Ostatnia paczka bożonarodzeniowa w ramach 15. edycji akcji „Polacy- Rodakom” trafiła do 93-letniej Petroneli Sytnik prawdopodobnie najstarszej Polki w Winnicy.
24 stycznia członkowie winnickiej wspólnoty „Ruch Rodzin Nazaretańskich” Bogdan Wengluk oraz Oleksij Krawec a także redaktor „Słowa Polskiego” Jerzy Wójcicki odwiedzili Panią Petronelę w jej prywatnym budynku na Starym Mieście. Razem z paczką od lubelskich organizacji pozarządowych i senatora RP Stanisława Gogacza, goście przywieźli posiłek dla niewidomej starszej Pani oraz tradycyjną polską i ukraińską kolędę.
Ponad 90-letnią Panią Petronelę nie trzeba było długo zapraszać do śpiewania. Już wkrótce ona zaczynała śpiewać jedna za drugą kolędy a goście tylko podchwytywały za nią znajome z dzieciństwa melodie. „Przybieżeli do Betlejem”, „Wśród nocnej ciszy”, „Lulajże, Jezuniu” i inne pieśni brzmiały jedna za drugą. W przerwach pomiędzy śpiewaniem starsza Pani jak zawsze opowiadała o życiu kościoła katolickiego w Winnicy w czasach ZSRS, jak potoczyły się losy parafii po śmierci ostatniego proboszcza Marcelego Wysokińskiego, o Mszach w budynkach prywatnych na Tiażyłowie i Korei (Piętniczanach). Podkreślała, że winniccy Polacy-katolicy nie dawali tak łatwo za wygraną, kiedy komuniści zamknęli kościół w latach 60. XX wieku. Jeździli po kolei do Moskwy, spędziwszy tam na zmianę ponad trzy długie miesiące, prosząc Kreml o pozwolenie na odprawianie Mszy. O niektórych sprawach babci było ciężko wspominać – na przykład o tym, jak po zamknięciu kościoła miejscowi Polacy nie mogli nawet przejść po tej stronie ulicy Lenina, gdzie znajdował się kościół Matki Boskiej Anielskiej – taki ciężar leżał im na sercu, że nie udało im się odrodzić życie świątyni… Po śmierci ks. Marcelego, wierni jeszcze długo przychodzili na jego mogiłę na cmentarzu „Pidlisny” i modlili się, błagając Boga o kościół.
Dziś, kiedy mamy możliwość w Polsce i na Ukrainie spokojnie uczęszczać na Msze i katechezy do kościoła, nie rozumiemy często przez co musieli przechodzić zaledwie 30-40 lat temu nasi babcie i rodzice. Przyzwyczailiśmy się do tego, że modlitwa w miejscu publicznym i przeżegnanie się na ulicy nie wzbudza teraz zainteresowania ze strony służb specjalnych. Ale tacy ludzie, jak Petronela Sytnik, są żywym świadectwem walki katolików w czasach ZSRS o wiarę w Chrystusa, o możliwość wychowywania dzieci w duchu chrześcijańskim. Odwiedzając Panią Petronelę, warto wsłuchać się w jej słowa i pomodlić się razem z nią w intencji księży i setek parafian podolskich kościołów, którzy cierpieli i umierali w imię Chrystusa i przyszłość swoich dzieci bez czerwonej gwiazdy, sierpa i młota.
Jerzy Wójcicki