Znaczna część dokumentów, potwierdzających morderstwo dziesiątków tysięcy niewinnych ludzi w latach 1937-41 w Winnicy przez organy sowieckiej bezpieki, znajdujących się w archiwach państwowych na Ukrainie, została odtajniona. Dzięki m. in. ustawie dekomunizacyjnej naukowcy i krewni Polaków oraz Ukraińców, rozstrzelanych strzałem w potylicę i wywiezionych na ciężarówkach do zbiorowych mogił na terenie winnickiego parku rozrywki i dwóch innych miejsc, mogą wreszcie dowiedzieć się, gdzie zniknęli ich ojcowie i mężowie.
W centralnym kijowskim archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy mieszczą się nie tylko protokoły tzw. „trójek” NKWD (decyzje sądu o rozstrzelaniu bez prawa apelacji) lecz także i rezultaty badań międzynarodowej komisji ekspertów pod kierownictwem Gerarda Wagnera, która w połowie 1943 roku dokonała w stolicy Podola makabrycznego odkrycia – szczątków dziesięciu tysięcy ludzi, zasypanych kilka metrów pod ziemią ze związanymi z tyłu rękami i roztrzaskaną czaszką. Niektóre z ciał miały ziemię w żołądku, co udowadniało fakt, że grzebano ich żywcem…
Niestety sprawcy tej okropnej zbrodni nie doczekali się sprawiedliwej kary. Większość z nich do śmierci otrzymywała „nomenklaturną” emeryturę, tańcząc na kościach w winnickim parku rozrywki. Dopiero po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości prawda powoli zaczęła wychodzić na jaw…
Przy ulicy Zolotowerchiwskiej w samym centrum Kijowa mieści się resortowe Archiwum SBU. W 10 oddziale jego zbiorów mieści się dwutomowa „Sprawa nr 4”. W niej na ponad 800 stronach znajdują się bardzo szczegółowe opisy sposobu, w jaki NKWD mordowało ludzi i potem chowało ich po kryjomu w trzech różnych miejscach, zdjęcia z ekshumacji szczątków ofiar oraz relacje krewnych o kulisach aresztowania ich bliskich przez sowieckie organy ścigania.
Nawet po pobieżnym przejrzeniu Akt można dojść do bardzo ważnych wniosków:
– Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że nie wszystkie „doły śmierci” na terenie winnickiego parku kultury zostały odkryte;
– Liczba „16” Polaków, wymienionych przez Niemców na liście osób ekshumowanych i rozpoznanych przez krewnych, jest co najmniej nieprawdziwa. Niemcy ewidentnie kłamali, celowo zaniżając ilość osób polskiego pochodzenia w „dołach śmierci”. Według poprzednich obliczeń w Winnicy w latach 1937-1941 NKWD zamordowało ponad 3000 Polaków. Można to wywnioskować, badając listę 679 nazwisk, umieszczonych w tomie nr 2.
Jeżeli przyjrzeć się dokładnie tym nazwiskom, to można zobaczyć, że szczątki „Ukraińca” Józka Smolawskiego z Kajetanówki na Podolu rozpoznała żona Ewka, lub innego „Ukraińca” – Jeżowskiego Leona syna Józefa, zamordowanego w 1937 rozpoznała żona Marcelina. Podawanie ukraińskiej narodowości Albinów i Franciszków jest celowym kłamstwem. Takich osób na liście rozpoznanych jest co najmniej 200! Czyli jeżeli 200 z 679 to Polacy, to odpowiednio z 9400 ogólnej ilości ekshumowanych 30 proc. też mogą stanowić osoby polskiego pochodzenia, około 3000 męczenników…
– Trzeci ważny szczegół. Międzynarodowa komisja, badająca szczątki ofiar komunizmu, często porównuje mechanizm mordowania niewinnych ludzi z ludobójstwem Polaków w Katyniu, co pozwala stwierdzić, że część tego zespołu przed Winnicą pracowała poprzednio w katyńskim lesie…
Bardziej szczegółową analiza dokumentów z archiwów SBU dotyczących zbrodni w Winnicy będzie pojawiała się na stronach „Słowa Polskiego” w miarę opracowania skanów.
Za udostępnione dokumenty dziękujemy Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy a szczególnie – dyrektorowi Resortowego Archiwum I. Kułykowi.
Słowo Polskie, 16.10.15 r.