Finansowane z polskiego budżetu Instytuty Polskie wreszcie zwrócą uwagą na Polonię i Polaków mieszkających w krajach ich działalności.
Sieć Instytutów Polskich w kilkunastu krajach świata w najbliższym czasie zostanie znacznie zreformowana z uwzględnieniem i zaangażowaniem w pracę na rzecz promowania pozytywnego wizerunku Polski Polaków mieszkających za granicą.
Takie postulaty, które padły z ust ministra spraw zagranicznych Polski Witolda Waszczykowskiego podczas jego expose w polskim Sejmie, potwierdziło później MSZ.
– Dla obecnego kierownictwa resortu ważne jest jak największe angażowanie Polaków mieszkających za granicą w swoje działania. Chcemy, by Polacy i Polonia byli ambasadorami polskich spraw, także w wymiarze dyplomacji publicznej i kulturalnej. Szczególny akcent zostanie położony na dyplomację historyczną – takie słowa resort skierował w odpowiedzi na pytanie Wyborczej.pl, poświęcone przyszłym zmianom w Instytutach Polskich (IP).
W latach rządów PO-PSL działalność IP często mijała się z ich głównym przeznaczeniem. Reklamując na przykład szkalujący prawdziwy obraz Polski filmy „Ida” oraz „Drogówka”, te placówki zamiast skłaniać mieszkańców krajów, w których działały, na odwrót – odtrącały potencjalnie zainteresowanych polską kulturą i tradycjami odbiorców.
Zamiast działać na rzecz udostępniania wiedzy o polskich osiągnięciach w dziedzinie kultury, sztuki i dziedzictwie historycznym IP często promowały kulturę zbliżoną bardziej do interesów liberalnej lewicy, nie stroniąc się od wątków feministycznych a nawet wolności seksualnej.
Kolejnymi problemami w działalności IP był brak koordynacji ich działalności z Ambasadami RP i niechęć dotarcia do potencjalnych adresatów w mniejszych miejscowościach na terenie krajów, w których one działają.
Potężne zmiany, które gotuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych dla IP na całym świecie dla IP przewiduje zaangażowanie w rolę „ambasadorów Polski” lokalnej społeczności polskiego pochodzenia. Szczególnie dotyczy to Ukrainy i Białorusi, gdzie miejscowi Polacy (nie Polonia), próbując nawiązać głębszą współpracę z Instytutami Polskimi w latach poprzednich nie znajdowali wsparcia dla realizacji swoich inicjatyw, które często nosili wymiar ogólnokrajowy a nie tylko lokalny. Dotychczasowi dyrektorzy IP, jak twierdzi wyborcza.pl, mówią, że Polonia i Polacy, mieszkający za granicą „interesują się raczej folklorystycznymi koncertami i rocznicowymi wieczorami patriotycznymi”. Ale to absolutnie mija się z prawdą. Próbując w taki sposób zmuszać rodaków na Kresach wyłącznie do tańczenia krakowiaka i śpiewania „Hej, sokoły”, państwo polskie nie będzie mogło liczyć na ich wsparcie w kluczowych pytaniach dotyczących dialogu historycznego i skutecznego reprezentowania swojej historycznej ojczyzny w miejscach, gdzie nie docierają polscy dyplomaci. I nawet odwrotnie – Polacy, mieszkający za granicą, przychodząc na imprezy lub wystawy, organizowane przez IP, nie życzą sobie odczuwać wstyd za swoją historyczną ojczyznę. IP powinny wykonywać rolę kulturowych ambasad RP, podkreślając przede wszystkim rolę I, II i dzisiejszej RP na światowej arenie, z uwzględnieniem, oczywiście, lokalnych priorytetów.
Zmiany następują bardzo szybko. Instytuty Polskie wreszcie „wspomniały”, że w bieżącym roku świętujemy 1050. rocznicę Chrztu Polski a do Krakowa przyjeżdża Papież Franciszek. A na najbliższe lata jest kreowany plan działalności, uwzględniający promowanie postaci Jana Pawła II, Władysława Andersa, Józefa Piłsudskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Chopina czy Kopernika. Tę funkcję dotychczas wykonywały konsulaty polskie oraz po części ambasady. Ale wydawane miliony złotych na działalność IP, które „zgarszały” Polskę, wreszcie jest postrzegane przez polskie władze jak sprawa naganna i wymagająca natychmiastowej poprawy.
W 2014 roku filmem, który finalizował „IX Dni Kina Polskiego”, organizowane przez Instytut Polski w Kijowie, był kryminalny dramat „Drogówka” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Mieszanka scen pornograficznych z nieukrytym wykorzystaniem słów „Ch..” i „K..wa” przez funkcjonariuszy jednej z komend warszawskiej policji przez pierwsze 30 minut wyświetlania filmu budziła chęć natychmiastowego opuszczenia sali albo wyłączenia dźwięku. Nieliczni ukraińscy widzowie, którzy przybyli do kina „Rodyna” na pokaz tego filmu zapewne wiedzieli, co ich czeka, ale ci, którzy przyszli z myślą o „porządnym i rodzinnym” kinie mocno się zawiedli.
Prezentacja „Drogówki” była jednym z licznych inicjatyw Instytutów Polskich, które pokazywały Polskę w negatywnym świetle. Działo się to w czasach poprzednich rządów Platformy. Miejmy nadzieję, że po reformie w działalności IP znajdzie się miejsce również dla rodaków, którzy, jako obywatele krajów, w których działają polskie placówki kulturalne, najlepiej wiedzą o potrzebach i interesach innych ich mieszkańców.
Jerzy Wójcicki, 06.04.16 r.