Polskie firmy borykają się z brakiem pracowników, zarówno robotników rolnych tak i specjalistów. Najwięcej jest zapotrzebowanie w budownictwie, transporcie i przetwórstwie przemysłowym.
„Rekordową liczbę 1,3 mln pracowników ze Wschodu, głównie z Ukrainy, chciały zatrudnić w 2016 r. polskie firmy na podstawie uproszczonej procedury oświadczeń stosowanych przy zatrudnieniu sezonowym – wynika z szacunkowych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To o dwie trzecie więcej niż w 2015 r., który też przyniósł skokowy wzrost popytu na imigrantów.” – informuje portal www.money.pl
Według resortu pracy miniony rok był rekordowy także pod względem liczby zezwoleń na stałą pracę: wydano ich ponad 123 tys., niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Z tego 83 proc. Ukraińcom.
„Ukraińcy nie zabierają Polakom miejsc pracy, ani nie zaniżają wynagrodzeń. Zarabiają ponad 2 tys. zł brutto, a do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty zakwaterowania” – zaznacza Tomasz Dudek, dyrektor operacyjny agencji Otto Polska, która w ub. roku zatrudniała 2,5 tys. pracowników z Ukrainy (o 900 więcej niż rok wcześniej). Teraz przymierza się do sprowadzania pracowników z Białorusi i Mołdawii, choć ich pozyskanie utrudniają uciążliwa biurokracja i niejasne przepisy w tych krajach.
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej umieszczają ogłoszeniA na portalach z tekstem: „Zatrudnię Ukraińców”. Przyczyna tego jest prosta, nie wszyscy Polacy są chętni do pracy za stosunkowo niewielkie pieniądze a przybywający z Ukrainy podejmują się najczęściej prostych prac i mało opłacalnych. Wśród tych osób są również znakomici fachowcy, których warto zatrzymać w Polsce na dłużej.
Mikołaj Bachur, 27.02.17 r.