Historia Greczan – walka o polskość w pigułce

Greczany na Podolu już dawno nie są oddzielną wioską, urbanizacja doprowadziła do pochłonięcia ich przez miasto Chmielnicki (d. Płoskirów). Tutejsza parafia pw. Św. Anny działa od 13 lat i 26 lipca obchodziła swoje święto parafialne.

W Greczanach osiedlała się ludność polska, która przyjechała tutaj w okresie Ruiny z Mazowsza na zaproszenie polskiego króla. Do dziś Polaków spod Płoskirowa nazywają Mazurami przez ich mazowieckie korzenie.

Pomysł budowy oddzielnej kapliczki w Greczanach zaczęto realizować już w czasach okupacji bolszewickiej. Przed tym wierni uczęszczali do kościoła w Płoskirowie. Droga do niego prowadziła przez symboliczne miejsce – kładkę na rzeczką Płoską, która dała nazwę miastu.

Budowa kapliczki trwała trzy lata – do 1928 roku. Materiałem budowlanym po części posłużyła cegła z sufitu kościoła w Płoskirowie, który prawdopodobnie był uszkodzony podczas rebelii bolszewickiej. Kierowali budową Antoni i Jakub Szapowałowie, Antoni Siwiec i Żugda. Obramowanie ołtarza i dekorację organów wykonał Antoni Górnicki.  20-metrową kaplicę pw. Św. Magdaleny poświęcił ks. Kwaśniewski, proboszcz kościoła w Płoskirowie. Podczas kazania powiedział, że „ta kaplica może stać się dla was jedynym miejscem modlitwy i kościołem parafialnym”. Jego słowa okazały się prorocze.

W 1936 roku kościół św. Anny został zburzony przez komunistów. Wtedy też zamknięto Dum Ludowy, wybudowany przez Polaków w 1929 roku.
Polaków na Podolu a zwłaszcza w „polskich” Greczanach w latach 30. XX wieku traktowano ze szczególnym okrucieństwem. Represji zaznało 90 proc. rodzin w tej miejscowości! Miejscowych Polaków wysyłano nad Don i do Kazachstanu (pierwszy transport zawiózł Podolaków do wioski Tanajsza).

W czasach ateizmu i walki z chrześcijaństwem katolicy zbierali się w domach na Żywym Różańcu. Modlitwa różańcowa i Żywy Różaniec były w tych czasach bodaj że jedyną formą życia religijnego.  Różaniec często robiono z grochu lub fasoli, bo NKWD za znalezione modlitewniki i różańce mogło od razu rozstrzelać.

Polacy w Greczanach byli bardzo solidarni. Ci z nich, którzy pracowali w milicji, często ostrzegali rodaków o przyszłych aresztach. Byli także zdrajcy, którzy zabierali represjonowanym ostatni kawałek chleba.

W 1940 roku kaplicę w Greczanach zamknięto. Podczas okupacji niemieckiej pozwolono odprawiać Msze. Nowy kapłan przyjechał z Polski i pracował tutaj do 1944 roku. Po powrocie komunistów, kaplicę oddano kołchozowi, który trzymał tutaj zboże. To może i uratowało ją od wysadzenia, bowiem starsze kobiety opowiadają, że mieszkał w Greczanach Józef Sowa (Tylus), który pracował jako komornik w miejscowym kołchozie. Kiedy się dowiedział, że kaplica ma być wysadzona w powietrze, powiedział o tym jednemu z mieszkańców Greczan. Ludzie całą noc do rana wiadrami znosili do kaplicy zboże. Gdy nad ranem przyszli ci, którzy mieli zakładać materiały wybuchowe okazało się, że kaplica jest pełna ziarna. Józef Sowa oznajmił: „To ziarno na zasiew. Nie będziemy mieli czym zasiać pola”. W ten sposób greczanie uratowali kaplicę, dzisiejszy kościół parafialny.

Odrodzenie polskości rozpoczęło się w Greczanach po tym, jak Ukraina stała się niepodległa. W 1995 roku na cmentarzu w Greczanach, odsłonięto pomnik poświęcony Polakom represjonowanym w latach 1937-1939. W 1999 r. został odsłonięty pomnik Polaków, którzy zginęli w bitwie pod Zielencami w obronie Konstytucji 3 maja w 1792 roku.
26 lipca po raz kolejny biskup Leon Dubrawski w asyście księży modlił się w intencji tych, kto stracił życie w obronie Krzyża oraz pokoju na Ukrainie. Wierni, większość z których teraz ma możliwość swobodnie modlić się i rozmawiać po polsku, dziękowali w myślach Bogu…

Na uroczystościach odpustowych zgromadzili się setki wiernych z Greczan oraz pielgrzymi z innych parafii. – Święta Anna cieszy się wielkim szacunkiem u kobiet oraz babć. Ta święta jest patronką chorych kobiet we wszystkich europejskich szpitalach – powiedział podczas kazania JE biskup Leon.

Oprócz pokoju na Ukrainie ordynariusz diecezji kamieniecko-podolskieh razem z proboszczem o. Henrykiem Dziduszem prosili Boga o deszcz. Pod koniec procesji wierni doczekali się nie tylko deszczu, a nawet gradu!

Po Mszy odpustowej goście odwiedzili Centrum Jana Pawła II, wybudowane przy kościele.

Franciszek Miciński, przy napisaniu artykułu wykorzystano tekst Ludmiły Garbarczuk, zdjęcia – Franciszek Miciński, 27.07.15 r.

 






Skip to content