Polacy przybywają na Ruś początkowo jako żywioł kupiecki i rzemieślniczy do miast. Różnorodną, wielokulturową ludność od samego początku posiadał Kamieniec Podolski. Część rycerstwa polskiego podążała tutaj jako żołnierze zaciężni dla obrony granicy. Z czasem osiedlali się oni na pogranicznych placówkach na stałe.
Osadnictwo Polskie na Podolu
Po objęciu przez starostę Gasztołda- Kamieńca Podolskiego, powierzonego mu przez Wielkiego Księcia Witolda, wzrasta znaczenie rycerza polskiego „pana Buczackiego” herbu Abdank. Można domniemywać, że już w tamtych czasach polska szlachta zaczyna się osiedlać na Podolu. Wybitny XIX-wieczny badacz stosunków panujących na tych ziemiach, Aleksander Jabłonowski, pisze, że po spustoszeniach przez burzę tatarską ważną rolę w zasiedleniu Podola odgrywała szlachta napływająca z Rusi Czerwonej – gente tylko Rutheni, lecz natione już Poloni. Autor zaznacza, że osiedlanie się szlachty pochodzącej z Korony Polskiej odbywało się przez stopniowe „nawarstwianie się” przybyszów różnych kategorii. Najpierw była to „stara ruska kość” – Kierdeje w Oryninie, Czuryłowie na Kuryłowcach oraz wszelakie domy Korczaków i Sasów. Tuż za nimi przybyli Buczaczcy i Jazłowieccy pieczętujący się już polskim herbem Abdank. Dalej Herburtowie w Kudryńcach z Fredrami w Fredrowcach – dawniej przybyłe i już zakorzenione na Rusi. Również szczeropolskie, choć od dawna okrzepłe na Rusi koronnej, były przybywające na Podole rody Odrowążów, Chodeckich, Lanckorońskich, Sieniawskich, Kamienieckich oraz Rejów. W odróżnieniu od sąsiedniego Wołynia, podolska ziemia nie była tak gęsto usiana gniazdami szlacheckimi. Najwięcej ich skupiało się wokół strzegących zachodnich rubieży koronnych twierdz.
Najliczniejsza być może fala osadnictwa polskiego na Podolu miała miejsce po odzyskaniu tych ziem przez Rzeczpospolitą w 1699 roku, po 27-letnim panowaniu tureckim. Zaludniały się tam przede wszystkim wielkie latyfundia: Szarogród, Międzybórz, Latyczów.
Z ówczesnych pamiętników dowiadujemy się, że: Poczęło się po pokoju uczynionym Podole osadzać, dokąd wiele tysięcy poszło chłopów od Wisły, a osobliwie od Przemyśla i Sanoka, że prawie całe wsie pustkami pozostawały w Podgórzu. Zeszło się tam i Rusi po trosze, a ci nasi Mazurowie successu temporis (z biegiem czasu) w Ruś się poobracali, i może się tam teraz ten kraj nazwać polsko ruski.
Późniejsze dzieło kolonizacji ziem Podola wsparły możne rodziny magnackie, z których specjalnie na przełomie XVI i XVII w. wyróżniali się Zamoyscy. Dzięki nim powstały takie miasta, jak Płoskirów, Gródek, Szarogród. Nowe osady zakładali również biskupi kamienieccy, m.in. bp Paweł Wołucki osadził wieś Pawłowce, bp Franciszek Kobielski – wieś Porajówkę, a bp Stefan Rupniewski założył miasto Zińkowce, osiedlając w nim Mazurów.
W środowisku osiadłego na Podolu chłopstwa polskiego można znaleźć szereg najgłośniejszych w Rzeczypospolitej nazwisk. W należących do kamienieckiej parafii katedralnej wioskach jeszcze na początku XVIII w. mieszkali Boratyńscy, Górniccy, Kalinowscy, Kazanowscy, Leszczyńscy, Odrowążowie, Okolscy, Oleśniccy, Opalińscy, Pacowie, Pocieje, Radziwiłłowie, Rzewuscy, Sieniawscy, Skarbkowie, Stanisławscy, Tarnowscy, Tyszkiewiczowie, Zamoyscy, Załuscy i wiele innych.
Kraj „ruskopolski”
Obok ciągłego napływu „od dołu” rdzennej ludności polskiej – jak mówiono – z Polski piastowskiej, żywioł polski na Podolu znacznie się zasilał i „od góry”. Czyli autochtoniczna szlachta ruska bądź napływowa czerwonoruska zlewała się z rycerstwem polskim w jednolitą całość.
Czego doskonałym przykładem może być rodowód Hektora kamienieckiego, rozsławionego przez Sienkiewicza pana Michała, a w rzeczywistości Jerzego Wołodyjowskiego. Był to
jeszcze w XVI wieku ród ruski obrządku greckiego, w którym mężczyźni – jak podaje Antoni Rolle – na chrzcie otrzymywali imiona: Kuźma, Zubko, Fedko, Iwaszko, Tymko, kobiety natomiast – Maruchny, Hapky, Horpyny, Nastazje. Jużw połowie XVI w. widoczne stają się tendencje „laszenia się”. Wasyl więc przybiera imię Stanisława, Fedor zamienia się w Fryderyka, Juchno w Jerzego.
Podobnie jak rycerstwo ruskie grawitowało w kierunku dominującej szlacheckiej kultury polskiej, tak osiedlający się w późniejszych czasach chłopi polscy siłą rzeczy ciążyli ku kulturze wsi ukraińskiej. Olbrzymie ich rzesze, osiedlając się na nowych ziemiach, pozostawały dość często bez opieki duszpasterskiej Kościoła łacińskiego, gdyż rzymskokatolicka sieć parafialna po dotkliwych spustoszeniach potopu tureckiego była nader rzadka. Ówczesne statystyki donoszą, że w 1726 roku na całym Podolu było zaledwie 40 parafii rzymskokatolickich.
Możnowładcy polscy z Podola nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do tej kwestii, uważając, że istniejące już tutaj cerkwie unickie, powstałe notabene ich sumptem, mogą zaspokoić potrzeby napływowej ludności łacińskiej.
Wprawdzie, jak podkreślano, wznosili oni kościoły rzymskokatolickie dziesiątkami – prawie każde miasteczko otrzymało świątynię łacińską – ale cerkwie budowali setkami.
Podobnie jak w dzielnicy galicyjskiej, noszącej w znacznej mierze mieszany rusko-polski charakter etnograficzny, proces asymilacji polskiej warstwy chłopskiej, a nawet drobnej szlachty, był znaczny. Miejscowa kultura ukraińska była „kulturą niewątpliwie pociągającą dla chłopstwa polskiego […] Chętnie się uczył chłop polski śpiewać tęskne dumki, zdobić swe ubrania i sprzęty bujną ornamentyką”.
Pisząc o relacjach panujących na ziemiach Podola, Maria Dunin-Kozicka zwracała uwagę, że podobieństwo kulturowe Polaków i Ukraińców łagodziło wiele konfliktów wynikających z relacji pańszczyźnianych, rzutujących na stosunki polsko-ukraińskie. A więc czynnikiem, łagodzącym podobne przeciwieństwa na Rusi, był melodyjny, przez wszystkich lubiany, język ruski, przez drobną szlachtę w użyciu domowym nawet praktykowany. Dzieci szlacheckie rozpoczynały nieraz w tym języku swą mowę – kresowe niewiasty polskie z zamiłowaniem śpiewały śliczne, ukraińskie piosenki – był to cement spajający różne stany jednego społeczeństwa. Zbliżona natomiast do dworów ludność miejscowa uczyła się z łatwością i bez przymusu mówić po polsku, u duchowieństwa zaś ruskiego używanie języka polskiego uważanym było, przez kobiety zwłaszcza – jako warunek dobrego tonu. W okresie tu opisanym, antagonizmu tak pomiędzy dwoma obrządkami – łacińskim i ruskim, jak i pomiędzy dwoma językami, zgoła nie było. Współżycie dwóch latorośli jednego słowiańskiego szczepu byłoby zupełnie możliwe gdyby reforma włościańska […] została przeprowadzona tak, jak to miało miejsce w Poznańskim, w pierwszych latach XIX wieku. Sympatia jednak dla Rusinów pomimo ciężkich doświadczeń1863 roku – mocno jest w urodzonych i wychowanych na Rusi Polakach zakorzeniona – przynajmniej piszący te słowa w wysokim stopniu uczucia tego doznaje…
Podole w polskiej historii i kulturze. Część I.
Włodzimierz Osadczy
GK
Leave a Reply