosyjskich Kozaków. W tym czasie główne siły Kołyszki znajdowały się już na targu Daszowa, nie wiedząc dokładnie, co się za nimi dzieje. Major Orlikowski, zdając sobie sprawę, że w tej sytuacji nie może czekać na posiłki, zarządził zorganizowany odwrót w kierunku Daszowa. Ale tutaj wspomniany brak wystarczającej liczby

Przedpola daszowskie na których prawdopodobnie rozegrała się bitwa z Rosjanami

podoficerów i brak dyscypliny wojskowej odegrał fatalną rolę. Ktoś krzyknął: „zginęliśmy! uciekamy!” i powstała fala niekontrolowanej paniki. Powstańczy tył przeniósł się chaotycznie do Daszowa, gdzie zderzyli się z głównymi siłami Kolyszki, robiąc straszny popłoch.

W tym momencie Roth uderzył na wroga, decydując na swoją korzyść losy bitwy. Generał Kołyszko osobiście walczył w siodle, ale odważny przykład tego ponad 80-letniego starca niewiele mógł zrobić, aby uratować sytuację. Powstańcy zostali rozproszeni po okolicznych lasach i polach, gdzie zostali złapani przez ukraińskich chłopów, którzy zdali sobie sprawę, że zwycięstwo jest po stronie Moskali. W ich ręce wpadł ranny Gotard Sabański, jeden z synów Michała Sobańskiego, który również walczył pod Daszowem. Chłopi zabrali go do właścicielki wsi Stary Żywotów, Marceliny z Jakubowskich Krasuskiej, która wydała więźnia Rosjanom. Car zastąpił karę śmierci Sobańskiemu więzieniem, w którym ostatni stracił zmysł.

Jednak Polacy nie opuścili pola bitwy bez okrycia się chwałą. Bracia Aleksander i Izydor Sobańscy odznaczyli się wielką odwagą. Ten ostatni pomimo bardzo złego stanu zdrowia. Młody Eustachy Jełowicki pokonał kilku rosyjskich ułanów; nawet ponad 70-letni Bożęcki walczył wśród wrogów jak lew. Zginęło również wiele znanych osobistości: wspomniany wcześniej Wacław Rzewuski, Pobędziński, bracia Eustachy – Florian i Tytus Jelowiccy zostali ranni i zabrani do rosyjskiej niewoli. Z 2500 wojska generała Benedykta Kołyszki, któremu udało się wycofać do Iliniec, pozostało tylko pięćset osób.

 

Artykuł powstał przy współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy.

Dmytro Antoniuk, 25 maja 2021 r.

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *