Rejon Bałty, na krańcach Bracławszczyzny, rozciągający się kiedyś na brzegach Bohu i Dniestru, wyznaczał południowy kraniec Rzeczypospolitej.
To były prawdziwe Kresy Kresów. A w pobliżu tylko miejscowości zapamiętane z „Trylogii”: Raszków czy Czehryń. W Koniecpolu nad Bohem, ongiś włości Lubomirskich, ustawiono w XVIII stuleciu, a może wcześniej ciosowy słup z napisem „Koniec Polski”. Słowny żart odwołujący się do nazwiska właściciela był jednocześnie stwierdzeniem prawdy dla dawnych Polaków oczywistej.Bałta, w XIX w. stolica powiatu, była miastem niezwykłym. Dzieliła ją graniczna rzeka Kodyma, a zrosła się – już pod zaborami z dwóch odrębnych miejscowości.
Po polskiej stronie z osady Palejowe Jezioro wyrosło miasto, w 1784 założone przez Józefa Lubomirskiego, syna Jerzego. Zgodnie z magnacką skromnością dał mu nazwę nazwę Józefgród. Nadchodzące rozbiory zdeprecjonowały królewską łaskę. Brat założyciela, Stanisław Lubomirski, wojewoda bracławski, w 1765 ufundował tu i uposażył kościół ormiański św. Stanisława, projektowany zapewne przez Fesingera. Zdewastowana w czasach sowieckich budowla pełniła funkcję dworca autobusowego, a po rekonsekracji (1993) jest kościołem rzymskokatolickim.Leżąca vis a vis Bałta (tzw. Turecka), łączyła w swych mieszkańcach prawosławie Mołdawian z islamem Tatarów i Turków. Po obu stronach granicy liczne było osadnictwo żydowskie. Nazwa wydaje się być turecka – balta to rodzaj bojowego topora osadzonego na długim trzonku, ale mniej romantyczni wskazują na ukraińskie słowo bałta, czyli błoto. Założona ok. 1748, w 1764 liczyła ok. 500 domów i kilka budynków publicznych.
Nazwę Bałta na obie części miasta rozciągnęła już porozbiorowa administracja. Historia długo omijała miasteczko. Pojawiła się w postaci bezlitosnej Koliszczyzny. W 1768 hajdamacy, inspirowani przez carską Rosję, wymordowali mieszkańców Palejowego Jeziora, i w pościgu za grupą niedobitków, wpadli przez drewniany most na turecką stronę. Pijani, w naturalnym dla siebie odruchu podłożyli ogień wśród drewnianych zabudowań. Wybuchł skandal, gdyż za protektorkę okrutnego buntu uważano Rosję. W ślad za nim rozpoczęła się wojna rosyjsko-turecka. 21 VI 1769 manifest wezyra stwierdził rzekome złamanie traktatu karłowickiego z 1699 przez Polskę (współpracującą wojskowo z Rosją), co uznano za powód wystarczający do wypowiedzenia wojny. Turcy, nawiązali wprawdzie współpracę militarną z konfederatami (zerwała ją w 1771), ale po cichu myśleli o aneksji południowych ziem Rzeczpospolitej, zwłaszcza o odzyskaniu Kamieńca Podolskiego.
Porażki militarne sprawiły jednak, że stambulska wizja nie doczekała się realizacji. 10 VII 1774 pokonana Porta podpisała traktat pokojowy z Rosją w Küczük-Kajnardżi. Był to też kres polskich rojeń o realnej pomocy tureckiej w konfrontacji z Rosją. Po II rozbiorze Bałtę zagarnęli Rosjanie.Miejska ludność żyła z handlu i rzemiosła; w okolicy dominowała hodowla bydła i owiec, garbowanie skór, suszenie wołowego mięsa. W sałhanach Bałty przetapiano 150 tys. pudów łoju baraniego, głównego artykułu eksportowego. Słynne były tutejsze jarmarki, a handel końmi (także dzikimi) stanowił lokalną specjalność. Tutejsze bachmaty z dodaniem orientalnych elementów malował Józef Brandt i Józef Chełmoński. Sąsiednie wsie były nędzne, jakby na przekór wspaniałemu klimatowi i żyzności gleby. Trembecki to tzw. Pobereża nazywał wprost krainą mlekiem i miodem płynącą. W okolicy, przez którą raz po raz przechodziło wojsko, tatarskie czambuły, kozackie sotnie i rozbójnicze bandy, ciężko było o kontynuację. Sytuacja poprawiła się dopiero po pokoju karłowickim w 1699. Upamiętniono go więc trójgraniastym obeliskiem wyznaczającym granicę Turcji i Rzeczypospolitej, ustawionym przy ujściu rzeki Jahorlik (Orlik, tatarski Kajnard) do Dniestru. Kiedyś były na nim wyryte cytaty z traktatu. Dziś nie ma słupa i nie ma granicy (to teren samozwańczego Naddniestrza).
Nie ma też drogowskazu informującego, że stąd do Odessy jest zaledwie 180 km (do Gdańska 1400 km). Naturalne tło pomnika stanowiły pozostałości polowych szańców, które gęsto nad granicą stawiali Polacy, Rosjanie, a nawet – podczas wojny północnej – Szwedzi. Znaleźć je można także nad Bohem, w Sawraniu. Sam Jahorlik był przedostatnim etapem XVII-wiecznej awantury, słynnej historii Samuela Zborowskiego. Skazany na banicję, przystał do Kozaków, wiódł niespokojny żywot, ale o swym wrogu, Janie Zamoyskim pamiętał. Ten był władcą rozległych ziem nad Bohem i Dniestrem. Niewiele o nie dbał, gdzie indziej mając źródło swej siły i wpływów, ale kiedy Zborowski puścił mu z dymem drewniany zameczek w Jahorliku (1583) i głośno odgrażał się Stefanowi Batoremu, kanclerz nie mógł milczeć.
Rok później Zborowski położył głowę pod topór kata.W Jahorliku zbierały się w XVI i XVII wieku sądy przygraniczne, rozstrzygające spory o charakterze lokalnym: kogoś oszukano, ktoś coś ukradł, nocą przepadła para rogatych wołów, gdzieś ledwo co podrosła panna znikła z domu … Sąsiedzkie sprawy. W XVII w. Jahorlik przeszedł w ręce Koniecpolskich, a później Lubomirskich. Z punktu widzenia Kamieńca Podolskiego czy Humania było to gdzieś hen daleko. A co dopiero ze Lwowa, Krakowa czy Warszawy.
Słowo Polskie, na podstawie informacji Muzeum w Wilanowie, 22.11.15 r.