Ślady internowanych żołnierzy AK na Donbasie

Internowani żołnierze AK w Omskim GUŁagu. Rok 1950W archiwum organizacji międzynarodowej „Memoriał” nawet dziś można odnaleźć wiele ważnych, a zarazem ciekawych informacji, nieznanych nie tylko szerokiemu ogółu, ale i nawet i naukowcom z poza kręgu rosyjskojęzycznej przestrzeni informacyjnej. Wynika to oczywiście z tego, że współpracownicy i naukowcy mają dostęp do wielu archiwów, do których często nie dociera zachodni badacz. Jednym z takich tematów w polskiej historiografii jest los polskich internowanych obywateli, wywiezionych przez NKWD w głąb ZSRS w latach 1944 i 1945.

Internowani obywatele były jednym z kolejnych podmiotów dla represji, stosowanych po wojnie bolszewikami wobec ludności polskiej. 26 lipca 1944 roku, kilka dni później po przekroczeniu przez Armią Czerwoną „linii Curzona” między Kremlem a Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego (PKWN) odbyły się rokowania na mocy których było ustalono, że polscy obywatele w strefie prowadzonych operacji wojskowych znajdują się pod jurysdykcją dowództwa radzieckiego. Potem do strefy frontowej została dołączona strefa przyfrontowa w skutek czego na jakiś czas cały obszar Polski trafił pod bezpośrednie rządy bolszewików.

To oznaczało, że poszczególne jednostki NKWD i ŚMIERSZ tuż po wkroczeniu do Polski zaczęli „filtrować” ludność polską na obecność „antysowieckich elementów” i przeprowadzać areszty. Te porozumienia przewidywały także angażowania się polskiego MSWU w operacje karne wobec Polaków i ścigania patriotycznie nastawionych grup społecznych. Żołnierzy Armii Krajowej w pierwszej kolejności trafili w pole widzenia NKWD i UB.

W państwowym archiwum Federacji Rosyjskiej zachowały się teczki z oryginałami rozkazów dotyczących tych wydarzeń. Zgodnie z rozkazem NKWD nr 0016 z 11 stycznia 1945 roku „dla zabezpieczenia oczyszczenia tyłów frontowych od wrogich elementów” na wszystkie fronty z Moskwy zostały oddelegowane pełnomocnicy NKWD oraz inni wysoce postawieni oficerowie tej służby, w obowiązki których wchodziła „filtracja” ludności na terenach zwolnionych od Niemców. Każdą osobę, podejrzaną o brak sympatii do reżimu stalinowskiego należało aresztować i osadzić w specjalnie przygotowanych do tego celu w ZSRŚ łagrach.

Ile Polaków przeszło filtracje i „płukanie mózgu” w ZSRS, w tym na Ukrainie, nie wiadomo. Z dokumentów którymi dysponuje Memoriał wynika, że co najmniej 50 tys. polskich obywateli wywieziono w wagonach dla bydła na wschód. Ale ta liczba nie jest precyzyjna. Oto tylko jeden powód.

Decyzją od 3 lutego 1945 roku MONu ZSRS zaplanowało utworzyć z niemieckiej ludności w wieku od 17 do 50 lat bataliony robotnicze. W planach realizacji tej idei zostało zaznaczone, że na Białoruś miało trafić 150 tys. internowanych, a na Ukrainę 200 tys. osób. Ogólnie w głąb ZSRS bolszewicy postanowiły wywieźć ponad 500 tys. osób. Wśród grup internowanych „Niemców” znalazło się wielu Polaków. Naukowcy zaznaczają, że w dokumentach dzisiaj trudno odróżnić grupy Niemców i Polaków. Wynika to z tego, że internowanych z „ziem odzyskanych” NKWD w wielu wypadkach traktowało jako Niemców. Omijając głębszą analizę, zatrzymamy się tylko na internowanych Polakach. Oto, charakterystyka kilkach transportów.

Tak, 19 lutego 1945 roku grupę z 3500 osób wywieziono z Ciechanowa do miasteczka Bokowo-Antracyt obwodu Woroszyłogradskiego (obecnie Antracyt obwodu Ługańskiego). Prawdopodobnie, cześć Polaków z tego transportu pochodziła z Baranowicz. NKWD traktowało aresztowanych jako jeńców wojennych. Dokumenty nie przedstawiają całej tragedii tej wędrówki, która trwała do 23 marca. 902 osoby w trakcie drogi zginęło. Nie wiemy, co stało przyczyna tragedii.

Inna grupa Polaków została wysłana na Ukrainę 22 lutego. 2503 osób osadzonych w miejscowym więzieniu NKWD otrzymało zarzut współpracy z „nacjonalistycznymi i powstańczymi organizacjami”. Tak traktowano członków AK i sympatyków podziemia walczącego. Więźniów 2 marca dostarczono do miast Stalino i Dzierzyńsk obwodu stalinowskiego (obecnie Donieck i Dzierżyńsk). 9 osób w trakcie drogi zmarło.

2015 osób jechało na Donbas z innego zakątka Polski – z Krakowa. 7 marca osadzonych w więzieniu ŚMIERSZu w wagonach wywieźli do Alczewska, obwodu Ługańskiego. 20 z nich, jak zaznaczono w dokumentach, w trakcie drogi zmarło.

I kolejny transport – z Brześcia. Tu bolszewicy w „punkcie filtracyjnym” NKWD zatrzymały 605 osób. Nie przedstawiając żadnych zarzutów, zostały oni zapakowani do pociągu i następnie wywiezieni do Jenakijewo.

Nie trzeba udowadniać, że schwytane i wywiezieni w głąb ZSRS mężczyźni, to – albo członkowie AK, albo przedstawiciele miejscowej inteligencji. Przedstawione grupy na Donbasie pracowali nad budową kopalń i przy wydobyciu węgla. Pierwsze zwolnienia osadzonych w radzieckich łagrach odbyły się dopiero w 1947 roku. Do tej pory, internowani ciężko pracowali, po czym instruktorzy polityczne pracowali nad ich świadomością i światopoglądem. Najbardziej „upartych”, czyli twardych ideologicznie, trzymali w łagrach aż do 1951 roku.

Ile internowanych wróciło do kraju, jaki był ich stan fizyczny i psychiczny, dzisiaj trudno stwierdzić. Wielu z nich, bez wątpienia, zmarło na Donbasie, praktycznie w każdym miasteczku tego regionu znajdują się bezimienne mogiły polskich bohaterów.

Jan Matkowski, 02.03.15 r.

Skip to content