Kobiety i władza w wieku XIX. Czy to nas dziwi? Wielką historię dyktują przecież mężczyźni. To mężczyźni są również odpowiedzialni za jej ocenę, prowadząc zbiór dziejów historycznych, oraz ich traktowanie dla naszej przyszłości.
Myśląc o Wołyniu – kresach dawnej Rzeczypospolitej Polskiej – widzimy jego wyłącznie męskie oblicze. Dawne reprezentacyjne siedziby, przepiękne ogrody, dobrze rozwinięta gospodarka, wielka ilość różnego rodzaju przedsiębiorstw – to wszystko było kiedyś przeważnie w rękach męskich.
Dlatego znane kobiety, wspomniane przez różnych autorów w jakości fundatorskiej, często umykają naszemu spojrzeniu. Choć odgrywały ogromną rolę w kształtowaniu polskiego dziedzictwa, biorąc udział w polityce, sprawach gospodarczych, jak i również prowadząc aktywny sposób życia społecznego. W różnych wiekach były to kobiety o silnej osobowości, dysponujące nieordynarnym charakterem, zdolne do zrealizowania skomplikowanych celów, podejmowania trudnych decyzji. Mimo tego, oprócz siebie samych i swoich cech, wnosiły do ślubu posąg, podtrzymując w taki sposób stan materialny rodziny.
Czasami tak bywa, że postacie historyczne nawet przez sto i więcej lat są wielkim interesującym bagażem i magnesem nie tylko dla badaczy lub naukowców, ale i dla nas – prostych romantyków, miłujących historię.
Historia sanguszkowskiej kaplicy pogrzebowej w Sławucie tak samo, jak i w innych miejscach pochowania xx. Lubartowiczów-Sanguszków: Tarnowie, Lubartowie i Łańcucie, zwraca naszą uwagę, przywołując postacie, o których za różnych przyczyn – w tym możliwości dostępu archiwalnego – nie wiele wiemy.
Dla tego, dzięki własnym kwerendom materiałów bibliotecznych, oraz dzięki częściowo zdigitalizowanym zasobom AGAD i książkom, które powstały w czasach niniejszych, wynikła próba wykreowania jednej z najmniej wiadomych kobiet, należących do rodziny Sanguszków, które zostały pochowane w grobowcu rodzinnym kościoła Św.Doroty – hrabianki Pelagii Potockiej.
Nikt dzisiaj w Sławucie nie może na pewno powiedzieć, co konkretnie odbyło się z sanguszkowską kaplicą w czasach międzywojennego dwudziestolecia, Drugiej Wojny Światowej i tzw. doby radzieckiej. Ale zanotowane w ciągu kilku lat wspomnienia starszych mieszkańców Sławuty niewątpliwie mówią o profanacji szczątek rodziny książęcej i dewastacji kościoła, w którym znajdował się grobowiec.
Wspomnienia te dotyczą różnych czasów, różnych dat tej długoletniej tragedii zniszczenia. To za ich przyczyny wśród mieszkańców Sławuty zawsze toczyły się spory odnośnie przebiegu dziejów, ich uczestników, ponoszenie odpowiedzialności za nich i nawet – co do ilości osób, pochowanych tam. Mówiono o 6-ciu, 7-mu, albo nawet o 9-ciu osobach, które znalazły swój ostatni spoczynek w podziemiach sławuckiego kościoła.
Kilka lat temu Pani Aldona Cholewianka-Kruszyńska, kustosz Stajen Zamku w Łańcucie, zajmując się od wielu lat tematyką życia i działalności rodziny Hrabiów Potockich, pokrewnie związanej z Sanguszkami, w jednym ze swoich artykułów p.t. „Kościół w Sławucie” opublikowała fragment korespondencji X Romana Damiana Sanguszki (ostatniego Ordynata zasławskiego i właściciela Sławuty) do swojej siostry stryjecznej – X Marii Klementyny Potockiej z Sanguszków (córki X Romana „Sybiriaka”), datowanego rokiem 1910.
W korespondencji tej chodziło o prośbę, którą książe Roman Damian kierował do X Marii, pytając o jej zgodę na finansowe współuczestnictwo w sprawie zamówienia podstawek kamiennych pod trumny w krypcie kościoła Św. Doroty. Zamówienie to miało być wykonane w pobliżu leżącej Szepetówce w warsztacie Kazimierza Güntera.
W swoim liście (1910 r.) Roman Sanguszko, posiadając cechę osobliwej szczegółowości w sprawach ważnych, dokładnie ukazywał, komu musiały być poświęcone te kamienne ławy.
A więc…:
„ Przychodzę Cię zapytać, czy nie chcesz należeć do kosztu zrobienia postumentów granitowych pod trumnami w grobach naszych familijnych pod tutejszym kościołem (…) warto by zastąpić słupy dębowe, na których stoi każda trumna osobno postumentem.
Kazimierz Günter z Szepetówki (…) zobiowiązał się zrobić te postumenty do 1 maja br. (bieżącego roku – red.) za 555 rubli pod wszystkie pięć trumien tam złożonych: Dziadzi ( staropol. Dziadka – dla X Eustahego Sanguszki, red.), Buni (staropol. Babuni – dla X Klementyny z Czartoryskich Sanguszkówny, red.), twoich rodziców ( X Romana „Sybiriaka” i Hr. Natalii z Potockich, red.) i ciotki naszej Doroty (X Doroty Sanguszko, red.). Postumenta będą bardzo porządne w formie 2 schodów(…)”(*fragment listu, red.).
W tym że wyżej wspomnianym artykule kustosz Stajen w Łańcucie wspomina jeszcze o jednej osobie – Hrabiance Pelagii z Potockich, przedstawiając ją w jakości wychowanki księstwa Eustahego Sanguszki i jego żony – Klementyny z Czartoryskich, a później jako opiekunkę X Romana Damiana Sanguszki, która też została pochowana w krypcie kościoła Św. Doroty w roku 1911.
Siódmym i jednocześnie ostatnim pochowaniem w roku 1917 w skutek tragicznych i bardzo bolesnych wydarzeń był sam X Roman Damian Sanguszko. Co faktycznie daje możliwość stwierdzić, że ilość pochowań stanowiła w sumie 7 osób.
Jeśli zwrócić swoją uwagę na umieszczone wewnątrz kościoła Św. Doroty epitafia, to można zauważyć, że jedno z nich zostało poświęcone właśnie Hrabiance Pelagii z Potockich. Które informuje czytelnika o następnym: „Ś.P./Hrabianka Pelagia/Potocka/Córka Hermana i Antoniny z Mokronoskich/urodzona w Biłołówce 12 Maja 1831r./zmarła w Sławucie 31 października 1911 r./Nie tylko węzłami krwi ale sercem przez całe życie/złączona z rodziną XX Sanguszków/wsriód nich spoczęła obok ukochanego wuja/X Romana E. Sanguszko/pokój Jej zacnej Duszy”. To jeszcze raz potwierdza fakt jej pochowania w Sławucie.
Hrabianka Pelagia Potocka jest w historii Sławuty najmniej wiadomą osobą, choć nie mniej zasłużoną, oraz pochodzącą z rodu Potockich, Mokronoskich i XX Sanguszków.
W jakim to stopniu spokrewnienia znajduje się ta skromna osoba z rodziną książęcą? I dla czego ostatnia nią się opiekowała?
Dziadkiem Pelagii był szambelan ostatniego króla Rzeczypospolitej – Stanisława Augusta Poniatowskiego, poseł na Sejm Czteroletni, generał lejtnant wojsk koronnych, uczęstnik wojny polsko-rosyjskiej (1792) i insurekcji kościuszkowskiej (1794), w swoim czasie kapitan francuskiego pułku Royal Allemand i wicebrygadier Kawalerii Narodowej, komendant Warszawy i powstaniec na Litwie – generał Stanisław Mokronoski herbu Bogoria (1761, Bogucin-1821, Warszawa).
Za bitwę pod Zieleńcami, tak samo jak i X Eustahy Sanguszko, został odznaczony orderem Virtuti Militari, oraz Orderem Orła Białego i Św. Stanisława. Był ożeniony z X Maryją Sanguszkówną linii kowelskiej herbu Pogoń Litewska (1770-1827) – krewną siostrą X Eustahego Sanguszki, założyciela kościoła Św. Doroty w Sławucie. Od tego małżenstwa (1793) urodziła się Antonina Mokronoska herbu Bogoria – matka Hr. Pelagii Potockiej.
Antonina Mokronoska poślubiła Hr. Hermana Potockiego herbu Pilawa Złota (1801-1866). Z tego małżenstwa mieli 4 dzieci: Stefana (1823-1910)-Ordynata na Rosi, Władysława (zm.1875, bezpotomny), córkę Jadwigę (1827-1916, w przyszłości żony Konstantego Branickiego i matki Ksawerego Branickiego – właściciela zamku Montresor we Francji) i Pelagię (1831-1911, została pochowana w Sławucie).
Hr. Herman Potocki (1801-1866) – ojciec Pelagii – był jednym z powstańców Powstania Listopadowego (1831 r.), posłem na Sejm i emigrantem. Właścicielem dóbr zakątowskich w Tykocinie. Do 1831 roku mieszkał w Białołówce (współczesny obwód żytomierski, a kiedyś – wojewódstwo kijowskie). Po powstaniu działał we Lwowie, w komitecie, wspierającym uchodżców. Podtrzymywał dobroczynność i należał do Komisji Funduszów Emigracji Polskiej. Niezależny finansowo podróżował po całej Europie. Zmarł w emigracji, w Paryżu (1866) i został pochowany na cmentarzu Montmartre.
Antonina Mokronoska (1804-1845), żona Hr.Hermana Potockiego, zmarła w dość młodym wieku. Hr. Pelagia Potocka, jej córka, urodziła się w Białołówce(1831 r.) i na moment śmierci swojej matki miała 14 lat. Napewno za tych dwóch powodów (śmierć matki i skutki powstańczego udziału jej ojca w 1831) krewni z nejbliższego otoczenia – jej dziadek stryjeczny X Eustahy Sanguszko i jego żona X Klementyna z Czartoryskich – zostały dla Pelagii jej opiekunami. A później i sama Pelagia, jak podaje w swoim artykule Pani Aldona Cholewianka-Krzuszyńska, opiekuje się ich wnukiem – księciem Romanem Damianem Sanguszkiem.
W innych źródłach literackich, opierających się na informacji podanej przez Krakowski Archiwum Państwowy, dowiadujemy się, że Pelagia była przyjęta przez rodzinę xx. Lubartowiczów-Sanguszków jako blizki członek rodziny: wyrosła praktycznie u nich i miała osobliwe ciepłe stosunki z X Heleną Sanguszko – młodszą siostrą X Romana Damiana Sanguszki.
Nie wiele jest wiadomo o jej latach młodych, albo o możliwym zamążpójściu Pelagii, ale z napisu na jej tablicy epitafialnej jest zrozumiało, że była ona damą niezamężną.
W jednej z ostatnio bardzo popularnych książek o życiu szlachcianek na kresach p.t. ”Dama w jedwabnej sukni” autor – Pani Magdalena Jastrzębska, pisząc opowieść o X Helene Sanguszkównie i korzystając z dokumentów archiwalnych, dość krótko wpisuje w jej życiorys tryb życia Hr. Pelagii Potockiej (str.114):
„Sanguszkówna skupiła wokół siebie grono pań (nie tylko arystokratek, ale także kobiet wywodzących się z zamożnego mieszczaństwa) i założyła stowaryzszenie, którego członkinie spotykały się co parę tygodni w Krakowie celem dyskusji, wymianu spostrzeżeń i wreszcie informowania o konkretnych działaniach. W stowarzyszeniu znalazły się damy z Galicji – Cecylia Lubomirska, Antoniowa Potocka, Zofia Tarnowaska, Antoniowa Wodzicka, a także siostry Heleny – Jadwiga Sapieżyna i Pelagia Potocka, która działała w Warszawie. Panie miały za zadanie zbierać informacje o rodzimych producentach i ich produktach, gatunkach towaru przez nich oferowanych, cenach, a także drogach zbytu. Każda z dam miała działać w swej najbliższej okolicy, a po zebraniu informacji starano się rozszerzać ekspansję towarów na szersze rynki, dbając także o ich odpowiednią reklamę. Stowarzyszenie działało na zasadzie dobrej woli, było inicjatywą prywatną, która zasługiwała na głębokie uznanie. Nagłośniono sprawę w ówczesnej prasie, wydano promującą broszurę. Działaczki chciały na pewno, by ich akcja spotkała się z jaknajszerszym odzewem. Nie bez znaczenia był też fakt, że było to stowarzyszenie wyłącznie kobiece, założone w czasach, w których kobiety zaczynały coraz wyrażniej występować w życiu publicznym.” (Żródło archiwalne: Z. Cieszkowski dla krakowskiego „Czasu”. Artykuł pod tytułem „Stowarzyszenie pań dla krajowego przemysłu”. Kraków 1887, s.7)
Przez ostatnie dwa lata wiele wiadomych archiwów Polski przyczyniło się do udostępnienia ocyfrowanych dokumentów historycznych. Wśród nich okazały się między innymi także zbiory fotograficzne.
Jednym z najciekawszych był zbiór fotograficzny III Oddziału AGAD, w którym odnaleziono portret jeszcze jednej z najpiękniejszych przedstawicielek XIX-wiecznej doby sanguszkowskiej na Wołyniu. Sama elegancja i arystokratyczność patrzy na nas, dzięki czasochłonnym staraniom pracowników Archiwum w Krakowie, zachwycając naszą wyobrażnię, próbując umieścić życiowy los Pelagii Potockiej w kontekst historii Sławuty. Gdzie ona, na pewno, spędziła niemało czasu. Możliwie nawet poświęciła go dla rozwoju całej ordynacji, zajmując się sprawami komercji.
Ten artykuł słowami nieznanego mi autora dedykuję mojej ukochanej Sławucie:
„Cudze chwalicie, swego nie znacie
Sami nie wiecie, co posiadacie…”
Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe, im. Romana D. Sanguszki w Sławucie, Mgr. Wiktoria Wiszniewska, 23 lutego 2021 r.
Leave a Reply