…Dojeżdżamy do Baru. Po drodze odwiedzamy pobliską wieś Harmaki – o ile po olbrzymim klasycznym pałacu, który powstał na początku XIX wieku dla rodziny Dembowskich (wg innych danych Sokolińskich, jeszcze innych – Witosławskich), została tylko ruina, do której dobudowano budynek domu starców, o tyle zachował się park, założony przez Dionizego Miklera,. Ponadto, podążając drogą w tym kierunku, możemy podziwiać całą przepiękną dolinę rzeki Rów.
Z centrum powiatowego drogą T-610 na Kuryłowce Murowane dojeżdżamy do Słobody Jałtuszkowskiej, gdzie skręcamy w lewo, na Wierzchówkę. Tutaj, podobnie jak we wsi o takiej samej nazwie w powiecie trościaneckim, jest dwór, kiedyś własność rodziny Michalskich. Ród ten znany jest dzięki powstańcowi i wolnomularzowi Fryderykowi Michalskiemu, który walczył w szeregach powstańców Kościuszki i był jednym z organizatorów Powstania Listopadowego w roku 1831. Po jego klęsce Michalski wstąpił do tajnej organizacji Związek Ludu Polskiego, po wykryciu której Michalskiego uwięziono w Fortecy Kijowskiej. Tam jego zaufanie jako członka loży masońskiej zdobył gubernator Bibikow, któremu Fryderyk złożył zeznania. Za nie został skazany na śmierć, później wyrok ten zmieniono na 20 lat katorgi, poinformowano go o tym, gdy stał już na szubienicy ze stryczkiem na szyi. Zmarł na zesłaniu. Jeżeli chodzi o majątek w Wierzchówce, wiemy, że w 1827 roku przebywał tutaj poeta Juliusz Słowacki, który zakochał się w córce właściciela Julii.
Niektóre źródła informują, że dwór przed rewolucją należał do Bibikowych. Najprawdopodobniej, podstępny kijowski gubernator otrzymał w posiadanie dawny majątek Michalskiego za wykrycie jego „zbrodni”. Obecnie w części budynku mieści się szkoła podstawowa, drugie zaś skrzydło, które miało drewniane piętro, jest zrujnowane, strawił je pożar w 2000 roku.
Tymczasem wracamy do Słobody Jałtuszkowskiej, jedziemy przez rzekę Ladową i za wsią skręcamy w lewo na Biliczyn. Gdybyśmy mając wehikuł czasu przenieśli się o jakieś 5-6 lat wstecz, to w tej miejscowości można by było zastać klasycystyczny pałac Krasowskich, pochodzący z początku XIX wieku. Mamy jednak smętną ruinę niedawno spalonego zabytku, w którym przed pożarem mieścił się klub i biblioteka. Pałac mimo komunistycznych dziesięcioleci do pożaru zachował zdobienie dziesięciu komnat. Najbardziej godna podziwu była olbrzymia stiukowa rozeta w sali balowej, z której zwisał niegdyś kryształowy żyrandol. Obecnie pałac stoi bez dachu i podłogi. Prawdopodobnie tylko to powstrzymuje złodziei przed rabowaniem resztek obu kominków. Mimo zniszczenia, spowodowanego pożarem, do dziś w niektórych miejscach zauważyć można sztukaterię o motywach neogotyckich i klasycystycznych. Niestety, portyk z frontonem, ozdobionym niezwykłą sztukaterią, nie przeżył pożaru… Kolumny jednak stoją. Z tyłu widać resztki neogotyckiego balkonu. Jeżeli przy pomocy tegoż wehikułu czasu przenieść się 5-6 lat do przodu, to, z powodu dzisiejszej bezczynności, murów biliczyńskiego pałacu już nie zobaczymy. Jak również pomieszczenia gospodarczego o kolumnadzie ,które chociaż nie ucierpiało w czasie pożaru, to jednak rujnuje się na naszych oczach.
Na szczęście, pałac w kolejnym punkcie podróży – we wsi Michajłowce – ocalał. Zmierzamy tutaj drogą na Kuryłowce Murowane i skręcamy w lewo we wsi Konyszczów. W Michajłowcach w dawnym pałacu mieści się technikum. Pałac wybudował na początku XIX wieku Andrzej Eligiusz Dzierżek, po jakimś czasie właścicielami zostali Sobańscy,ostatni to Bronisław Sobański.
Do naszych czasów zachowało się kilka wnętrz pałacowych. W szczególności sztukateria w stylu empire nad starymi dębowymi schodami i bardzo ciekawe neogotyckie zdobienie sufitu i ścian w pokoju z auto symulatorami. Natomiast nie ma już olbrzymich sal, m.in. Białej, w której jako relikwia stał duży stół, na którym w zimie 1767 roku siedmiu szlachciców, w tym i dziadek budowniczego pałacu oraz duchowny opiekun ks. Marek Jandołowicz, podpisało Akt o Konfederacji Barskiej. Stół ten pochodził ze starego pałacu Dzierżków, który nie zachował się. Nie przetrwała również cieplarnia i budynek przybramny. Ocalał jednak spory park i oficyna, w której mieszkają ludzie.
Z Michajłowiec przez Śnitków (tutaj jest dawny kościół) i Kotiużany (duży pałac hrabiny Ceninej, wodospad i kościół – dom kultury) wyjeżdżamy na rozdroże, za mostem jedziemy w lewo na Wyszczeolczedajów. Tutaj we dworze właściciela cukrowni Kogana mamy bodaj czy nie najlepiej zachowane w obwodzie winnickim wnętrza sal. Chociaż nie jest to polskie dziedzictwo architektury, a jednak jadąc w te strony nie warto omijać tego pięknego zabytku.
Do ubiegłego roku było tutaj przedszkole, ale na poddaszu powstał pożar, który mężnie gasiła dyrektorka Halina Kusznir. Ona właśnie ma klucze do dworu, niewątpliwie warto tam trafić. Takiej wspaniałości, szczerze mówiąc, prawie nie zdarzało mi się oglądać w żadnym z pałaców na Ukrainie. Chyba że w Maryńskim. Mamy tutaj dwie sale o średniej wielkości i cztery małe komnaty.
Każde pomieszczenie ma własne niepowtarzalne wykończenie. Dla przykładu, jest komnata o motywach mauretańsko-żydowskich, są pokoje, ozdobione w stylu ukraińskim, eklektycznym. Przy wejściu do tej bajki nie można się nie zatrzymać z podziwu i zaskoczenia, które zostaje na długo. Pani Halina dokłada wszelkich starań, aby uratować zabytek, lecz urzędnicy państwowi, powołując się na brak środków tylko rozkładają ręce. A jest to, niewątpliwie, perła dworskiej architektury całego Podola.
Z Wyszczeolczedajowa wzdłuż rzeki Ladowej dość kiepską droga jedziemy do pobliskiej wsi Winoż. Jest tutaj zapomniany zabytek – pałac rodziny Kołosowskich, wybudowany mniej więcej w pierwszej połowie XIX w. Niestety, inne wiadomości o majątku nie zachowały się. Prowadzi do niego stara aleja z choinkami, na której końcu widnieje masywny portyk o czterech kolumnach. Do niedawna mieściła się tutaj szkoła podstawowa, ale została przeniesiona. Tym niemniej jednak pałac stoi pusty. W jego części mieszka rodzina. Przy bocznym wejściu znalazłem dwie kapitele kolumn, a więc zabytek prawdopodobnie miał kiedyś jeszcze jeden, boczny portyk.
Nie są to jednak wszystkie niespodzianki tego, wydawałoby się, głuchego zakątka obwodu. Jeżeli wrócimy do Wyszczeolczedajowa, w centrum skręcimy w lewo, to trafimy do Popieluchów. Mamy tutaj dawny pański dom, który prawdopodobnie wybudowała rodzina Dzierżków. Mieści się w nim obecnie rada wiejska, poczta i dom kultury. Zachowała się duża sala z przepięknym żeliwnym kominkiem (podobnym do czerniatyńskiego). Był kiedyś również portyk od strony ogrodu. Jest brama wjazdowa.
Wiadomo, że ostatnią właścicielką majątku była pisarka i poetka Natalia Dzierżek. Jej ojciec musiał sprzedać dwór z powodu ogromnych długów. Kto był właścicielem Popieluchów po Dzierżkach – nie ma informacji.
Musimy wrócić tą samą drogą na trasę do Kuryłowiec Murowanych (tom I), dokąd podążamy przez Mrozówkę i Rozdolówkę, naszym celem jest
wieś Równe, gdyż tutaj nad rzeką Karajec stoi XIX wieczny dom rodziny Rościszewskich. Do niedawna mieściła się tutaj szkoła, teraz – świeci pustką. Zabytek, porzucony na łaskę losu, powoli podupada, chociaż jest w dość dobrym stanie i nadaje się do użytku. Przyciąga wzrok ozdobna wieża, ze względu na którą styl architektury można określić jako eklektykę, a zatem i datować zabytek na ostatnią ćwierć XIX wieku.
Jeżeli przejechać kostką 3 km w druga stronę trasy, to we wsi Niszczowce można znaleźć piętrowy dom zagrodowy, w którym do niedawna działała szkoła. Poza małym ryzalitem nie ma żadnych ozdób. Nie wiemy, czy w środku coś ocalało. Zabytek wybudował w latach 20-30 XIX w. Mateusz Iżycki.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, 05.03.18, przedruk z 2015 r.
lp
Leave a Reply