Na dworze sławuckim widywano p. Sabatyna, w charakterze ogólnego pełnomocnika dóbr książęcych, otoczonego nieograniczonem zaufaniem ks. Romana, który po powrocie z wygnania wstąpił we władanie nadzwyczaj obszernych dóbr, należących prawnie do jego córki, księżniczki Maryi.
Były one jej przekazane jeszcze w wieku dziecięcym, zapisem dziada, ś. p. księcia Eustachego Sanguszki, dla wybawienia od konfiskaty ogromnej fortuny, z pominięciem starszego syna Romana, który jako pozbawiony praw stanu i zesłany na Sybir za r. 1831, nie mógł po ojcu dziedziczyć.
P. Sabatyn, pochodzący z Ukrainy, był niewielkiego wzrostu , kulał na jedną nogę i ślicznie był wykształcony. Książę Roman poznał go początkowo w czasie przymusowego pobytu w Permie, towarzyszącego pani Róży Sobańskiej, z domu Lubańskiej, której Sabatyn dobrami na Ukrainie zarządzał, gdy ta zacna pani dobrowolnie udawała się na Sybir dla odwiedzenia i pocieszenia męża wygnańca. Później książę Roman zawiązał bliższe stosunki z Sabatynem, w czasie gdy sam służył w pułku jako szeregowiec, a Sabatyn był wówczas urzędnikiem przy głównodowodzącym na Kaukazie generale Weliaminowie. Od Sabatyna rozpoczyna się szereg wielkich i świetnych pełnomocników sanguszkowskich, a później zarazem i domu hr. Alfredostwa Potockich, bo starego i skromnego p. Zacheusza Wojtkiewicza, o którym wyżej mówiłem, do tej kategoryi w żaden sposób zaliczyć niepodobna.
Odtąd zaczął w administracyi przeważać przemysł cukrowniczy. W Kłembówce, w kluczu zasławskim, stanęła pierwsza fabryka cukru; następnie około roku 1846 w Szepetówce z ogromną rafineryą, później Kremeńczukach pod Antoninami, warzelnia bardzo obszerna. Potrzeba więc było specyalistów a raczej finansistów ( bo byli osobni techniczni dyrektorowie dla każdej fabryki) umiejących kierować tym przemysłem, zupełnie nowym w naszym kraju. W Szepetówce pozostał p. Lipczyński, mający głótvny nadzór nad fabrykami piaskowemi w Szepetówce, Kłembówce i Kremeńczukach i nad ogromną rafineryą szepetowiecką , lecz był on podległy w ważniejszych sprawach wyżej przytoczonemu konsorcyum, złożone z trzech pokrewnych panów, a tern samem centralnemu kantorowi kijowskiemu, który nawiasem powiedziawszy, sam kosztował blizko 20.000 r. s.
Dopiero po dokonanej donacyi przez hr. Alfredową Potockę wszystkich swych dóbr wraz z fabrykami, na rzecz jej młodszego syna hr. Józefa, o czem już mówiłem w swem miejscu, ustała potrzeba
tego centralnego kantoru kijowskiego i przyznać należy, że wszystkie te trzy fabryki poruczone obecnie głównemu kierownictwu p. Olszewskiego, zostające wszakże i pod zwierzchnym nadzorem samego młodego dziedzica doskonale znającego się na rzeczy, zaczęły dopiero teraz na dobre świetnie prosperować, bo dają znakomite rezultaty, czego im nadal życzyć należy.
Słowo Polskie za: Wspomnienia Wołyniaka, 1897 r., 30 stycznia 2021 r.
Leave a Reply