Bałta — miasto dość ludne przeszło 20 000 mieszkańców, ale rozrzucone, brudne a w jesieni błotniste, wody dobrej nie posiada wcale, handlu wielkiego nie prowadzi, urobione zresztą na modłę wszystkich powiatowych miasteczek.
Jeżeli skalą umysłowych potrzeb i może służyć zadrukowana bibuła, to wnosić by można, że są one bardzo mierne. W roku na przykład ubiegłym, zamknięte zostały dwie księgarenki i czytelnia; a w roku bieżącym, jeden z ojców miasta, na posiedzeniu, którego celem było obmyślenie środków przeciw cholerze, odezwał się najnaiwniej: „Panie prezydencie, dlaczego ta cholera idzie do nas? Kto ją zaprasza? Dlaczego piszą o niej, tylko lud spokojny trwożą i w końcu ją przywołać gotowi”. Inteligencja więc, jak widzicie, pośród rajców miejskich, do potrzeb i chwili nie dorosła. Jeszcze jeden rys wybitny.
Śladów przeszłorocznego „pogromu” dopatrzeć nie można, chyba w usposobieniu, starozakonnych. Mniej zuchwali, nie tacy wytrwałe napastliwi, zbiegowisk na ulicach unikają, pijak może śmiało kroczyć przez całe miasto, łając głośno wszystkich i wszystko i żaden Żyd nie zabiegnie mu drogi, nie pokaże języka, nie będzie przedrzeźniać, nie rzuci nawet z za węgła kamieniem.
Smutne doświadczenie nauczyło i starych, i młodych powściągliwości; niekiedy, na widok takiego krzykacza zbiera się nieliczna kupka ciekawych, ale tylko na chwilę, potem jakby na dane hasło rozbiega się w milczeniu, a nawet potrącana nie upomina się o swoją krzywdę, kiedy gdzie indziej, kędy jej nie dosięgły rujnujące „pogromy”, tak jest drażliwą i z nawiązką oddaje napastnikowi.
Zatrzymałem się w karczmie — hoteliku, którego właściciel najwięcej ucierpiał, bo mu dość suto zaopatrzony handel win rozniesiono do szczętu, a jednak niechętnie mówi o smutnej przygodzie i mieszkania wyrestaurował i skład spirytualiów powiększył. Prawda, że odtąd cenę podwoił na wszystko, ale poczciwi ludziska nie zrażają się tym, konsumentów pełno, bo nawet swojską mowę pośród nich słyszę, przynajmniej pić dobrze nie zapomnieliśmy, a i to zasługa, jeżeli na inną zdobyć się nam tak trudno.
Ale spostrzegam, że Bałta daje mi powód do smutnych reminiscencji, urywam więc i na później odkładam dokończenie sprawozdania z wrażeń tej tygodniowej podróży…
Bałta, 15 września 1883 r. Przez Dr. Antoniego Józefa Rollego, przygotował Walery Franczuk na podstawie: „Kraj”, nr 39 z 1883 r., s. 8-9., 25 października 2023 r.
Leave a Reply