Wśród świętych, których ciała zostały zachowane od rozkładu, mamy szereg postaci tak znanych jak Agata, Katarzyna Sieneńska, Rita z Cascia, Jan Boży, Kamil de Lellis, Filip Nereusz, Franciszek Salezy, Wincenty Pallotti, Jan Maria Vianney czy nasz ziomek Stanisław Kostka.
Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie dlaczego oni zostali wyróżnieni w tak nadzwyczajny sposób. Z całą pewnością zachowanie ciała nie jest dowodem świętości – choć oficjalnie stwierdzony został nadprzyrodzony charakter zachowania ciała św. Andrzeja Boboli. Z ciała wielkiego i powszechnie kochanego świętego Antoniego z Padwy, zmarłego 13 czerwca 1231 r. prawdopodobnie na skutek wyczerpania w Wielkim Poście w najlepszym stanie pozostają jego żuchwa, struny głosowe i język. Z pierwotnie doskonale zachowanego ciała św. Wincentego a Paulo, zmarłego 5 października 1660 r. ojca rozlicznych dzieł miłosierdzia – pozostało do tej pory nienaruszone serce.
W zmasakrowanym ciele św. Andrzeja Boboli, zamordowanego 16 maja 1657 r., do dziś utrwaliły się ślady męczeństwa, jakie poniósł w obronie wiary. Oczy św. Katarzyny Laboure, zmarłej 31 grudnia 1876 r. wizjonerki, która dwukrotnie widziała Matkę Bożą, zachowały szaroniebieską barwę.
Wszystkim wątpliwościom przeciwstawia się swoją autentycznością pośmiertna historia św. Bernadetty Soubirous, zmarłej 16 kwietnia 1879 r. w klasztorze w Nevers. Od dzieciństwa cierpiała na astmę, a potem na gruźlicę kości z komplikacjami, co było przyczyną śmierci. Ciało 35-letniej wizjonerki z Lourdes, dotychczas ukrywanej przez światem, chciały zobaczyć tłumy. Zaniepokojone tym władze, wyjątkowo podejrzliwe w czasach masońskiego antyklerykalizmu, zezwoliły na wystawienie ciała tylko przez trzy dni. Następnie złożono je w zaplombowanej dębowej trumnie obłożonej ocynkowaną blachą, sporządzając protokół podpisany nie tylko przez przedstawicieli Kościoła, ale także władz i policji. Pogrzeb odbył się 30 maja w krypcie kaplicy św. Józefa w klasztornym ogrodzie.
Po zakończeniu procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym, zgodnie z obowiązującą procedurą, przystąpiono do „rozpoznania ciała”. Oficjalne raporty, ze szczegółowym sprawozdaniem dwóch lekarzy, spisane pod przysięgą i opatrzone pieczęciami, znajdują się w archiwach klasztoru przy ul. Soint-Gildard.
Pierwsza ekshumacja odbyła się 22 września 1909 r. Wśród licznych świadków były m. in. siostry, które uczestniczyły w pogrzebie Bernadetty – poruszone, że widzą ją taką, jaką przed 30 laty składały do grobu. Dostrzegły one tylko jedną różnicę: głowa Bernadetty przechyliła się w lewo, a ręce przesunęły, co zmarłej nadało wygląd śpiącej. Habit był wilgotny, krucyfiks na piersiach pokryty śniedzią, „doskonale zachowane (wraz z paznokciami) ręce, skrzyżowane były na piersi, a palce trzymały przeżarty przez rdzę różaniec”. Siostry umyły ciało i przebrały w nowy habit.
Podwójna trumna została zespawana, zaśrubowana, zapieczętowana i złożona ponownie w poprzednim miejscu. Jezuita Andre Ravier, badacz życia św. Bernadetty, napisał w swojej pracy o niej: „bez wahania określono jej stan jako zadziwiający. Jej choroby, kondycja w chwili śmierci, wilgotność miejsca, gdzie złożone było jej ciało (…) – wszystkie te czynniki zdawały się sprzyjać rozkładowi ciała, do którego, pomimo wszystko, nie doszło”.
Kolejne „rozpoznanie ciała” odbyło się 3 kwietnia 1919 r., znów w obecności władz kościelnych i świeckich. Dwa osobne raporty lekarzy Comte’a i Talona stwierdzały to samo: nadal doskonałe zachowanie ciała, które bez trudu można było przenosić. Pojawiły się na nim tylko pleśń i sole, co przypisano obmyciu ciała przed dziesięcioma laty. Trzecia ekshumacja, przed beatyfikacją, miała miejsce 18 kwietnia 1925 r. Doktor Comte miał wtedy możliwość zbadania niektórych organów wewnętrznych. W artykule, jaki opublikował w jakiś czas potem w piśmie medycznym, napisał: „To, co podczas badań zdziwiło mnie w sposób szczególny, to doskonale zachowany szkielet, bardzo dobry stan wiązań i skóry, a także elastyczność i jędrność mięśni (…) Najbardziej zadziwił mnie stan wątroby, którego po 46 latach od śmierci absolutnie nikt nie mógł się spodziewać. Ten tak kruchy i delikatny organ powinien bardzo szybko ulec rozpadowi lub zwapnieniu i stać się bardzo twardy.
Jednak nacinając go w celu pobrania relikwii, zauważyłem, ze ma normalną, elastyczną konsystencję. Natychmiast pokazałem to towarzyszącym mi osobom i powiedziałem im, że nie wydaje mi się by ten fakt był pochodzenia naturalnego”.
Od 3 sierpnia 1925 r. Bernadetta spoczywa w szklanym sarkofagu. Jej pełna wdzięku i naturalności pozycja, podobnie jak piękne, przykryte lekką maską woskową twarz i dłonie, poruszają do dziś odwiedzających kaplicę w Nevers. Przywołajmy jeszcze raz o. Raviera: „Tu Bernadetta nadal wykonuje swoją misję: jest obecna, modli się, zaświadcza (…). I będzie z nami aż do ostatecznego zmartwychwstania, niczym narzędzie, którym same Niebiosa posługują się, by nas zapewnić, że Bóg jest Miłością, i by pomóc nam przejść z ciemności grzechu do światła Łaski”.
Słowo Polskie na podstawie informacji Tygodnika „Idziemy”, 02.04.18 r.
Leave a Reply