Centralny Komitet Obywatelski na Podolu 1915-1919

Fot. KG

C.K.O. czyli Centralny Komitet Obywatelski Królestwa Polskiego, któremu poświęcone jest niniejsze wspomnienie, byi wyrazem tej więzi, jaka łączyła Koronę z Rusią i Litwą w dawnej Rzeczypospolitej.

Polacy z Ukrainy wobec niedoli tysięcznych rzesz ludności wypędzonych (bo trudno tą akcję rządu rosyjskiego w 1914 i 1915 roku nazwać „ewakuacją“) ze swych domostw i pędzonych na okrutną poniewierkę połączoną z utratą dobytku, ze śmiercią ludzi starych, dzieci i niemowląt, wyciągnęli z całą ofiarnością pomocną rękę, dając tym wygnańcom i dach, i pracę i pomoc doraźną.

Była to akcja na skalę bardzo szeroką. Wystarano się o pomoc pieniężną rządową, o pomoc z Komitetu Wielkiej Księżny Tatjany i nie szczędzono również grosza społecznego, już czysto polskiego.

Ten przejaw łączności z Królestwem w ciężkich chwilach był jednym z ostatnich akordów wiekowej jedności ziem ukrainnych i Korony w ramach już nie tworu politycznego, państwowego, lecz tylko w dziedzinie uczuć i obywatelskiej solidarności.

Owe cztery lata — 1915 do 1918 — wspólnego bytowania królewiaków i kresowców na pięknej i gościnnej ziemi ukraińskiej wyraziły się w prężnym wysiłku organizacyjnym życia polskiego w dziedzinie szkolnictwa, kultury oraz opieki społecznej a także w akcji odbudowy naszych sił zbrojnych, t.zw. Korpusów Wschodnich. Fragmenty tego wysiłku widzimy w paru innych pracach w niniejszym tomie.

Rok 1915 — jesień. Ofensywa wojsk niemiecko- austriackich ogarnia stopniowo Wołyń. Podobnie jak rok temu z Królestwa, ciągną dziś na wschód uchodźcy z Wołynia. Uchodźcy? Raczej wysiedleńcy. Ciągną wozami, brykami i powozami. Zarządzona przez władze przymusowa ewakuacja zmusiła i nas do opuszczenia stopniowo zagospodarowanych Sarn. I tak we wrześniu znaleźliśmy się w hotelu Italia na Proreznej w Kijowie. Odetchnęliśmy. Znalezienie numeru w hotelu nie było wówczas rzeczą łatwą: w podobnej jak my sytuacji znalazło się wielu z zachodniej części Wołynia, z Lubelszczyzny i innych okolic objętych zasięgiem ofensywy. Wielu znalazło gościnę u krewnych i przyjaciół w dworach nie zagrożonych działaniami wojennymi. Nierządko jednak przysłowiowa gościnność polska brała w łeb . Cóż wielu liczyło na nią.

Byłem właśnie po maturze. Projekty na Dublany w tej sytuacji stały się nieaktualne. Uniwersytet św. Włodzimierza w Kijowie, na który się zapisałem, po paru miesiącach ewakuowano do Saratowa. O nauce nie było mowy. Co robić? Rozstanie się z uniwersytetem groziło poborem do wojska.

Traf chciał, że spotkałem mego kuzyna, Wacława Boskiego, podówczas, jak się okazało zastępcę pełnomocnika C.K.O. na okręg podolski z siedzibą w Winnicy. I oto, po załatwieniu formalności w kijowskiej centrali (bodaj na Puszkińskiej) i nominacją podpisaną przez przewodniczącego całości p. Stanisława Moskalewskiego (późniejszego wojewodę lubelskiego) w kieszeni, w mundurze „tziemgusara” (była to żartobliwie-ironiczna nazwa umundurowanych w zbliżone do oficerskich potowych mundury funkcjonariuszy pomocniczych organizacji cywilnych, pracujących na rzecz różnorodnych potrzeb armii), naturalnie z ostrogami, znalazłem się w Winnicy jako „młodszy instruktor“ Centralnego Komitetu Obywatelskiego.

Centralny Komitet Obywatelski Królestwa Polskiego, znany podówczas pod skrótem C.K.O., był organizacją wyłonioną przez społeczeństwo polskie dla opieki nad uchodźcami z terenów zajętych przez wojska austriacko-niemieckie, a zatem: z Królestwa, Litwy, oraz z zachodnich części Ukrainy.

Historia powstania, szczegóły organizacyjne, budowa i powiązania szczytów organizacyjnych względnie kierownictwa i nadzoru Centralnego Komitetu nie były i nie są mi znane. Jako młody chłopiec (liczyłem wtedy około 20 lat) nie orientowałem się wówczas w tych sprawach. Wystarczał mi sam fakt istnienia Komitetu i jego wyraźne cele i zadania społeczne i patriotyczne: pomoc materialna i moralna na rzecz polskich uchodźców i innych ofiar wojny z Królestwa.

Podstawy finansowe C.K.O. pochodziły – zdaje mi się – z dotacji skarbu carskiego, jakkolwiek dużą pomoc pod różną postacią świadczyło zamożniejsze społeczeństwo, a przede wszystkim patriotyczne ziemiaństwo kresowe.

Słowo Polskie za: Stanisław Walewski, Pamiętnik Kijowski, Londyn, 1966, 5 grudnia 2020 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *