Ks. Roman Jankowski s. Władysława urodził się 28 sierpnia 1889 roku we wsi Bebechy powiatu proskurowskiego guberni podolskiej. Dzisiaj ta miejscowość nazywa się Jasnozirja, znajdująca się około 50 km na południe od dawnego Płoskirowa. Jak sam wspominał w życiorysie, napisanym jesienią 1936 roku w ramach prowadzonego śledztwa, pochodził z włościańskiej rodziny, w której wychowywało się czterech synów i córka.
Ojciec przyszłego księdza był kowalem i jak dzieci podrosły, to przeprowadził się do Płoskirowa (dzisiaj miasto Chmielnicki), gdzie prowadził własną kuźnię. Rodzina, jak i większość, żyła w biedzie i dzieci od małych lat musieli pracować. Roman skończył dwie klasy szkoły miejskiej i zatrudnił się w miejscowej aptece. Popracowawszy trzy lata, zdolny chłopak złożył egzamin na asystenta prowizora. W 1910 roku wstąpił do seminarium duchowego, który ukończył w 1915 roku. W tym samym roku umiera jego ojciec Władysław.
Po zakończeniu seminarium młody ksiądz został oddelegowany na rok do Bracławia. Stamtąd trafił do Humania, gdzie uczył w miejscowej szkole. Po tym, jak Wojsko Polskie z oddziałami Symona Petlury wycofało się z terenów Ukrainy, ks. Roman wyruszył do Berdyczowa, w którym wówczas nie było żadnego księdza rzymskokatolickiego! W tym czasie wielu księży i miejscowych polskich elit uciekło do Polski razem z polskimi oddziałami.
W Berdyczowie nie zatrzymał się na długo i następna jego parafia znajdowała się w dzisiejszym Trojanowie. Miejscowy ksiądz Sawicki też podał się w ślady uciekających przed bolszewikami Polaków i opuścił wiernych. Ks. Roman pracował tutaj przez pięć lat i powrócił do Berdyczowa, gdzie aresztowano go po raz pierwszy w czerwcu 1925 roku. Ponieważ nie udało się udowodnić zarzuty o pomaganiu osobom polskiego pochodzenia nielegalnego przekroczenia granicy i ucieczce z ZSRS, księdza zwolniono z aresztu.
Ks. Roman Jankowski ponownie został aresztowany w 1927 roku. Władze bolszewickie oskarżyły go o stworzenie punktu przerzutowego Polaków do Rzeczypospolitej, który, rzekomo, istniał w Berdyczowie przy klasztorze OO. Karmelitów od 1920 roku. Zachowała się prośba śledczego GPU w Berdyczowie z dnia 11 lipca 1927 roku o przedłużeniu śledztwa na dwa miesiące. Księdzowi zarzucano, że razem z o. Bronisławem Jarosińskim przerzucili przez granicę wiele polskich rodzin. Komuniści znajdowały rodziny z okolic, którzy mieli krewnych w Polsce i zmuszali ich świadczyć, że to właśnie ks. Roman ich namówił do porzucenia stron rodzinnych. Jeden podobny wypadek był przez Sowietów nawet udowodniony. Mianowicie, przyznał się, że dał swojemu bratu 25 rubli na drogę, kiedy ten uciekał do Polski. Z Berdyczowa w 1928 roku ks. Roman został przewieziony do więzienia w Charkowie, gdzie 29-30 września odbył się proces za „zamkniętymi dniami”. Sąd postanowił, że Jankowski jest winny i skazał jego na 9 lat lagrów. Z okazji 10. rocznicy przewrotu bolszewickiego skrócono do 6 lat.
Dwa lata duszpasterz znajdował się pod śledztwem, a 4,5 roku spędził na Wyspach Sołowieckich. Po zakończenie terminu, władze wysłali księdza do Kazachstanu, gdzie ponad pół roku mieszkał w Ałma-Aty. Dopiero w 1934 roku dostał zezwolenie na powrót do rodzinnych stron. W Berdyczowie i Żytomierzu jednak nie zatrzymał się na długo i odbył na parafię do wsi Uszomyr dziś w rejonie korosteńskim. Pobytu księdza sprzeciwiła się miejscowa milicja, motywując tym, że jest zbyt niebezpieczny dla mieszkania w strefie przygranicznej. Od tak, o. Romanowi znaleźli parafię jak najdalej od granicy, w obwodzie kijowskim we wsi Kotelnia (dzisiaj wieś Stara Kotelnia obwodu żytomirskiego).
Ks. Jankowski przebywał przy parafii w Kotelni ponad rok, aż do momentu kiedy władze bolszewickie zamknęli kościół, a jemu poradzili wyjechać. Ponieważ jechać nie było dokąd, to ks. Roman pozostał jeszcze na jakieś czas. Pod koniec lata 1935 roku został aresztowany ponownie.
Jankowskiemu zarzucano, że od jesieni 1934 r. i do aresztu, przeprowadzał działalność kontrrewolucyjną i nacjonalistyczną, zwłaszcza wśród młodzieży, propagując oderwanie jej od komsomolskich, pionierskich i innych radzieckich społecznych organizacji; organizował antykolektywizacyjne akcje, skierowane w kierunku przeciwdziałania wzrostu kolektywizacji i upadków kołchozów; był uczestnikiem organizacji kolektywnego protestu przeciw przedsięwzięciom władz radzieckim w dziedzinie religii.
Sprawę ks. Jankowskiego połączono z tzw. „sprawą rewolucyjnej i faszystowskiej organizacji rzymsko-katolickiego i unickiego duchowieństwa na prawobrzeżnej Ukrainie”. Oskarżonych zostało 19 osób: 7 księży rzymskokatolickich, jeden gracko-katolicki i 11 wiernych. Wyrok w tej sprawie podejmował nawet nie sąd, a specjalne posiedzenie NKWD na Ukrainie. Jankowskiego skazano 5 lat i zesłano do łagru Czybiu w Komi ASSR. Po zakończeniu się wyznaczonego terminu ks. Roman Jankowski został przeniesiony do Kazachstanu.
Na Ukrainę wrócił dopiero po zakończeniu się II wojny światowej. Od 1946 roku powrócił na ścieżkę duszpasterską, którą prowadził do 1987 roku. Zmarł w wieku 98 lat. Dwoma latami później decyzją prokuratora ks. Roman Jankowski został rehabilitowany i oczyszczony z zarzutów.
Jan Matkowski, 28.04.16 r.