Grupa Ukraińców, która przebywała w Kielcach na polsko-ukraińskim forum ekologicznym skrócili pobyt i wraca do kraju w związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie.
– Podsumowywaliśmy w Kielcach proekologiczny projekt polsko-ukraiński. Wczoraj w Muzeum Dialogu Kultur zorganizowaliśmy również debatę na temat ostatnich wydarzeń na Ukrainie – wyjaśnia Krzysztof Kalita, prezes Stowarzyszenia Integracja Europa-Wschód.
W związku z protestami na Ukrainie wschodnia delegacja zdecydowała się jednak skrócić pobyt w Polsce i wrócić do kraju. Tuż przed wyjazdem udało nam się porozmawiać z Oksaną Bondar, przewodniczącą rady w Winnickim Regionalnym Centrum Informacji „Kreatyw”.- Cały czas otrzymujemy sprzeczne informacje. Na Facebooku pojawiły się wpisy, że w stronę Kijowa jadą pociągi z czołgami, ale są niepotwierdzone. Były głosy, że ma być wprowadzony stan wyjątkowy, a dzisiaj władze wyjaśniały, że taki wariant nie był nawet rozpatrywany – mówi.
Krzysztof Łakwa: – Skracacie pobyt w Polsce w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Na pewno od rodziny i przyjaciół wiecie, jak wygląda tam sytuacja.
Oksana Bondar, przewodnicząca rady w Winnickim Regionalnym Centrum Informacji „Kreatyw”: – Na razie obserwujemy przez internet, co się dzieje. Do późnych godzin nocnych wszyscy szukamy informacji o wydarzeniach w naszym kraju. Są tam nasi znajomi i rodziny. Protesty nie odbywają się tylko w Kijowie. Podobne Euromajdany organizowane są również w Winnicy, Dniepropietrowsku i wszystkich większych miastach. W Winnicy rada miasta podjęła w ostatnich dniach decyzję, że plac Kozickiego zmieni nazwę na plac Europejski. Do koleżanki, która jest z nami w Polsce, dzwoniła 10-letnia córka.
Wiecie, jak teraz wygląda sytuacja w Kijowie?
– Do interwencji milicji z soboty rano ludzie protestowali pokojowo manifestując poparcie dla eurointegracji. Jednak od sobotnich wydarzeń protestujący są przy gabinecie premiera Azarowa. O ile wcześniej była to pokojowa manifestacja, teraz to się zaostrzyło i ludzie domagają się zmiany władzy.
Na Ukrainie zawrzało po tym, jak władze nie podpisały umowy stowarzyszeniowej z UE. Wczoraj według różnych źródeł w Kijowie protestowało nawet pół miliona osób. Skąd taka mobilizacja?
– Ludzie zaczęli reagować po tym, co zrobiła milicja ze studentami. Pobili ich i teraz cały naród zburzył się przeciw tym wydarzeniom. Tydzień temu byłam na Euromajdanie w Winnicy, przyszło bardzo niewielu ludzi, może około tysiąca osób. Po naruszeniu praw człowieka przez milicję ludzie się zmobilizowali i protestują. O ile Pomarańczowa Rewolucja to był ruch polityczny, to teraz ludzie sami się organizują i wychodzą na ulice. Dużą rolę odgrywają portale społecznościowe. Podczas Majdanu w Winnicy rozdawaliśmy flagi Unii Europejskiej. Nie było tam żadnych transparentów partii politycznych. Ludzie manifestowali tylko poparcie dla Unii.
Ukraińcy rzeczywiście tak zdecydowanie popierają integrację z Unią Europejską?
– W środowisku, w którym działam, wszyscy są „za”. Nie znam nikogo, kto byłby przeciw. Na wschodzie Ukrainy to poparcie może być mniejsze. Różnica wynika ze sposobu informowania o eurointegracji. Na wschodzie tych informacji jest mniej i są inaczej podawane. Moja znajoma z Ukrainy studiuje w Katowicach i mieszka z Ukrainką ze wschodniej części kraju, która była przeciwko integracji do momentu, gdy zobaczyła, co zrobili milicjanci. Paradoksalnie władza zrobiła w ostatnich dniach bardzo dużo na rzecz integracji z Unią. To co się ostatnio wydarzyło, przekonało tych, którzy do tej pory byli przeciwni.
Opozycja domaga się ustąpienia prezydenta Janukowycza. Jak według pani to się zakończy?
– Trudno przewidzieć. Cały czas otrzymujemy sprzeczne informacje. Na Facebooku pojawiły się wpisy, że w stronę Kijowa jadą pociągi z czołgami, ale są niepotwierdzone. Były głosy, że ma być wprowadzony stan wyjątkowy, a dzisiaj władze wyjaśniały, że taki wariant nie był nawet rozpatrywany. Niestety władze Ukrainy jedno myślą, drugie mówią, a trzecie robią.
Co zrobicie po powrocie na Ukrainę. Również będziecie protestować?
– Wszyscy jesteśmy za wsparciem integracji. Do końca tygodnia będę w Kijowie. Jako sieć Centrów Informacji Europejskiej już wcześniej wystosowaliśmy pismo, że nie zgadzamy się na takie działania w demokratycznym państwie. Zastanawiamy się, jak to jest, że rząd Ukrainy od pięciu lat przygotowywał się do podpisania umowy stowarzyszeniowej, a w ciągu tygodnia nastąpiła taka zmiana. Nastawienie Ukraińców do integracji się zmienia, gdy przyjeżdżają do Polski i widzą, jak się kraj rozwija po przystąpieniu do UE.
Jest szansa, że władze ugną się po protestach?
– Na razie te działania są nielogiczne. Z jednej strony władze nie podpisały umowy stowarzyszeniowej, a już pojawiają się informacje, że ukraińskie MSZ zamierza ponownie się nad nią zastanowić i ponownie przedyskutować. Protesty i interwencja milicji spowodowały to, że ludzie zaczęli się zastanawiać, co dalej.
Na podstawie informacji http://kielce.gazeta.pl, bwp
Leave a Reply