Wielokrotnie jako obserwator i jednocześnie nauczyciel akademicki analizowałem systemy nauczania uniwersyteckiego na Ukrainie i w Polsce. W związku z czym pozwolę sobie na kilka uwag.
Pierwsza dotyczy różnicy samej idei uniwersytetu na Ukrainie i w Polsce. Poza kilkoma dobrymi ukraińskimi uniwersytetami, np Ukraiński Katolicki Uniwersytet we Lwowie czy Akademia Kijowsko-Mohylanska w Kijowie, wyższe uczelnie są na dość niskim poziomie. Na wszechnicach ukraińskich system skonstruowany w sposób, który wymaga od studenta generalnie odtworzenia tego zestawu, który serwuje na wykładach nauczyciel. Inicjatywa, owszem, będzie czasem mile widziana, np kiedy student potrafi kreować własne odpowiedzi na pytania profesora na podstawie samodzielnie opracowanych publikacjach w bibliotece, ale tego się zbytnio nie wymaga od studenta. Także dlatego, że wykładowcy są przeważnie odtwórczy. I taka tendencja jest dominująca także w ukraińskim sektorze publicznym: inicjatywa jest „karalna”. Tak jak w czasach sowieckich.
W Polsce na uniwersytetach bardziej wymaga się erudycji, i twórczości. Pod taką zasadą kreuje się cały system przygotowań studenta. Nota bene: na polskich uniwersytetach zajęcia wykładowcy powinny się pokrywać z jego profilem badawczym. Na Ukrainie to nie ma znaczenia: ktoś jest naukowcem prowizorycznym, albo jest fachowcem od nowożytności, a prowadzi zajęcia z historii Azji i Afryki.
Na kierunkach humanistycznych w Polsce mamy wykłady, seminaria, tak i ćwiczenia, konserwatoria. Tzn, maksymalne urozmaicenie form zajęć pod kątem specyfiki przekazywania tych lub innych umijętności, które student powinien przyswoić. Na Ukrainie, np kierunki humanistyczne, przeważnie mają dwie formy zajęć: wykład i seminarium. Stąd zawęża się przestrzeń i zwiększa się dystans kontaktów wykładowcy ze studentem.
Kolejnym „grzechem pierworodnym” ukraińskiego szkolnictwa wyższego jest brak energii do opracowania literatury naukowej. Żeby sprawdzić, zapraszam chętnych do zwiedzania ukraińskich bibliotek naukowych, a także porównać ich z obleganymi naukowymi bibliotekami w Polsce. Niektórzy uważają, że internet zastępuje na Ukrainie bibliotekę. Niestety, to nie jest prawda. Bo internet nie zawiera wszystkiego, co należy opracować pod kątem książek, artykułów naukowych. Praca systematyczna nad tekstami naukowymi wymaga predyspozycji, odpowiedniej tradycji, i zresztą zapotrzebowania, głodu na posiadanie wiedzy.
A skoro szkolnictwo wyższe na Ukrainie jest synonimem otrzymanego dyplomu, to mamy także podpowiedź, gdzie poszukiwać odpowiedzi o szwankowaniu i ślimaczeniu przemian na Ukrainie.
Vitaliy Perkun, fot. freepik, 23 lipca 2025 r.
Leave a Reply