Organizatorzy upamiętnienia dwóch Cichociemnych rodem spod Starokonstantynowa (obw. chmielnicki) są bardzo niezadowoleni z postawy Instytutu Pamięci Narodowej w Kijowie, polegającej na wywieraniu nacisku i zmuszania władz tego miasta do odwołania upamiętnienia 75. rocznicy pierwszego skoku polskich „komandosów” do okupowanej Polski.
Uroczystości upamiętnienia dwóch Cichociemnych, którzy pochodzili z pogranicza Podola i Wołynia – Wacława Kopisto i Leonarda Zub-Zdanowicza – były zaplanowane na wtorek 16 lutego. W uroczystościach miał wziąć udział Sekretarz Stanu w MON Bartosz Kownacki, przedstawiciele Sejmu RP, Attachatu RP w Kijowie, MSZ, władz obwodowych i lokalnych, duchowieństwo oraz liczna rzesza miejscowych Polaków.
– Bardzo się ucieszyliśmy, że w naszych okolicach urodzili się tacy znani i szanowani w Polsce a nawet – na terenie całej Europy Polacy. Dążymy do pokazania ich bohaterskiej i ofiarnej walki przeciwko III Rzeszy i komunistom, w żadnym wypadku nie zwracamy się do trudnego okresu polsko-ukraińskiej historii – do Wołynia i wojny polsko-ukraińskiej w 1918-1919 r. Dlaczego się nie udało tego dokonać w zaplanowanym terminie? Prawdopodobnie przez to, że zbyt mało wiedzą Ukraińcy o Cichociemnych i naszych rodakach, polskich partyzanach. Mam nadzieję, że po dyskusji, która się rozpocznie od tego niezbyt miłego dla nas gestu, którym jest próba przeszkodzenia w przeprowadzeniu uroczystości przez ukraińskich urzędników wysokiego szczebla, w końcu dojdzie do odsłonięcia tablicy i zaproszeni przez nas goście z Polski, zdołają podołać niesmak i jesienią jednak do nas przyjadą – powiedziała prezes Starokonstantynowskiego Związku Polaków Pani Irena Nikołajczuk.
– Głównym powodem rezygnacji władz miasta Starokonstantynowa z odsłonięcia tablicy Leonarda Zub-Zdanowicza i Wacława Kopisto był nacisk Wołodymyra Wiatrowycza, dyrektora Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej – twierdzi członek Zarządu Związku Polaków na Ukrainie, prezes Stowarzyszenia „Kresowiacy” Jerzy Wójcicki. – Jeżeli Wiatrowycz używa wobec naszych Cichociemnych wyrazu, że „może” oni byli zaangażowani w akcje odwetowe wobec ukraińskiej ludności beż żadnych dowodów, zwraca się do „polskich partnerów”, chociaż inicjatorami upamiętnienia były ukraińskie organizacje społeczne, i nawiązuje do Rzezi Wołyńskiej, to świadczy to o chęci dalszej eskalacji konfliktu polsko-ukraińskiego i powrotu na pozycje z roku 2013 w naszym dialogu – dodaje.
Według relacji Wójcickiego Polacy ze Starokonstantynowa i Winnicy rozpoczęli starania o uhonorowanie Cichociemnych dwa miesiące temu. Po debatach publicznych i dotrzymaniu wszystkich niezbędnych procedur w tej sprawie i uzgodnieniu tekstu napisu ze stroną ukraińską burmistrz miasta Mykoła Melnyczuk wydał pozwolenie na przeprowadzenie uroczystości, a Polacy zamówili granitowe tablicę z nazwiskami oficerów.
Winnicki działacz społeczny przesłał PAP list Wiatrowycza do burmistrza Melnyczuka, w którym szef IPN Ukrainy napisał, iż dane biograficzne Kopisto i Zub-Zdanowicza „świadczą o ich możliwym udziale w zabójstwach Ukraińców”. Wiatrowycz uznał, że bez rzetelnego zbadania ich działalności w okresie wojennym, na upamiętnianie tych osób jest za wcześnie.
– Uważamy, że bez takich badań podobne inicjatywy mogą zaszkodzić budowaniu dobrosąsiedzkich i partnerskich relacji między Ukrainą i Polską oraz prowokować ostre konflikty społeczno-polityczne na Ukrainie oraz na szczeblu międzynarodowym. W związku z tym zalecamy odłożenie montażu tablic pamiątkowych – napisał Wiatrowycz.
Według Wójcickiego szef ukraińskiego IPN nie poprzestał wyłącznie na liście, lecz zaczął naciskać na władze lokalne w Starokonstantynowie poprzez władze obwodu chmielnickiego, a nawet administrację prezydenta. W rezultacie burmistrz miasta ustąpił i odwołał imprezę. – My cały czas mówimy na Ukrainie o decentralizacji, reformie samorządowej, a tutaj presja władz centralnych na małą miejscowość i na władze lokalne była tak duża, że zastraszony burmistrz po prostu poprosił nas, byśmy my tę uroczystość odwołali. Jasne, że dostosowaliśmy się do jego prośby, bo też nie chcemy, żeby miał przez inicjatywę lokalnej polskiej społeczności problemy i kolejną nagonkę – oświadczył Wójcicki. – Naszym celem nie było podżeganie do konfliktu polsko-ukraińskiego. Chcieliśmy tylko upamiętnić okresy, kiedy Polacy i Ukraińcy walczyli najpierw przeciwko Niemcom, a potem, po wojnie, z komunistami. Chcieliśmy upamiętnić naszych dwóch rodaków, którzy mieszkali tu, gdzie my teraz mieszkamy – powiedział prezes stowarzyszenia „Kresowiacy”.
Tablica z nazwiskami dwóch Cichociemnych we wtorek 16 lutego, w 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych nad okupowaną Polską zostanie poświęcona w starokonstantynowskim kościele, gdzie pozostanie do czasu uregulowania sytuacji. Polacy z obwodu chmielnickiego mają nadzieję, że nastąpi to do 2 września, kiedy przypada rocznica zrzucenia do Polski dwóch urodzonych na Wołyniu rodaków.
Słowo Polskie, na podstawie informacji Jarosława Junko, PAP, 15.02.16 r.