Małgorzacie Urbanek z
Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu
za wdzięk i życzliwość
Nadejdziesz z wichrem
co burzę do tańca zaprosił
i będzie zmierzch co piorunami błyska
i będą grzmoty
jak turkot kół wozu po bruku
z koniem co zieje wielkim ogniem z pyska
z Małgorzatą Urbanek to i przy
grzmotach byłoby dobrze
zasłonisz oczy drżącą dłonią
zastygnie w bólu
wszelki ruch
drzewa pokornie się ukłonią
nadzieje wicher zmiele w miałki puch
i będziesz naga na tle nieba
a obok łąka
i stare chaty
i wiatr porwisty roznosić zacznie
zerwane z ciebie białe szaty
drzewa nisko się pokłonią
i zaszumią pieśni nocne
pójdziesz drogą obok lasu
cienie drzew jak zwidy mroczne
otoczą cię dookoła
nocnej sowy głos wiele razy
twoje imię zawoła
smętne myśli o poecie
o ile
wezmą cię w swoje ramiona
to każda z nich
nim się narodzi to prędzej w pięknym bólu
skona
będziesz szła i szła
a wiatr burzy będzie cię spychał w tył
i będą pola i drzewa sadu
i buda
przy której pies po twoim odejściu wył
a później będzie nadchodząca noc
i cichnąca nawałnica
wezbrana woda gdzie kiedyś był bród
i będziesz pukała i stukała
do dawnych wrót
tylko droga ci zostanie
którą kiedyś odeszłaś
zdeptany piach a na ścieżkach dawny kurz
idziesz
obok błądzący blask księżyca
szukający barw porannych zórz
kończy się noc
odchodzisz
nadchodzi świt i już prawie dnieje
odeszłaś
idąc słuchasz
jak się licho cicho obok ciebie śmieje
bowiem
dawne miejsce poety skąd i ty odeszłaś
też odeszło
i nie istnieje
Dolny Śląsk
któregoś roku któregoś dnia którejś chwili
Jerzy Marciniak, Lund, 3o września 2020 r.
Leave a Reply