Ten rok podobnie jak poprzedni, nie jest dla nas wszystkich łatwy., Szczególnie trudnym jest dla osób starszych, chorych i samotnych.
Podobnie jak w latach poprzednich w roku 2021, Studencki Klub Polski, kontynuował projekt charytatywny „Akcje charytatywne adresowane do Polaków na Wschodzie”.
W ramach projektu zostało objętych opieką 8 osób polskiego pochodzenia z Żytomierza i obwodu, w wieku od 72 do 105 lat. Dla każdej z nich, w ramach pomocy, zakupiono niezbędne leki, akcesoria medyczne, udzielono pomocy rzeczowej oraz przygotowano paczki żywnościowe.
Większość z naszych podopiecznych, to osoby, którymi opiekujemy się od kilku lat, i przeważnie są to ludzie samotni. Ze względu na stan pandemi oraz wiek naszych podopiecznych, w większości to były krótkie spotkania. Często paczki były przekazane poprzez osoby z ich rodzin.
Z okazji 11 listopada, Dnia Niepodległości, dla wszystkich uczestników projektu przygotowaliśmy Kartki świąteczne, jako przypomnienie o dacie tak ważnej dla nas Polaków.
Spotykając się z naszymi podopiecznymi,zapytaliśmy jak w ich dzieciństwie język polski był pielęgnowany w ich rodzinach.
W rodzinie pani Jadwigi Rogalskiej ( urodzona w 1925) język polski zawsze był językiem kościelnym, językiem modlitwy i polskiej piosenki. Ponadto Jadwiga wciąż dobrze czyta po polsku i nie tylko modlitewy. Wspomina, że w latach 80. jej brat Jasio, który po wojnie wyjechał do Polski przywiózł „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza. Tę książkę podczas długich zimowych wieczorów czytała mężowi i wnukom. Po polsku w rodzinie nie rozmawiają, chociaż wszyscy znają polski – Jadwiga zadbała, żeby dzieci i wnuki nauczyły się polskiego jeszcze do szkoły. Natomiast, wiele polskich słów do dzisiaj używają na co dzień – marynarka, spodnie, koszula, leguminki, łazanki i zawsze się witają i żegnają po polsku.
W rodzinie Kazimierza Sytnickiego (urodzony w 1949), rodzice nie rozmawiali na co dzień po polsku, tylko w kościele, modlili się, śpiewali pieśni religijne i na święta katolickie rozmawiali. Kazimierz jednak wspomina, że dużo polskich słów wykorzystywano na codzień: słoik, marynarka, patelnia, dzień dobry/do widzenia, osłonek, stolik, firanka, garnek, na ganku.
Pani Helena Moskalowa (urodzona w 1916), wspomina, że jej tata był Polakiem, a dziadek – krakowskim Polakiem. Mama Heleny zmarła krótko po jej urodzeniu. Bardzo ciepło wspomina swoją babcię Marię, która była katoliczką i dzięki jej, ona do dzisiaj zna język polski. Z pamięci recytuje wiersze w języku polskim: „Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi, kogo kocham, kogo lubię, rzucę mu pod nogi. Tej nie kocham, tej nie lubię, tej nie pocałuję, a chusteczkę haftowaną tobie podaruję”. Także wspomniała przysłowie, które czasem mówił jej ojciec: „Czupiradło z pieca spadło”. Żegnając się, Pani Helena zawsze prosi przekazać „ukłony” wszystkim tym, kto pamięta o Polakach w Żytomierzu.
W imieniu wszystkich uczestników, którzy mogli skorzystać z pomocy, i w swoim własnym bardzo dziękuję i przekazujemy „ukłony” od naszych podopiecznych Zarządowi Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” i wszystkim tym, którzy przyczynili się do realizacji tego projektu.
Każdy z tych Polaków szczerze cieszył się z każdej naszej wizyty. I nie tylko dlatego, że wiedział, że o tym że otrzyma pomoc rzeczową, ale przede wszystkim dlatego, że mógli z nami porozmawiać, poopowiadać o sobie, o czasach, kiedy BYLI POLAKAMI, chociaż oficjalnie wtedy Polakiem „nie można było być”.
Projekt objęty wsparciem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2021” za pośrednictwem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.
Walentyna Jusupowa, mw, Studencki Klub Polski, 29 listopada 2021 r.
Leave a Reply