Zniekształcona tożsamość Donbasu

Wielokrotnie poruszałem problem specyfiki tożsamości mieszkańców Ukrainy wschodniej w licznych artykułach naukowych i publicystycznych, natomiast nigdy nie przekładałem go na polską mniejszość, zamieszkałą na Donbasie. Niniejsze rozważania są sprowokowane wywiadem z prezes Towarzystwa Kultury Polskiej „Polonia” w Makiejewce Ireną Erdman, który został przeprowadzony przez korespondenta „Kroniki Narodowej” oraz (Nota Bene!!!) „Novorussia News Agency” – Dawida Hudźca w dniu 15 października 2014 r. (Wywiad można obejrzeć na stronie Obozu Narodowego „Kronika narodowa” i na kanale Youtube tak zwanej „noworossji” ) oraz artykułem prezesa z Mariupola Andrzeja Iwaszki „Podwodne kamienie” ewakuacji Polaków z Donbasu (dostępny na portalu polonijnym „Słowo Polskie”).

Analizując treść wypowiedzi prezes Erdman trudno nie zauważyć brak określonej pozycji politycznej. Ogólnie rzecz biorąc mówi się o sytuacji obecnej na terenach kontrolowanych przez terrorystyczne organizacje „DNR” (Doniecka Narodowa Republika) i „ŁNR” (Ługańska Narodowa Republika). Opisując trudną sytuację humanitarną w Makiejewce, kilka razy padło słowo wojna, ale strony nie zostały wymienione, natomiast były wspomniane bombardowania (proszę zauważyć, że samoloty posiada tylko strona ukraińska). Ale to tylko aluzje… Obojętność i apolityczność nie jest grzechem czy zarzutem, chociaż, z drugiej strony, bierność może być odbierana jako kolaboracjonizm z okupantem.

Więcej pytań wywołuje fakt obecności fragmentu wywiadu na kanale „Noworosji”… Wyjaśnia sytuację postać dziennikarza, który: „Ma 28-lat, jest słowianofilem, narodowcem i członkiem Obozu Wielkiej Polski. Od kilku tygodni przebywa w Donbasie, gdzie wspiera prorosyjskich separatystów i stara się być ich polskim rzecznikiem. – Nie będę siedział w domu przed kompem, kiedy Zachód atakuje bliski mi kraj. A gdy wojna się skończy… tyle słowiańskich krajów jeszcze trzeba wyzwolić – mówi Dawid Hudziec”. W trakcie wywiadu młody słowianofil podpowiada odpowiedzi p. Irenie Eddman, mówiąc „Nie sądzę, żeby Rosjanie byli wrogo nastawieni do Polaków (…) jestem tutaj po to, żeby, między innymi, zmienić ten pogląd”.

Zdecydowanie nie mogę zgodzić się z odpowiedzią Pani Prezes, która neguje panslawistyczne stereotypy wobec Polaków w świadomości zwolenników tak zwanego „Russkiego Miru” (inaczej 'wata’ / 'watnicy’).

Te stereotypy były wielokrotnie opisywane i omawiane, ostatnio w 2013 roku w Olsztynie na Konferencji pt. „Rosja-Polska: uprzedzenia i stereotypy”. Zaznaczę tylko, że ostatnie wydarzenia na Ukrainie w dużym stopniu aktualizowały je. Nie oszukujmy się, europejska Polska, członek NATO, w kontekście antynomii Swój – Obcy jest odbierana przez pryzmat skrajniej formy Obcego – Wrogi. Jeszcze w marcu w spokojnym nadmorskim Berdiańsku pojawiły się separatystyczne i antypolskie graffiti, a rosyjska i ukraińska 'wata’ non-stop mówi o obecności polskich najemników na lotnisku w Doniecku. Wiadomo, że księża katoliccy i niektórzy prezesi organizacji polonijnych byli zmuszeni do opuszczenia terenów „DNR” i „ŁNR”.

Wracając do artykułu p. Iwaszki z Mariupola, w 100 % popieram tezę o konieczności sprawdzania stanu świadomości Polaków zamierzających wyjechać do Polski z okupowanych regionów. Znajomość historii, kultury i języka polskiego wcale nie wyklucza posiadania postradzieckiej tożsamości 'watnika’ „DNR” i „ŁNR”.

Wiadomo, że szczególnie intensywnie Donbas rozwijał się za czasów stalinowskiej industrializacji. Do tygla kulturowego sprowadzano ludzi różnych narodowości i wyznań, a infrastruktury dla realizacji potrzeb narodowościowych i praktyk religijnych tutaj po prostu nie było – idealne warunki dla podmiany wartości ludzkich dogmatami komunistycznymi. Asymilacji i tworzeniu tożsamości lokalnej „narodu sowieckiego” sprzyjał też kult robotnika, który również pomagał zamaskować niedoskonałość systemu komunistycznego oraz totalny brak duchowości i nędzność napływowej ludności miejscowej, specyficznego stopu „Tutejsi”.

Gospodarcze znaczenie przemysłowego regionu ZSRR sprzyjało formowaniu mitu o własnej wyjątkowości. Właśnie z tamtych czasów wciąż żywy mit “żywiciela” całego kraju. I, jak skutek tego, większość mieszkańców dotacyjnego Donbasu wyróżnia się nadzwyczajnym paternalizmem.

Przez ponad dwadzieścia lat specyfikę tożsamości lokalnej umiejętnie wykorzystywały lewicowe partie Ukrainy, a następnie Partia Regionów i miejscowi oligarchowie, przeciwstawiając Donbas reszcie terenów Ukrainy, kultywując pamięć historyczną nieistniejącego imperium sowieckiego.

Zwycięstwo Rewolucji Godności i fakt zdrady i ucieczki Janukowucza miejscowy lud odebrał jako własną porażkę. Majdan zmienił Ukrainę, w tym i Donbas. Radykalizacja i polaryzacja społeczeństwa sprzyja tworzeniu nowych mitów, ale także konrmitów. Nowa tożsamość Ukrainy staje się nie tyle zbiorowym zjawiskiem etnicznym, ile politycznym, świadczy o dalszych procesach formowania się społeczeństwa obywatelskiego.

Wydarzenia na Krymie i w Donbasie nie dały możliwości ostatecznie sformować się mitowi Majdanu, z własnymi męczennikami i bohaterami, natomiast stworzyły obraz-stereotyp zdrajcy. Ciekawe, że ci drudzy skutecznie wykorzystują wymyślony na Kremlu kontrmit walki z neofaszyzmem.

Niestety, śmierci ukraińskich obrońców i bojowników-separatystów służą sakralizacji przelanej krwi, kształtowaniu własnej pamięci historycznej i tożsamości na zasadzie antynomii My – Oni, Swój – Obcy, Swój – Wrogi.

Mam nadzieję, że czasy postradzieckiej egzystencji już minęły. Czas wyznaczyć się: czy ja dalej trwam w postkomunistycznych złudzeniach i czekam na powrót anachronizmu ZSRR, czy żegnam się z przeszłością i dbam o przyszłość europejskiej Ukrainy.

Prezes Polskiego Kulturalno-Oświatowego Towarzystwa „Odrodzenie” dr hab. prof. Lech Aleksy Suchomłynow

Skip to content