Powstańcy listopadowi w ogniu pod Tywrowem

Powstańcy w okolicach Krasnosiółki na Podolu

Nieprzyjaciel korzystając z oddalenia się powstańców spod Daszowa, całe swoje okrucieństwo i całą swą dzikość rozwinął na żołnierzach i obywatelach naszych, którzy z nami po nieszczęśliwej bitwie połączyć się nie zdążyli.

Między innymi Rosjanie napadłszy na dom jednego z Polaków, już go w nim nie znaleźli a pozostałą matkę jego, wraz z całym domem spalili.

W ciągu naszego marszu, dnia 17 maja, między Michałówką i Tywrowem gdzieśmy rzekę Boh przebyć zamierzali, spotkaliśmy dwa szwadrony ułanów rosyjskich. Jeden z naszych szwadronów będący w awangardzie, z taką zaciętością na nieprzyjaciela uderzył, źe w jednej chwili zmusza go do odwrotu, ściga z największą szybkością, pod samym Tywrowem napędza w rzekę Boh, w której nieprzyjaciel stracił blizko połowę ludzi i koni.

Ta świetna potyczka zakończyła się prawie zupełnym zniszczeniem nieprzyjaciela.

Oprócz stu blisko zabitych i rannych wzięliśmy w niewolę dowodzącego tym oddziałem rotmistrza i 20 żołnierzy; w tej bitwie jeden z naszych znalazł zgon chwalebny, 10 mieliśmy rannych.

Zabranych w niewolą żołnierzy i podoflicerów staraliśmy się o naszej sprawie i o ich nędzy oświecić, i dawszy im po 20 zł. pol. wypuściliśmy, ażeby między swoich i naszą ludzkość i powzięte u nas wiadomości roznieśli.

Po tym świetnym zwycięstwie usiłowaliśmy przejść rzekę Boh, lecz widząc że nieprzyjaciel wzbraniał nam przeprawy, nie chcąc się narażać na bezkorzystne straty, postanowiliśmy udając się w górę rzeki przebyć ją pod Janowem.

Po uciążliwym całodziennym i całonocnym przy ciągłym deszczu marszu, dnia 19 maja 1831 roku przed wschodem słońca zbliżając się do wsi Obodne, ujrzeliśmy z tejże wsi w bojowym porządku wychodzącego nieprzyjaciela. Siła jego składała się z trzech zupełnych szwadronów strzelców konnych i jednej kompanii artylleryi. Jenerał dywizyi Szczucki sam nieprzyjacielską siłą dowodził.

Na odgłos „Nieprzyjaciel!” przebudziły się drzemiące i pomieszane szyki nasze. Nieprzyjaciel rozpocząwszy kanonadę nie dozwolił nam czekać ani na zebranie wszystkich sit naszych, ani na uporządkowanie zebranych.

Żołnierze tylko z dwóch naszych szwadronów stanowiących straż przednią, najwięcej w liczbie 150, prowadzeni przez swych dowódców, z wściekłością rzucają się na obydwa skrzydła nieprzyjacielskie, a kilku ochotników na armaty; pierwszy z pomiędzy nich groźnymi wyrazami: «Nie strzelaj bo zginiesz!» zapalającemu armatę kanonierowi lont z ręki wytrąca.

W jednej chwili opanowaliśmy obydwa działa z których pięć razy tylko wystrzelono, i nieprzyjaciela zmusiliśmy do odwrotu. Polowa walczących z naszej strony myśląc że już na tein koniec, przy opanowanych działach pozostała, druga zaś połowa milę blizko goniąc za sześć razy liczniejszym nieprzyjacielem, wszystkich w niewolą zabrała.

Przy końcu tej pogoni, piętnastu i dwudziestu nieprzyjaciół przed dwoma lub trzema żołnierzami broń rzucało. Wypadkiem tej świetnej i niepospolitej w dziejach wojennych potyczki było to, że z naszej strony dwóch tylko od kartaczów zginęło, źe blizko 60 nieprzyjaciół legło na placu, żeśmy zabrali w niewolę jenerała Szczuckiego, półkownika Karabanowa, 16 oflicerów różnego stopnia i 299 żołnierzy.

Zdobyczą naszą były dwie armaty, cała broń, wszystkie konie i wszystkie wozy z amunicją i furażem.

Mając tylu niewolników mogliśmy w części przynajmniej pomścić się za wszystkie nieludzkości i męki, jakich Rosjanie dopuszczali się na naszych współobywatelach, na naszych matkach i żonach ; ale szlachetność naszemu narodowi właściwa, chęć naśladowania naczelników wojska polskiego w łagodnym obchodzeniu się z jeńcami, i niesplamienia ani historii narodu, ani historii świętej rewolucji naszej, przemogła nad żądzą a nawet potrzebą krwawej zemsty.

Z niewolnikami obchodziliśmy się jak z przyjaciółmi; sami oni dziwili się tej naszej gościnności, której ani się spodziewali, ani warci byli. Zostawiwszy przy armatach kilkunastu kanonierów, dla tego żeśmy nie mieli ludzi z tą bronią obzuajomionych, resztę żołnierzy w dniu potyczki obdarzywszy pieniędzmi udarowaliśmy wolnością.

Słowo Polskie na podstawie tekstu „Powstanie na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w roku 1831” autorstwa Feliska Wrotnowskiego, 26 stycznia 2019 r.

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *