Cudowny obraz Matki Bożej dla wołyńskiego Zasławia ufundował książę Janusz Zasławski po swoim nawróceniu. On także rozpoczął budowę kościoła i klasztoru.
Obraz przetrwał w Zasławiu do roku 1648, kiedy to, wraz z braćmi uciekającymi przed Chmielnickim, został wywieziony do Rzeszowa. Tam w wielkim zapomnieniu przeleżał ponad sto lat, zanim odnalazł go ojciec Benedykta Kotwickiego, późniejszego zakonnika, który na cześć Matki Bożej Zasławskiej napisał kilka pieśni. Rodziciel Benedykta został cudownie uzdrowiony, dzięki wstawiennictwu Matki Bożej, a teksty tych pieśni, są całkiem zapomniane. Nikt ich nie wykonuje, a to z tego względu, że i obrazu cudownego już nie ma, i klasztor w Zasławiu został zamieniony na więzienie. Co się stało z obrazem, nikt nie wie…
Pieśń o obrazie Matki Boskiej Zasławskiej
Niebios Pani, której ani
Świat ani nieba
Cudów darów wziąć wymiarów
Zmogą jak trzeba,
Lustru twojej opieki
Nad nami w każde wieki
W niepamięci przez złe chęci
Nic nie zagrzeba.
Dość okrutne jak mgły smutne
Tatarskie roty
Cześć i chwałę twą w zuchwałe
Wzięły obroty.
Piekła gniewem pałały,
Przez forsę popierały
Niecnotliwej, obrzydliwej
Niebom roboty.
Żal uciskał, płacz wyciskał
Nieutulony,
W łzach tonącym niemającym
Żadnej obrony,
Gdy Chmielnicki zbrykany
Tej korony poddany
Z kozakami, Tatarami
Puścił zagony.
Czasy to te były złote
Kiedyś na tronie
W tej świątnicy, twej stolicy
Nam ku obronie
Z skarbców xiążąt wstawiona
W ołtarzu ogłoszona
Łask karboną i obroną
Polskiej koronie.
I pewnieby śmierć, pogrzeby,
Smutne ruiny,
Co ten cały kraj odziały
Za grzechów winy,
Przy pomocy skutecznej
Opiece walecznej
Nas minęły nie dotknęły
Z twojej przyczyny.
Lecz nabożne serca różne
Zdanie w tej dobie
Inne myśli miłość kryśli
Ku twej osobie,
By twej powagi pańskiej
Zuchwałości pogańskiej
Nie zostawić nie wystawić
Jakby na próbie.
Życie własne więc na jasne
Szczęścia igrzysko
Przy kościele łożąc śmiele
I pośmiewisko
Z tak fatalnej ruiny
W bezpieczniejsze krainy
Z twym obrazem onym razem
Uchodzą rześko.
Tak prywatnie z wojny matnie
Niebios królowa
Bez odwłoki niesie kroki
Aż do Rzeszowa,
Pewno ie ta kraina
Honor jak jej tak syna
W swym honorze przy dozorze
Czułym dochowa.
Lecz wojenne gdy codzienne
Marsa turnieje
W krwawym znoju o pokoju
Są bez nadzieje,
Tak opłakana chwila
Łask twych honor nachyla
O upadku na ostatku
Pamięć ich mdleje.
Ale nieba gdzie potrzeba
O cudów dary
Więc wskrzeszają, rozrzucają
Ludziom bez miary,
Kiedy ludzka szwankuje
Siła i potrzebuje
Tej pomocy w swej niemocy
Dla wsparcia wiary.
W tym odmencie wnet w momencie
Pan niebios prawie
Poznać daje swe zwyczaje
Na Stanisławie,
Na cześć tego obrazu
Gdy do jednego razu
Niemoc skraca, iycie wraca
Jemu łaskawie.
Tym się wsławia i odnawia
Lustr twojej chwały
Każdy żywy na te dziwy
Bieży zdumiały,
Cześć ci winną oddaje
Gdy pomocy doznaje,
I ratunku w swym frasunku
Stary lub mały.
A tymczasem swym hałasem
Co nas trapiły
Krwawe wojnę, jui spokojny
Czas przywróciły,
A co było w sekrecie
Głośno brzmi w całym świecie
Kraje, które twą figurę
Dotąd, taiły.
Głosi sława Stanisława
Jakoś łaskawie
Śmierci z ręki jak przez dzięki
Wyrwała prawie.
Miłość ciebie chęć daje
By cię znowu te kraje
Powitały, Wołyń cały
Nalega żwawie.
Bardziej przecie w polskim świecie
Xięciu sławnemu
Sanguszkowi marszałkowi
Zasławia cnemu
Dziedzicowi w tej dobie
Miłość ku twej osobie
Mnoży zdania i nakłania
Chęci ku temu.
Więc jak skoro róine sporo
Przygotowania
Rozporządzi, które sądzi
Dla powitania
Twego być przyzwoite,
O twój powrót sowite
Swym wspaniałym sercem całym
Czyni starania.
Przyjął mile Bóg w te chwile
Życzliwe chęci
Myśli wiernej nieśmiertelnej
Godnej pamięci
Tego zacnego pana,
Gdyś w ten kościół oddana
Gdzie twa chwała nieustała
Wszystkich nas nęci.
W każdej twarzy wraz się zarży
Słodkie wesele,
Każdy bierze wzór w tej mierze
Jak zyskał wiele,
Po stoletniem wygnaniu
Przy xiążęcem staraniu
Gdyś wrócona postawiona
W tym tu kościele.
Gdzie jak skoro stajesz sporo,
Bóg swoje dary
Nam daruje, gdzie znajduje
Zupełność wiary,
Gdy przez twe przyczynienie
By trosk naszych zleczenie
Wzięło skutek, zniszczał smutek,
Czynim ofiary.
Więc o pani gdy stroskani
Znizkąd ratunku
Nie znajdziemy, ty prosiemy
Wyrwij z frasunku,
Daj poznać, twa przyczyna
Za nami jak u syna
Jest wielkiego statecznego
Zawsze szacunku.
Niech odnosim o co prosim
W szczerej ufności:
Życie, zdrowie, słuch, dar w mowie
W serca skrytości
Uciski utajone
Niechaj będą zleczone,
A sumienie oczyszczone
Ma z twej litości.
Szczerej wiary zmocniej dary
W sercu i duszy;
Niech ufności i miłości
Boga niewzruszy
Dźwięk świata w każdym stanie
Póki iycia wystanie,
Panno miła byś sprawiła,
Niech prośba ruszy.
A ztąd będzie tu i wszędzie
Bogu jednemu
Cześć i chwała nieustała
Niepojętemu
We trzech osobach Panu
Od ludu wszegb stanu
Życiadawcy trosków zbawcy
I stwórcy cnemu. Amen.Tadeusz Jerzy Stecki. Wołyń pod względem statystycznym, historycznym і archeologicznym. T.1. Lwów 1864. s. 334-340.
Źródła:
https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/handle/item/35130
https://earth.google.com/web/@50.15999804,26.78412184,248.90729132a,41679.60422203d,35y,-0h,0t,0r
https://core.ac.uk/download/pdf/79193252.pdf
Słowo Polskie, 2 lipca 2022 r.
Leave a Reply