Kaniów, miasto pow. gub, kijow., przy ujściu rzeczułek Kaniówki i Dunajca do Dniepru, Kaniów przy ujściu rzeczek Kaniówki i Dunajca do Dniepru leży w miejscu niezwykle malowniczym. Urwiste zbocza gór, głębokie jary, przykre wertepy urozmaicają krajobraz. Miasto całe wśród tych gór rozrzucone.
Na jednej z gór tutejszych, zwaną w czasach Imperium Rosyjskiego „Moskowską” według ludowych podań stało otoczone wałem miasto greckie. Nazwa „Kaniów“ jest zarazem turecką i tatarską: Kane-wi bowiem po turecku i tatarsku oznacza „miejsce krwi“ lub „dom krwi“. Toć też Pieczynigowie i Połowcy mogli to miano posępne nadać miejscu temu. Bo też odwieczne tu było pole śmiertelnej krwawej walki Rusi z tymi stepowymi barbarzyńcami.
Rewizja województwa kijowskiego z 1789 roku wspomina, że Wołodar, syn Wsewołoda, kniazia pereasławskiego, założył tu klasztor około 1097 r. Kaniów prowadził wielki handel z Carogrodem. W 1246 r. poseł papiezki Plan Carpini, wraz z towarzyszem Polakiem braciszkiem Benedyktem, jadąc w poselstwie do Batego, przez Kijów i Kaniów przejeżdżał. Zastał on tu strażnicze oddziały Tatarów i wodza ich Karemzę, który dał mu konie i załogę, aż do miejsca gdzie był starszym „Michen“, „bardzo zły człowiek“; ten jednakże, wziąwszy od niego dary, zaprowadził go do pierwszych straży tatarskich.
Roku 1411, król Władysław Jagiełło przepływał Dnieprem pod Kaniowem, w podróży swej z Kijowa do Czerkas. Swój handel zewnętrzny a stąd i bogactwa Kaniów stracił w 1453 r. kiedy Konstantynopol był okupowany przez Turków. Od tego czasu z grodu handlowego i zamożnego miasto to zmieniło się na obronną zbrojną, wysuniętą przeciwko Tatarom placówkę.
Około 1503 roku król Zygmunt I, straż zamków Kaniowa i Czerkas Ostafiemu Daszkiewiczowi powierzył. Wódz ten też tu czuwał z urzędu, siedział w zamkach tych jak przykuty; nie ruszał się z miejsca, co mu król ciągle zalecał. On zamek kaniowski z rozkazu króla opatrzył i umocnił; pierwszy kozaków „horodowych“ organizował i dał im żołd. Z zamków swych rozsyłał strażnicze rozjazdy, które ze stepów dawały szybkie hasła o zbliżeniu się ordy, to jest tak zwaną „jassą“ czyli ogniową sygnalizacją na kurhanach. Toż odtąd Tatarzyn nie mógł się przesunąć niepostrzeżony. Gdy han krymski szedł na Moskwę w pomoc królowi polskiemu, to prosił króla utrzymać na wodzy kozaków kaniowskich i czerkaskich od napadania jego zamków, Gdy Kaniów po śmierci starosty Dymitra kniazia Sanguszka, męża znanej ze smutnych losów księżniczki Halszki Ostrogskiej, w 1554 r. zostawał bez zwierzchnika, kniaź Dymitr Wiszniowiecki wpadł był do Kaniowa i zajął go przemocą, i stąd wiódł umowy z carem moskiewskim, obiecując mu oddać Ukrainę. Ale car nie chciał rwać pokoju, przywołał tylko kniazia do Moskwy i dał mu Bielew. Był to najpierwszy żołnierz ukraińskiej ziemi, ale zarazem temperament gwałtowny. Toż król pisał o nim do Radziwiłła: „O Wiszniowieckim rozumiem, żeby pod takim czasem najwięcej takich sług potrzeba, ale nie z takiemi myślami”.
Wiszniowiecki jednak w 1561 r. wrócił z Moskwy; król go przyjął łaskawie. W rok później w Carogrodzie zginął tragicznie na haku. Zniechęcił się on był na Radziwiłła o to, że obiecał był wydać za niego Halszkę a nie wydał, a na króla, że mu starostw kaniowskięgo i czerkaskiego, o które prosił, nie zechciał dać.
Przyswoił on był sobie najzupełniej też kozacki tryb życia i obyczaj, stąd stał się ulubieńcem kozaków; w pieśniach ich niezwykłą znalazł też pamięć, kozakiem „Bajdą“ nazywany. W 1582 r. kozacy zabrawszy zwłoki wodza Iwana Podkowy, „Serpiahą“ zwanego, ściętego we Lwowie z rozkazu Batorego za awanturniczą wyprawę do Mołdawii, zawieźli je do Kaniowa i ze czcią, w monastyrze kaniowskim pochowali.
Już wtedy dla duchów burzliwych, dla ludzi wyrzuconych z własnych kolei lub wyjętych, z pod prawa, stała otworem droga na Niż Dnieprowy. Jakoż w 1583 r. stanął w Kaniowie znany z dziejów Samuel Zborowski, wywołaniec. Był to także miłośnik awanturniczego życia. Niżowcy wysłali posłów swych na spotkanie jego do Kaniowa. Nadaremnie starosta kaniowski odmawiał Niżowców od Zborowskiego, obiecując nagrodę, nic nie pomogło. Zborowski wraz z nimi na Niż popłynął, gdzie go kozacy wodzem swym obrali. Kniaziowie wołyńscy, silni posiadacze od, niedawna nabytych ziem na Ukrainie, sami najpierw wykołysawszy, że tak powiemy, kozaczyznę, teraz oto z nią, zaczynali w coraz większej żyć rozterce.
Z pomiędzy tych kniaziów najsilniej był też swoją przeciwko kozakom zaakcentował niechęć kniaź Kiryk Rużyński, dziedzic Kotelni, Rużyna i Pawołoczy, bo też jak mówi głos ówczesny „wszystkiej tamtej ziemi a osobliwie kniazia Rużyńskiego do żywego dojęli“.
Tymczasem jak wiadomo w 1596 r. wynikł bunt Nalewajki: Kozak Saszko był wyprawiony dla rabunku dóbr pawołockich; Rużyński rozbił go ze szczętem, a potem zajął Białą Cerkiew, gdzie po raz wtóry pobił kozaków. Ale tegoż jeszcze roku, w sam dzień Wielkiejnocy.
W 1625 r. hetman Stanisław Koniecpolski z wojskiem pośpieszył na zawichrzoną Ukrainę. Zastępy polskie pod Kaniowem stanęły na uroczysku „Pianem“. Podstarości kaniowski z mieszczany wyjechał za miasto dla powitania hetmana. Ale stąd wojsko w dalszy się udało pochód i o milę od Kaniowa znów stanęło. Tu trzech posłów od kozaków kaniowskich przybyło z prośbą do Koniecpolskiego, aby na nich w mieście nie następowano; oświadczyli też, że ich hetman Zmaiło na Zaporożu dotąd przebywa. Ale w tymże Kaniowie 3000 kozaków, nie zgodziwszy się na radzie, czy się mają poddać hetmanowi lub nie, z miasta ustąpili, za którymi Koniecpolski posłał Odrzywolskiego z dziesiątkiem chorągwi, który, dopędziwszy ich nad Moszną, pogromił. Widać jednakże, że owi kozacy, wynosząc się z Kaniowa, musieli go spalić
Tatarzy w roku 1630 roku zapuścili się wgłąb Ukrainy i wpadli do Kaniowa. Był to jeden z tych straszliwych napadów, jakie były we zwyczaju u nich. Zrabowali miasto i spalili. Bazylianie w swoich „wizytach” piszą, że ciż sami Tatarzy w czasie tego z napadu zarazem i Cerkiew Uspeńską, spalili byli i zburzyli, tak dalece że cerkiew ta odtąd stała w rozwalinach.
Roku zaś 1638 po bitwie pod Starcem, kozacy, przywiedzeni do opamiętania i uległości, przyjęli na siebie podaną im kondycję, ażeby armaty swe wojskowe przewieźli z Czehryna do Kaniowa. Nadto tegoż roku komisarz od Rzeczypospolitej Piotr Komorowski naznaczył pułkownikiem kaniowskim, z ramienia RP, szlachcica Ambrożego Siekierzyńskiego. Ale wszystko to nie położyło końca buntom owym, które były jeno wstępem do tak zwanej Chmielnicczyzny, w r. 1648 rozpoczętej.
Płomień tego ostatniego ruchu ogarnął i Kaniów. Rządy starościńskie ustały tu na długo, a kozacy się umacniali. Kiedy w 1654 r. Bohdan Chmielnicki poddał się Rosji, kniaź Semen Rołhowskij zjechał do Kaniowa dla wysłuchania przysięgi od miejscowych Kozaków. Kaniów posiadając przewóz na rzece, był miejscem ważnym, bo ułatwiającym przeprawę z Zadnieprza.
Po układzie w Hadziaczu 1658 r. Kaniów wrócił znów pod zwierzchność Polski. Na dokumencie posłów nowotworzonego Wielkiego Księstwa Ruskiego i wojsk zaporozkich podpisali się Jędrzej Butenko i Waśko Mitczenko, setnicy pułku kaniowskiego. Tymczasem w następstwie, miasto to zaczyna doznawać wielorakich klęsk i przygód wojennych, zostając przez długi czas łupem zmian, którym ulegały te okolice.
Roku 1662 Jurko Chmielnicki, po rozgromie cudnowskim poddawszy się Polsce i pragnąc zawładnąć lewą stroną, Dniepru, która wraz z Samczenkiem, wujem jego rodzonym, trzymała z Moskwą, z drużyną, swoją i trzema tysiącami kwarcianych przechodzi pod Kaniowem Dniepr, ale tutaj uderza nań Romadanowski i zmusza do ucieczki na powrót przez rzekę. Pułki kaniowski i korsuński zdradziły hetmana i przeszły pod wodzę Rosjan. Sam Jurko zaledwie ocalił się ucieczką. Romadanowski przeszedł Dniepr na stronę polską, palił i ścinał. Jurko obsyła uniwersałami kozaków, co mu jeszcze wiernymi zostali, i z ordą oddaje stronie przeciwnej odwet. Nie mając czym zapłacić ordzie, oddaje na jasyr Kaniów i Korsuń. Ponad 120 tys. przeszło ludu ruskiego poszło wtedy w niewolę
Roku 1664, kiedy Jan Kazimierz opuścił Zadnieprze, Kaniów poddał się hetmanowi Brzuchowieckiemu. Stefan Czarniecki miasto to usiłował opanować, ale daremnie. Zimę całą przepędził Brzuchowiecki w Kaniowie, choć dokoła – w Białej Cerkwi, Korsuniu, Czehrynie stały polskie załogi. Ale Kaniów, jak łatwo był opanowywany, tak i łatwo tracony. I tak w 1665 r. poddało się to miasto wojsku polskiemu, ale odebrane znowu przez kozaków, którzy, na mocy umowy z carem, wprowadzili tu moskiewską załogę.
Wkrótce atoli ten sam Brzuchowiecki powstał przeciwko wojewodom carskim, uwiedziony przez Doroszenkę, który, wypędziwszy załogę, sam zawładnął miastem. Jednakże Konstanty Michalczewski pułkownik podolski ubiegł Kaniów i 1666 r. d. 22 września poddał je carowi. Ale w 1668 r. odzyskał to miasto Doroszenko.
Dla Kaniowa ostatnia wybiła godzina w roku 1678, kiedy po zburzeniu Czehryna Turcy wraz z Jurkiem Chmielnickim wpadli do tego miasta, zamek w powietrze wysadzili, a cerkiew uspeńską zapaliwszy, wielu ludzi w niej ogniem wydusili. Kaniów zamienił się w zgliszcza i gruzy.
Traktatem andruszowskim w 1667 r. na lat 30, następnie drugim traktatem Grzymułtowskiego r. 1686 cała wschodnia Ukraina, Kijów z obwodem, po Irpień i Stuhnę, przeszła do 1917 roku pod panowanie Rosji.
W listu Iwana Mazepy do Gołowina, hetman ostrzegł Rosjan, że wszyscy mieszkańcy, z lewej strony gotowi są przejść na polską, unikając powinności, mianowicie z pułków powiatów granicznych. Piotr Wielki polecił hetm. Skoropackiemu ogłosić uniwersałami mieszkańcom Kaniowa, Czehryna i innym rozkaz przesiedlenia się natychmiast za Dniepr, do miast wschodniej Ukrainy. Skoropacki zagroził mieszczanom i ludowi, nawet duchowieństwu, że wypędzi ich wojskiem, jeżeli dłużej będą się ociągali, a mieszkania ich spali.
Zaczął się tedy tak zwany przegon ludności. Kaniów znowu się wyludnił, został pustym miastem. Na terytorium tym, skazanym na pustkowie, leżały dobra Rzeczypospolitej, jako też i latyfundia polskiego ziemiaństwa. Interesem więc było, zwłaszcza osób prywatnych, aby w czasie, gdy cała Ukraina zaczynała już przybierać formę prawną, i ich dobra puste się osiedliły. Owoż zaczęli oni powoli w ów zakres wzbroniony, „barrierą” nazwany „znów osady i słobody osadzać”. Widać że i Kaniów musiał się wtedy na nowo zaludnić, gdyż w kronikach z roku 1717 czytamy, iż naznaczoną została komisja dla rozgraniczenia między królewszczyzną trechtymirowską, trzymaną przez hr. Antoniego Trypolskiego, a starostwem kaniowskiem. Nadto dowiadujemy się skądinąd, że w 1718 r. morowa zaraza grasowała silnie pomiędzy ludnością Kaniowa. Wszelako to zasiedlanie się osad, których prawo krajowe znać nie mogło, widać że mocno leżało na sercu właścicielom miejscowym, kiedy oni starali się o to, aby posłowi Chomętowskiemu, w 1720 r. jadącemu do Petersburga, Rzeczpospolita w instrukcji zleciła starać się o załatwienie ugody w sprawie niektórych miast jako to: Kaniowa, Czehryna, Czerkas, Trechtymirowa, Moszen, Rzyszczowa, Borowicy, Kryłowa, żeby te miasta do Polski należące i teraz należały i zwrócone były dziedzicom i królewszczyznom, ponieważ obracanie kraju w pustynie, między mocarstwami chrześciańskimi nie jest dobrze traktowane. Toż wyższe względy cywilizacyjne widać że przeważyły w końcu, i dozwolono reszcie zostało, aby w tym, na pustkowie skazanym zakątku, życie się na nowo rozwijało.
Odtąd w Kaniowie rządy starostów na nowo się rozpoczynają. W 1740 r. gubernatorem starostwa jest niejaki Grodzki, w 1765 r. Ignacy Nowicki. Pamiętny jest czas starostowania na Kaniowie Mikołaja Bazylego Potockiego, głośnego z dziwactw i burd magnata. Mieszkańcy Kaniowa żywo przechowali pamięć szaleństw swojego starosty, który mawiał że „i do duroty rozumu treba”. Założył on w starostwie, od swego imienia i nazwiska, dwie wioski: Mikołajówkę i Potok. Z pana więcej miliona intraty mającego, i wojska do trzech tysięcy utrzymującego, po rozdaniu całego majątku familii, został bazylianinem, a po wystąpieniu z tej reguły na koniec kawalerem maltańskim, żeby młoda jego żona, z którą, jednak nie żył, wolną była od ślubów i powtórnie za mąż wyjść miała prawo. Na miejscu Nowickiego został starostą kaniowskim Ignacy Potocki. Ten aktywnie wspierał konfederację barską. Roku 1768 pułkownik nadwornych kaniowskich Zeller, tudzież Piotr Moderat, komendant rezydującej w zamku dragonii, i rotmistrz konfederacyi barskiej Mioduszewski, spędzili na rynek kaniowski ze 300 ludzi i kazali im przysięgać konfederacji. Izydor Iwanowicz, mieszczanin kaniowski, przeciwko tej ich czynności protestację do grodu zaniósł.
Ale tegoż roku rozpoczęła się na Ukrainie znana z krwawej pamięci koliszczyzna. Potężny zastęp, hajdamaków, pod wodzą Neżywego i Szwaczki, wpadł do Kaniowa i zwróciwszy się ku zamkowi, usiłował go zdobyć. Pułkownik Zeller na czele milicji i nadwornych kozaków, dowodzonych przez, kozaka Oksentego, dzielnie kierował obroną; ale że niedługo w zamku tym mógł się bronić, albowiem zamek był źle w obronę zaopatrzony, uderzył więc przebojem i obronną, ręką przeszedł śród napastników, a z milicją i mieszkańcami zamknął się w obszernych rozwalinach murowanej uspeńskiej cerkwi. Szwaczka radził, aby cerkiew zewsząd otoczyć i oblężonych głodem do poddania się przymusić. Ale i to się nie udało, bo w nocy, gdy wszyscy popici, snem twardym pozasypiali, jeden z nich Jacko ostrzegł o tym oblężonych. Owoż ci wyszli z cerkwi cicho, przekradli się przez uśpione dokoła tłumy, i przeprawiwszy się przez Dniepr, udali się na tamtą stronę. Gdy tłumy hajdamackie wpadły były do Kaniowa, na samym wstępie watażka Neżywy własną ręką zastrzelił parocha uniackiego kościańskiego ks. Tomasza Piskorzewskiego. Po wymknięciu się zaś milicji nocą z Kaniowa, hajdamacy, sami zostawszy, Żydów wyrznęli, miasto i zamek spalili, po czym uszli w lasy. Regimentarz Stępkowski wysłał za nimi tedy oddział jazdy, który, złączywszy się z oddziałem kozaka Oksentego i dopędziwszy hajdamaków w lasach, u wsi Piekar, poraził ich na głowę i rozpędził.
Obecnie jeszcze koło Piekar miejsce, gdzie zaszła ta potyczka, nazywa się „hajdamackim jarem”. Ale nareszcie minęły te krwawe dni, i rzeczy znów wróciły na dawną stopę. Roku 1775 starostwo kaniowskie, jak świadczą konstytucje drukowane, zostało darowane od Rzeczypospolitej królowi Stanisławowi Augustowi, jako dziedziczne i własne, z zachowaniem wszakże praw i wolności, jakie tamtejsi mieszczanie mieli i posiadają. Nadto, ówczesny starosta Jan Potocki miał zostać przy starostwie do śmierci. Król Stanisław August atoli darował dobra kaniowskie synowcowi swemu Stanisławowi Poniatowskiemu i jego potomstwu. Nowy zaś dziedzic Kaniowa zaproponował Potockiemu, aby mu za życia swego, swe dożywotnie prawo na starostwie odstąpił. Jakoż Potocki zbył mu je za małą kwotę. Spostrzegł się jednakże po czasie, że mógł więcej żądać od Poniatowskiego. Stanisław Poniatowski, podskarbi litewski oprócz Kaniowa otrzymał też w darowiznie od króla i Korsuń. W. Korsuniu zbudował pałacyk. Tak względem kraju tutejszego jak i dóbr swoich znakomicie się zasłużył. Oddawszy się zajęciom gospodarskim, wszędzie rozwinął szeroką czynność; głównie usiłował dopomagać i rozkrzewiać przemysł, pozaprowadzał fabryki sukna, zwierciadeł; winnice, ogrody pozakładał; plantacje tytoniu w swych dobrach uprawiał; stada koni rasowych hodował. On to troskliwy o byt włościan swoich w 1777 r. ustawę czynszu generalnego wprowadził, ustępując włościaninowi należące do niego ziemie orne i leśne, pod warunkiem płacenia czynszu rocznego do jego skarbu 6500 złp.
Dziennik handlowy przedrukował wzór jego kontraktu, który włościaninowi, żonie jego, toż dzieciom i najpóźniejszemu ich potomstwu, grunta, ogrody, dom gdzie mieszka, i wszystkie zabudowania w wieczystą oddaje posesję. Wszelkie pańszczyzny zniesiono; płacił się tylko czynsz w czterech ratach za kwitami, bez żadnych dodatkowych opłat. Do rozsądzenia zaś spraw włościańskich ponaznaczał delegatów z tychże włościan, którzy rozstrzygali sporne sprawy sądem polubownym. W 1818 r. wyszła też w Rzymie, a w 1819 r. została przetłumaczona po polsku i wydana w Warszawie broszura: „O ustanowieniu czynszu, powszechnego, jakowy ustanowiony był w dobrach ks. Poniatowskiego”. Książę podskarbi miał przy boku swoim cudzoziemca, Müntza, majora w służbie polskiej, który był doradcą i pomocnikiem w wielu jego przedsięwzięciach. Müntz zostawił nam swoje bardzo ciekawe notatki. Zrysował też cały prawie ówczesny polski kraj, nie wyłączając Litwy, Wołynia i Ukrainy. Widoków Kaniowa zdjętych z natury dał nam kilka, a mianowicie: widok ogólny Kaniowa i Dniepru; Kaniów w czasie burzy; widok portu; powrót z jarmarku; rudera cerkwi Uspeńskiej. Książę podskarbi czynną też przykładał rękę do zabezpieczenia i podniesienia handlu w tych stronach, co mu tym łatwiej przychodziło, iż Rosja w tę porę całą usilność w to wkładała, aby handel polski odciągnąć od Bałtyku a ku Morzu Czarnemu skierować.
Podskarbi Poniatowski kosztem własnym odbudował z ruin dla bazylianów tutejszą cerkiew uspeńską, a także oddał tymże zakonnikom dom murowany, w którym od 1787 roku szkoły się mieściły. Ożywiło się też miasteczko, tak handlem jak i rojem młodzieży szkolnej; zakwitło w niem życie, nowymi zasilone siłami. Roku 1784 król Stanisław August na spotkanie cesarzowej Katarzyny II, jadącej do Chersoniu, wybrał się do Kaniowa. Po 30 dniach podróży d. 24 marca przybył monarcha polski do naddnieprowego miasteczka, gdzie dla niego i dworu jego dziedzic miejsca dom i dworki umyślnie kazał zbudować. Na powitanie króla wyszło pospólstwo, także szkoły pod dozorem ks. bazylianów, mając na czele ks. Fizykiewicza, opata miejscowego. Tymczasem miał król w pierwszych dniach swojego pobytu zmartwienie oglądać pożar, który całe prawie miasteczko, prócz zamku, w perzynę obrócił. Nareszcie d. 6 maja flotylla Imperatorowej rosyjskiej ukazała się na wodach Dniepru, tuż naprzeciw Kaniowa. Król Stanisław August w szalupie imperatorowej do jej galery, wraz z synowcem ks. Poniatowskim i kilku innymi osobami popłynął. Na galerze był podany obiad, potem imperatorowa wraz z królem trzymała do chrztu syna hr. Tarnowskiej, z domu Ustrzyckiej. Biskup Naruszewicz dopełnił obrzędu. Gdy król odjeżdżał, armaty flotylli dały salwę. Pod noc nastąpiła illuminacja.
Po rozbiorze atoli kraju ks. Stanisław Poniatowski całą Kaniowszczyznę i Bohusławszczyznę osobom prywatnym rozprzedał po 15 dukatów za duszę. Sam tylko Kaniów przeszedł na własność rządową. Następnie Poniatowski wyemigrował do Włoch, wywiózłszy z kraju ze sobą ogromne kwoty pieniędzy. Umarł 1833 r. we Florencji, ojciec trzech Poniatowskich książąt w Toskanii. W 1846 r. Kaniów został wyniesiony do rzędu miast powiatowych.
Słowo Polskie, na podstawie informacji Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich (1880-1914), 15.04.16 r.