Z Tulczyna przez Tymanówkę, gdzie znajduje się było dom Aleksandra Suworowa i zniszczony pałac Bachmetiewych-Protasowych, zmierzamy w obwodzie winnickim drogą do skrzyżowania za dwoma przejazdami kolejowymi. Mijamy je i przez Wierzbową docieramy do Markówki.
Obejrzymy tutaj piękną drewnianą cerkiew z XVIII wieku i przez gospodarstwo rolne, drogą polową (niestety, jest to chyba najbardziej optymalna droga) dostajemy się Antopola.
Jaka szkoda, że jeden z najlepiej z zewnątrz zachowanych pałaców Podola jest prawie niedostępny dla turystów! Obecnie znajduje się tutaj poradnia psychoneurologiczna i po to, aby po prostu pospacerować po jego terenie, nie mówiąc już o zwiedzaniu wnętrz, trzeba prosić pozwolenia ochroniarzy. Po długich negocjacjach mnie zresztą pozwolono by wszystko obejrzeć. Mam nadzieję, że wam też się uda.
Na początkach w latach 70. XVIII w. w Antopolu powstał park. Być może od razu po nim wzniesiono również pałac, chociaż inne źródła mówią o roku 1830. W każdym razie, jest to wspaniały zespół klasycystyczny, który przetrwał do naszych dni prawie niezmieniony. Założycielami antopolskiej posiadłości byli Czetwertyńscy. Córka Leopolda Czetwertyńskiego Janina Jełowicka została słynną kompozytorką, o przychylność której starał się sam Napoleon III. Jej życie zakończyło się na tragicznej nucie. Nie chcąc się uczyć oficjalnego języka rosyjskiego, Janina przez pomyłkę dała własnemu dziecku zamiast leków na receptę rosyjskojęzycznego eskulapa truciznę. Niedługo po śmierci córki, nie będąc w stanie znieść smutku, którego przyczyną była sama, Janina umiera.
Wdowiec sprzedaje Antopol Józefowi Jaroszyńskiemu, który uzyskał na to osobiste pozwolenie cara Aleksandra II – Polakom wówczas zabraniano nabywania ziem. Ostatnim właścicielem pałacu był znany finansista Karol Jaroszyński, który posiadał 53 cukrownie.
Chociaż on prawie nie odwiedzał Antopola, mieszkając przeważnie w Petersburgu, lecz w roku 1911 z jego rozkazu dokonano rekonstrukcji rezydencji. Z tamtych czasów, na przykład, pochodzi przybramny budynek. Po 1917 roku urządzono tutaj sanatorium, dom starców, a od roku 1986 internat psychoneurologiczny. Zabytek, wnętrza którego doznały kapitalnego przeplanowania, utrzymuje się we wzorcowym porządku. Frontowy cour d’honneur, gdzie ocalała mała fontanna, jak za czasów Jaroszyńskich zdobi duży ogród kwiatowy, park również jest mniej więcej zadbany, mimo że stracił wszystkie rzeźby i marmurowe ławy. W pałacu, w dawnej sali balowej, nadal stoją kolumny, w jednym z pokoi ocalał kominek z białego marmuru.
Kolejną ciekawostką w Antopolu jest „dąb Puszkina”. Poeta wraz z przyjaciółmi dekabrystami podobnie był tutaj na polowaniu w 1821 roku.
Wracamy tą samą drogą do Wapniarki i skręcamy w prawo, w kierunku Krzyżopola i Piszczanki. W tej ostatniej skręcamy w lewo i przez Popieluchy jedziemy do Honorówki. I wciąż w malowniczym parku ze stawem, założonym przez ogrodnika Edwarda Andre na powierzchni 20 ha, stoi miejscowa szkoła – pałac, wzniesiony w 1850 roku przez Stanisława Koszarskiego. Do grudnia 1917 roku, kiedy majątek został splądrowany przez włościan, przechowywano tutaj niezłą kolekcję płócien, wśród których prace Juliusza Kossaka, Jana Matejki, Józefa Brandta i Heinricha Hollpeina. Ponadto, do Koszarskich należała złota figura konia czasów Ludwika XIV i też złota szkatułka. W małej bibliotece najcenniejszą księgą była stara „Biblia Radziwiłłów”.
Z zewnątrz pałac zachował się bez zmian. O wnętrzach nie mogę nic powiedzieć, ponieważ nie udało mi się wejść do środka.
I znowu szkoły średniej musimy szukać w pobliskim Czarnominie, aby znaleźć olbrzymi klasycystyczny pałac.
Majątek ten założył pełnomocnik w sprawach finansowych Zofii Potockiej Mikołaj Czarnomski. Przede wszystkim, na swoją cześć zmienił nazwę wsi, która przedtem nazywała się Rozbójnicze, ponieważ w jej okolicy działał rozbójnik Szpak. Czarnomski, któremu dzięki jego działalności udało się zebrać spore środki, zaprosił do Czarnomina sardyńskiego architekta Francesco Boffo, który zatem wybudował dla niego klasycystyczny pałac w roku 1820. Może wydawać się to dziwne, ale szczególnych kosztowności w rezydencji nigdy nie było. Współcześni wspominają tylko dwa chińskie i dwa japońskie wazony, srebrne sztućce, kandelabry i zegary z brązu, wschodnie dywany. Nie mniej jednak, pokój jadalny mógł zachwycić gości kolumnami, sztukaterią, parkietem oraz meblami w stylu Ludwika Filipa. W sali znajdował się również fortepian. Zdobienie tego pokoju, nie licząc porabowanych przez włościan mebli, zachowało się w pełni.
Pod koniec XIX w. rodzina Czarnomskich na tyle się rozrosła, że już za mało było starego, wcale nie małego pałacu, i wówczas obok powstała duża oficyna o ozdobnej wieży. Budynki łączyła kryta szklana galeria. Niestety, nie ocalała. Nie doznała szczęścia również oficyna, którą niedawno zniszczył pożar. Zostały tylko ściany.
Największą ciekawostką czarnomińskiego pałacu jest to, że od strony ogrodu bardzo przypomina Biały Dom w Waszyngtonie. Po przyjściu w USA do władzy Baraka Obamy nauczyciele i uczniowie Czarnominia skierowali do niego list z prośbą o pomoc w wyremontowaniu szkoły. Czy pan prezydent odpowiedział – niewiadomo.
Musimy wracać przez Piszczankę do Krzyżopola, gdzie skręcamy w prawo, w kierunku Berszadzia. Pierwsza już wieś – Żabokrycz – nas interesuje z tego względu, że miejscowy szpital zajmuje dawny pałac. Wieś tę posiadali magnaci Brzozowscy, ostatnim zaś właścicielem tutejszego majątku był Władysław Hubert Brzozowski – absolwent belgijskiej akademii rolniczej. Pod koniec XIX w. znacznie rozbudował skromny wówczas dwór, dodawszy mu dwa wysokie ryzality i ozdobiwszy wejście posągami starożytnych bogów.
Za jego czasów również powstała wykwintna brama i budynek przybramowy oraz oficyna dla gości. Przy głównym wejściu do pałacu postawiono dawne szwedzkie armaty.
Władysław Hubert miał tutaj komnatę myśliwskich trofeów i kosztownych mebli, lecz najcenniejszą rzeczą była wielka kolekcja obrazów polskich i innych artystów. Na płótnach przeważały tematy biblijne i krajobrazy. W czasie rewolucji październikowej Brzozowskiemu udało się uratować kilkadziesiąt obrazów, resztę zaś albo sprzedano w Kijowie, albo porabowano. Ciekawe, że z 12 posągów z białego marmuru, zdobiących niegdyś dwór, ocalała figura boga leczenia Asklepiosa z niezmiennym wężem i kijem. W ostatnim czasie dyrektora szpitala odwiedzają to deputowani, to bandyci, z ciekawą ofertą nabycia posągu. Lecz lekarz się trzyma i nie sprzedaje.
Niedaleko pałacu znajduje się cerkiew, wybudowana przez Brzozowskich w pierwszej połowie XIX w. jako kościół. We frontowych wnękach z tamtych czasów doszły figury apostołów Piotra i Pawła.
Warto powiedzieć, że część wsi należała do ojca słynnego architekta Władysława Horodeckiego, który spędził tutaj dzieciństwo.
W odległości siedmiu kilometrów od Żabokrycza leży Sokołówka – rodowy majątek Brzozowskich, ich główna rezydencja.
Rodzina ta nabyła wieś pod koniec XVIII w. Feliks Brzozowski wzniósł tutaj skromny staropolski dwór, który spłonął w 1811 roku. Jego syn Karol rozpoczął budowę nowej rezydencji, dobudowywanej i zwiększanej w ciągu całego XIX w., ponieważ rosła rodzina, zarówno jak i ilość nabytych przez nią cennych dzieł sztuki, kolekcja których była czy nie największa na całym Podolu.
Jeszcze Feliks Brzozowski wprowadził w rodzinie zasady filantropii i opieki nad poddanymi włościanami, których magnaci liczyli około 30 tysięcy. Jego syn Karol znacznie prześcignął ojca. Całkowicie skasował pańszczyznę dla kobiet i dzieci oraz zminimalizował ją dla mężczyzn. W każdym folwarku był punkt felczerski, każda wieś miała kasę samopomocy. W posiadłościach Brzozowskiego nawet działał stworzony przez włościan bank, w którym brali potrzebne na zakup nawozów lub narzędzi środki. Jego filie, które w kasie miały do 10 tysięcy rubli, znajdowały się w każdej wsi. Karol na wszelkie sposoby zachęcał włościach do polepszenia warunków gospodarowania. Głównym źródłem jego dochodów była sprzedaż uprawianej na Podolu własnej pszenicy przez port odeski. Nabyty przez Brzozowskiego majątek można ocenić chociażby z posagu jednej z jego córek – Katarzyny. Dostała milion rubli – fantastyczną kwotę w tamtych czasach.
Jeszcze większym filantropem i przedsiębiorcą okazał się syn Karola – Zenon Brzozowski. Ciągle optymalizując uprawę i zbyt pszenicy, zwiększył kapitał ojca, co pozwoliło mu kupić pałac w Warszawie i zbudować neogotycką rezydencję (Pałac Szacha) w Odessie. Zenon brał udział w Powstaniu Listopadowym w 1831 roku i po jego klęsce musiał na dłuższy czas opuścić tereny okupowanych przez Rosję Kresów. Objechał całą Europę i odbył długą podróż na Wschód z przyjacielem, poetą Juliuszem Słowackim. Wtedy to w Stambule nabył spory tabun arabskich koni, który stał się podstawą stadniny w Sokołówce. Ostatnim właścicielem majątku został Karol Brzozowski młodszy, który obejmował stanowisko polskiego ambasadora w Odessie w 1919 roku.
Dzieła sztuki rozpoczął gromadzić jeszcze Feliks Brzozowski, i przed rokiem 1917 ich liczby w pałacu sokołowskim mogło pozazdrościć każde znane muzeum Imperium Rosyjskiego. Galeria obrazu liczyła około 800 płócien, większość z których reprezentowała włoską szkołę malarską. W szczególności były tam obrazy Canaletto. W komnatach pałacu, ułożonych w układzie amfilady, stały meble czasów Ludwika XIV, Ludwika XV i Napoleona Bonaparte. Jedną z szaf zajmowała kolekcja wyrobów z kości słoniowej z delikatnym rzeźbieniem. Część ich obecnie znajduje się w Winnickim Muzeum Artystycznym. Broń, kosztowne talerze z portretami cesarzy, księgi, monety, porcelana i kryształ, barokowe zegary – to wszystko w dużej ilości wypełniało sokołowskie komnaty.
Włościanie uwielbiali Brzozowskich. W czasach rewolucji październikowej oni nawet stworzyli samoobronę, która broniła sokołowskiego majątku i jego mieszkańców. Karol Brzozowski potrafił przeżyć w nim aż do roku 1920. Przy tym żadna rzecz z jego zbiorów sztuki nie zginęła.
Jako wejście główne do rezydencji służyła wysoka baszta ze ścianami, nad przejściem której znajdował się obraz Matki Bożej i wiersz, rozpoczynający się od słów „Gość w dom, Bóg w dom”. Brama, zarówno jak i pałac, ocalała. Lecz nie ma ani obrazu, ani wiersza. Dookoła pałac otaczał olbrzymi park angielski, który zachował dawny układ. Ale nie ma już nabytych przez Zenona Brzozowskiego we Włoszech rzeźb i mostka przez staw. Jednak ocalała jedna z altanek.
Obecnie w pałacu mieści się dom dziecka. Niestety, za czasów radzieckich pomieszczenia wewnętrzne były całkowicie przerobione i nic dawnego nie zostało. Zresztą, sokołowski majątek Brzozowskich można z pewnością uznać za jeden z najciekawszych i najlepiej zachowanych na Podolu.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, 14.04.16 r.