Ostatki, to w tradycji polskiej i podolskiej ostatni tydzień karnawału, kiedy to urządzano bale, potańcówki, kuligi, spotkania towarzyskie. Jedzono, pito, tańczono i bawiono się bez opamiętania. A wszystko to w przeczuciu zbliżającego się Wielkiego Postu.
Był to również czas nawiązywania romansów, związków uczuciowych o rozmaitej sile i natężeniu, jak również kojarzenia małżeństw.
Tradycją Domu Polskiego w Barze jest organizowanie spotkań karnawałowych lub ostatkowych. I tak w sobotę 22 lutego odbyło się spotkanie pod wiele mówiącym tytułem: „Powiedz mi , jak mnie kochasz?”, którego motto zostało zaczerpnięte z wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
Skąd taki temat i dobór repertuaru? Otóż luty i marzec to miesiące, na które przypadają dwa międzynarodowe święta spod znaku czerwonego serduszka i czerwonego goździka – z kobietą w tle – a mianowicie „Walentynki” i „Dzień Kobiet”. W połączeniu z zakończeniem okresu karnawału, święta te stanowią pretekst do niezobowiązującego wyznawania sobie uczuć. Robimy to w różny sposób, często poprzez wręczanie sobie najrozmaitszych gadżetów uznawanych potocznie za związane z miłością. Są to ozdobne karteczki zwane „Walentynkami”, serca w najrozmaitszej postaci, miękkie poduszki z napisem „I love you” w kolorze strażackiej czerwieni, pluszowe misie, czerwone róże. Trzeba jednak pamiętać, że są to miłe oznaki mogące wyrażać zakochanie, zauroczenie, niezobowiązujący flirt czy też chęć nawiązania romansu, który wcale nie musi być początkiem wielkiej miłości, bo przecież:
Miłość, to nie pluszowy miś ani kwiaty,
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość, kiedy jedno płacze, a drugie po nim skacze.
Bo miłość, to żaden film w żadnym kinie
Ani róże, ani całusy małe, duże
Ale miłość, kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze.
I właśnie w takiej słodko – gorzkiej tonacji przedstawiającej różne oblicza miłości, utrzymany został charakter sobotniego spektaklu, w którym słowo współbrzmiało z romantycznymi utworami wokalnymi oraz instrumentalnymi na trąbkę, saksofon, skrzypce i fortepian.
W scenariuszu imprezy znalazły się również utwory humorystyczne, na przykład zabawna inscenizacja wiersza Juliana Tuwima „Colloquium niedzielne na ulicy” oraz żartobliwe dialogi prowadzących.
Uczestniczkami spotkania były też panie z Barskiego Koła Królowej Bony, które przygotowały wyśmienite gołąbki według starej receptury jaka obowiązywała na dworze królewskim.
Ukoronowaniem wydarzenia był recital zespołu „Jurek i przyjaciele”, który przyjechał z miasta Chmielnicki. Wszystkich obecnych zachwyciły przeboje lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych oraz autorskie utwory, do których teksty i muzykę napisał lider zespołu, pan Jerzy Singalewicz.
Jedna z takich właśnie autorskich piosenek podbiła serca mieszkańców Baru, gdyż jej słowa nawiązywały do historii i teraźniejszości tego miasta. Tak więc miasto doczekało się swojej piosenki.
Myślę, że tegoroczne ostatki w Domu Polskim należały do udanych, co podkreślali zaproszeni goście, wśród których znaleźli się przedstawiciele Konsulatu Generalnego RP w Winnicy, państwo Joanna i Bartosz Szeligowie, mer miasta Bar Artur Cyciurski oraz liczni członkowie Stowarzyszenia Polaków w Barze.
Serdecznie zapraszamy za rok.
Małgorzata Michalska, nauczyciel skierowany do pracy dydaktycznej przez ORPEG, 6 marca 2020 r.
Leave a Reply