Po nieustających apelacjach do patriotyzmu, przypomniałem sobie Iwana Frankę (1856-1916), który w wieku 31 lat naraził się mocno swoim rodakom Ukraińcom (Rusinom) z powodu swojego tekstu Nieco o sobie samym (1897 r.).
Kiedy czytam go po raz kolejny, to wciąż odnoszę wrażenie, że Franko pisze o dzisiejszej Ukrainie: „Przede wszystkim przyznaję się do grzechu, który mi wielu patryotów poczyta za śmiertelny: nie kocham Rusinów […]Tak mało pośród nich znalazłem prawdziwych charakterów, a tak dużo małostkowości, ciasnego sobkostwa, dwulicowości i pychy, że zaiste nie wiem, za co bym miał ich kochać, nawet pominąwszy te tysiące większych i mniejszych szpilek, jakie mi, nieraz w najlepszej intencyi, wbijali pod skórę. Rozumie się, znam parę wyjątków, parę osobistości czystych i godnych wszelkiego szacunku między Rusinami (mówię o inteligencyi, nie o chłopach!), lecz te wyjątki niestety tylko stwierdzają ogólny wniosek”. […]
Przyznam się do jeszcze większego grzechu: nawet Rusi naszej nie kocham, tak i w takiej mierze, jak to czynią, lub jak udają, że czynią patentowani patryoci”.
A propos patentowanych patriotów. Ironia losu: wyszywanka ukraińska jeszcze 25 lat temu była symbolem dziwnego nieporozumienia (poza zachodnią częścią Ukrainy). A teraz cechą jest „słusznej strony”, i należy nawet zrobić zdjęcie, aby nikt wogóle nie wątpił, że ją założyłeś, i tym podajesz znak: jesteś wierny, lojalny, patriota…
I przeciwko temu Franko walczył słowem i piórem. Pojmował patriotyzm jak powinność, jak psi obowiązek: „Mój patryotyzm ruski, to nie sentyment, nie duma narodowa, to ciężkie jarzmo przez los włożone na moje barki. Mogę się zżymać, mogę po cichu przeklinać los, że mi włożył na barki to jarzmo, ale zrzucić go nie mogę, innej ojczyzny szukać nie mogę, bo bym się stał podłym wobec własnego sumienia. I jeżeli co ułatwia mi dźwiganie tego jarzma, to widok tego ludu ruskiego, który, chociaż gnębiony, ociemniany i demoralizowany długie wieki, chociaż i dziś ubogi, niedołężny i nieporadny, przecież pomału podnosi się, czuje w coraz szerszych masach żądzę światła, prawdy i sprawiedliwości, i szuka dróg do nich. A więc warto pracować dla tego ludu, i żadna uczciwa praca nie pójdzie na marne”.
Dla wielu Iwan Franko w takiej oprawie jest niewygodny. Niewygodny, bo apeluje do innych wzorców i postaw, które dzisiaj są zmarginalizowane… A jednak uczciwość, psi obowiązek, praca organiczna się opłaca. Tymi słowy i można zdefiniować patriotyzm.
Vitaliy Perkun, fot. https://huculia.info, 20 maja 2025 r.
Leave a Reply