Jesteś tutaj: Home » Inne » Kijów. Droga do twierdzy przez Podoł, Lipki i komendaturę carską

Kijów. Droga do twierdzy przez Podoł, Lipki i komendaturę carską

Brama wjazdowa do fortecy kijowskiej, gdzie trzymano Polaków. Stan obecny. Fot. Wikipedia

Kontynuujemy opowieść Stanisława Wacowskiego o losach powstańców styczniowych na Podolu, Wołyniu i Kijowszczyźnie.

Nareszcie dwunastego dnia po wyjściu naszem ze Zwinogródki około godziny 9 z rana stanęliśmy pod Kijowem. Nim nas jednak do miasta wprowadzono, urządzono krótki półgodzinny wypoczynek, po upływie którego poprawiono będące na nas więzy i dowodzący konwojem, stosując się do danego mu rozkazu, otoczył nas uzbrojoną w kosy strażą włościańską, za którą dopiero ustawiwszy żołnierzy, do miasta wprowadził.

Sądziliśmy, że będziemy odprowadzeni wprost do twierdzy, lecz stało się przeciwnie. Chcąc urządzić z nas bezpłatne widowisko dla miejskiego motłochu i dla większej dla nas szykany, skierowano się przez ludniejsze ulice miasta, prawie aż do jego konczyn, gdyż na tak zwany Padół, gdzie zostawiwszy kryminalistów, nas innemi znów ulicami poprowadzili do Lipek, gdzie było mieszkanie i biuro policmejstra.

Przez cały czas tej tak dalekiej wędrówki asystowała nam stale spora gromada miejskiego motłochu, obrzucając nas najwstrętniejszymi obelgami i urządzając rozmaite szykany. Gdyśmy do biura policmejstra przyszli, byliśmy już tak zmęczeni daleką w dzień upalny, po brukach wędrówką, że, prawie, na nogach nie mogliśmy się utrzymać, tu jednakże nie dano nam długo odpocząć, lecz po prędkiem załatwieniu jakichś tam formalności, pognano do Komendantury twierdzy, odległej stąd co najmniej o jakich wiorst trzy.

W Komendanturze również nie zatrzymano nas długo, lecz, odprawiwszy eskortę włościańską i zmieniwszy żołnierzy, poprowadzono do więzienia, którem była odległa również o jakich wiorst dwie od Komendantury Reduta N °I.

Gdyśmy tam przyszli, to, zatrzymawszy nas w dziedzińcu przed Redutą nie dłużej minut dwudziestu, kazano nam iść z powrotem do Komendantury, i tą razą znowu nas długo w Komendanturze nie zatrzymano, lecz z powrotem do Reduty odprowadzono.

Czy wodzenie to nas, było chęcią zadania większych męczarni, czy też wynikało skutkiem jakiegoś nieporozumienia nie wiem, lecz byliśmy tak wymęczeni, takieśmy na siłach upadli, że tylko z wielkim wysiłkiem z powrotem do Reduty o zmroku dowlekli…

Część VIII

Walery Franczuk za: Stanisław August Wacowski, W półokrągłej baszcie. Wspomnienia z roku 1863 r., 27 września 2023 r.

 

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *