W jampolskiej ziemi, na Podolu, nad rzeką mamy Jałaniec. To ta ziemia jampolska, w dziwne przeploty mogiłami unizana.
Na mogiłach sterczą deby rozsochate, niby cienie atamanów i watażków. Szedł ku tej ziemi Tatar od strony wołoskiej, przechodził przez porohy Dniestrowe i wietrzył jak wilk, nim ośmielił się konia popędzić. Poprzedzały Tatara niezliczone stada ptactwa, płoszone przez czambuł.
Gdy ordyniec nadszedł, to się ukrył w kuszcze, szuwary, jarugi. Wnet się połączył z Nizowcem, co tu przyszedł z Siczy ze swej pałanki. Obaj poczynali grasować i niszczyć ziemię jampolską. Stały jednak na straży tej ziemi forty w Jampolu, Buszy, Komargrodzie. Fortów bronili Czarnieccy, Lanckorońscy i wnet ziemię oczyszczali od Tymoszków Chmielnickich i Lupulów, co tu z ordyńcami buszowali. Wtedy okolice Jampoia poczyniały się zaludniać, stanęły włości Dzygowieckie, Klembowieckie. Czernijowieckie, Jałanieckie.
Jałaniecka ziemia, razem z sąsiednią wsią Ratuszą, należała do Potockich, potem do Giżyckich. Ci mieli w Jałańcu sławne stadniny koni. Nawet Mohort, prezentując ks. Józefowi swe stado, mówi: „a to Giżycka, co chodzi po stronie, jacy Giżyccy, takie i ich konie”. Słynne łąki jałanieckie nadawały się dobrze do wielkich hodowli.
Leon Giżycki wystawia w 40 latach XIX stulecia w Jałańcu pałac. Wzniesiony był z wielkich brył piaskowca i zdał się wyrastać ze skały, stanowiąc z nią jedną całość. Miał mury wewnętrzne również niepomiernej grubości. Od podjazdu wyglądał jak forteca, zaś od ogrodu miał taras o lekkiej balustradzie.
W 1909 roku przeszedł klucz jałaniecki od Józefa Giżyckiego w ręce Tomasza Michałowskiego. Wtedy pałac zachował na zewnątrz linię su¬rową, wewnętrznie zaś został ozdobnie urządzony i posiadł dużo cennych pamiątek.
W styczniu 1918 roku został pałac jałaniecki spalony przez chłopów miejscowych i hordy wojsk rosyjskich, wracające z frontu rumuńskiego.
Słowo Polskie na podstawie: Antoni Urbański „Podzwonne na zgliszczach Litwy i Rusi”, Warszawa – 1928, 7 czerwca 2021 r.
Leave a Reply