W programie „Śledczym okiem”, który ukazał się 20 maja w TVP Piotr Nisztor opowiedział historię rezygnacji z dokończenia rurociągu Odessa-Brody-Płock-Gdańsk, który był strategicznym projektem uniezależniającym Polskę od rosyjskiej ropy. Dziennikarz przypomniał, że „ojcem chrzestnym projektu budowy polskiego odcinka rurociągu Odessa – Brody, do Płocka, a następnie Gdańska był śp. prezydent Lech Kaczyński, który przekonał do jego realizacji przywódców Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Litwy i Ukrainy”.
Te porozumienia zawarte jeszcze w 2009-2010 latach miały doprowadzić do powstania nowego systemu dostaw ropy do Europy, opartego na surowcu nierosyjskim. Zdaniem byłego szefa gabinetu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Roberta Draby, dla rządu Donalda Tuska projekt ten najwidoczniej przestał być priorytetowy. „Jednak rząd Donalda Tuska po 10 kwietnia 2010 r. – katastrofie smoleńskiej, w której zginął prezydent Kaczyński – zdecydował o resecie relacji z Rosją. Ofiarą tej polityki padł również projekt rurociągu Odessa-Brody-Płock-Gdańsk, który ostatecznie pogrzebała swoją decyzją Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier w rządzie Tuska” – podkreślił Nisztor.
Pomysł przesyłu ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego do Europy Zachodniej powstał na początku lat 90. Dodano, że 15 lutego 1993 r. Leonid Krawczuk, ówczesny prezydent Ukrainy, podjął decyzję o budowie terminalu naftowego Pivdenny, który był początkiem rurociągu Oddesa-Brody. Projekt został całkowicie sfinansowany przez ukraiński rząd. 5 sierpnia 2002 r. rurociągiem popłynęła pierwsza ropa dostarczona tankowcem przez Morski Terminal Naftowy Pivdenny. W kolejnych latach Unia Europejska uznała projekt za strategiczny dla bezpieczeństwa Starego Kontynentu. Kluczowym elementem było jednak dobudowanie do rurociągu polskiego odcinka do Płocka, a następnie Gdańska.
Inwestycję – jak przypomniano w programie – miała zrealizować zarejestrowana w Warszawie spółka Sarmatia, którą w lipcu 2004 r. stworzyły: ukraiński koncern Uktransnafta i polskie przedsiębiorstwo PERN.
Na przeszkodzie stanęła Rosja, która już wtedy zaczęła proces uzależniania Europy od rosyjskich surowców i zablokowania powstania inwestycji. W styczniu 2010 r. podpisano wstępną umowę na przygotowanie projektu odcinka rurociągu Brody-Adamowo z założeniem przedłużenia go do Gdańska. Inwestycja miała być współfinansowana przez UE, która przeznaczyła na ten cel blisko pół miliarda złotych. W tym czasie przygotowano też odpowiednie zmiany w planach zagospodarowania na trasie, którą miała biec rura.
Rurociąg pozwoliłby na całkowite odcięcie się od rosyjskiej ropy naftowej i wzmocniłby w znakomity sposób bezpieczeństwo Polski. A także Ukrainy. „Co więcej w sytuacji, która jest dzisiaj – szczególnie w perspektywie wojny na Ukrainie – byłaby to dość istotna kwestia” – mówił.
Odnosząc się do informacji o tym, że PKN Orlen chce reaktywować projekt rurociągu ocenił, że to „znakomity pomysł”. Rząd Donalda Tuska, po katastrofie smoleńskiej, zdecydował jednak o resecie relacji z Rosją. Niewygodny dla Kremla projekt polskiego odcinka rurociągu Odessa-Brody zaczął być torpedowany. Realizacja poszczególnych punktów zaczęła się opóźniać, a w mediach pojawiły się opinie podważające sens inwestycji. Pierwsze skrzypce w tej kampanii grał Andrzej Szczęśniak, ekspert energetyczny. Według Szczęśniaka dużo korzystniejsze byłoby kupowanie azerskiej ropy przez Białoruś rządzoną przez Aleksandra Łukaszenko, najbardziej zaufanego sojusznika Władimira Putina” – zaznaczono.
Pomysł reaktywacji polsko-ukraińskiego projektu wrócił po rosyjskim ataku na Ukrainę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jego realizacja to obecnie jeden z priorytetów polityki PKN Orlen, kierowanego przez Daniela Obajtka.
Słowo Polskie za: tvp, pap, 21 maja 2023 r.
Leave a Reply