Powstańcza droga do fortecy kijowskiej

Stół dla przesłuchań w fortecy kijowskie. Fot. Redakcja

Kontynuujemy opowieść Stanisława Wacowskiego o losach powstańców styczniowych na Podolu, Wołyniu i Kijowszczyźnie.

We dwa dni po wyjściu z Taraszczy wypadł nam (Red.:powstańcom styczniowym) nocleg w dość porządnem i ludnem miasteczku Białejcerkwi.

Etap tu składał się z dwóch mniej trochę wstrętnych jak poprzednie izb, więc ulokowano nas od kryminalistów oddzielnie, szlachetni zaś i liczni mieszkańcy miasta Polacy, a nawet i Żydzi spotkali nas z wielkiem współczuciem, obdarzając tak obficie rozmaitymi zapasami żywności, że tych aż do Kijowa nam starczyło.

Na całodzienny znów wypoczynek zatrzymano nas w mieście powiatowym Wasylkowie, gdzie w więzieniu zastaliśmy kilku naszych powstańców, którzy będąc ranni przez włościan pod Rozalówką, leczyli się tu w szpitalu powiatowym.

Z tych czterech, którzy byli już zdrowsi, wyprawiono wraz z nami do Kijowa. Byli to chłopcy bardzo młodzi, uczniowie 5 i 6 klasy szkoły Białocerkiewskiej: pp. Zarzycki, Korzun, Korycki i Listopadzki. Gdy nas po przebytym w więzieniu dniu do dalszej drogi na plac przed dom Rządowy wyprowadzono, na ganku tego domu zjawił się jakiś wyższej rangi, z białą, jak mleko brodą, wojskowy, który zobaczywszy, że ani pokuci, ani powiązani nie jesteśmy, zaczął okrutnie krzyczeć do sprawnika i dozorcy więzienia, każąc nas natychmiast powiązać i tak powiązanych do Kijowa prowadzić. Posłano więc kilku ze zgromadzonych dla eskorty naszej włościan po sznury i gdy je przynieśli, pokrępowano nas.

Gdyśmy z miasta wyszli eskortujący nas włościanie zaczęli okazywać nam wielkie współczucie, a z własnego instynktu, porozumiawszy się, z ujętym przez nas datkiem, żołnierzami, więzy nam rozluźnili mówiąc, że pochodząc z wiosek rządowych i będąc przez wiele lat przez rząd strasznie uciskanymi, oburzeni są na tych włościan, którzy nie doświadczywszy podobnego jak oni ucisku, pomagają rządowi chwytać nas, więzić i mordować, i gdyby byli powstańcy w ich okolicy się zjawili, znaleźliby w nich nie tylko jak najserdeczniejsze przyjęci, lecz i czynną zbrojną pomoc i „Dziś bądźcie panowie pewni, że ponieważ, do samego już Kijowa tylko przez wsie rządowe przechodzić będziecie, a nawet w nich nocować, żadna was krzywda od włościan nie spotka”.

I rzeczywiście witano nas wszędzie z wielkim współczuciem, a gdyśmy w jednej ze wsi na nocleg stanęli, włościanie znieśli nam sporo chleba i nabiału, za co nie chcieli przyjąć żadnej, lub też bardzo małą zapłatę.

Część VII

Walery Franczuk za: Stanisław August Wacowski, W półokrągłej baszcie. Wspomnienia z roku 1863 r. , 25 września 2023 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *