W przededniu Dnia Wszystkich Świętych i Zaduszek chcę wspomnieć o losie jednej kobiety, który bardzo poruszył moje serce, kiedy badałam historię swojej rodziny.
W czasach totalitaryzmu życie człowieka nie warte było nic. To tragiczna historia mieszkańców małej wioski Tarabanówka pod Winnicą, gdzie przed II wojna światową i czystkami NKWD mieszkali przeważnie Polacy. W 1938 roku komuniści oskarżyli 20 osób z tej miejscowości w udziale w Polskiej Organizacji Wojskowej. Wkrótce po aresztowaniu oni wszyscy zostali rozstrzelani. Wśród mężczyzn okazała się także siostra mego dziadka – Polka Antonina Bykowska, która na moment aresztowania miała 44 lata i czworo dzieci.
Akta archiwalne, które są teraz odtajnione i ogólnie dostępne, świadczą o bezsensowności oskarżeń wobec zwykłej wiejskiej kobiety, która nawet nie umiała podpisać się pod swoim „wyznaniem”. 21 września, pół roku po utrzymywaniu w areszcie w winnickim więzieniu Bykowska Antonina została rozstrzelana. Po 51 roku (w 1989 r.) sąd uniewinnił ja, razem z milionami innych, represjonowanych przez bezwzględny i antyludzki reżim komunistyczny.
Zgodnie z kagebistskimi dokumentami z 1958 roku: „istnienie Polskiej Organizacji Wojskowej na terenie ZSRS po 1922 nie potwierdziło się”. Przeglądając materiały akt swojej dalekiej krewnej ze łzami na oczach myślałam – czy to naprawdę mogło się wydarzyć? Tak, to wydarzyło się i musimy o tym głośno mówić! Każdego roku, zapalając znicze na grobach naszych zmarłych, pamiętajmy także o duszach tych, których bez winy zamordowali kaci z NKWD po otrzymaniu rozkazu z Kremla.
Niech spoczywają w pokoju i światło wiekuiste niechaj im świeci…
Natalia Konorska, 31.10.15 r.