Jeszcze pamiętamy te czasy, gdy 1 maja licznie z czerwonymi flagami przychodziliśmy na komunistycznie wiece. Na każdym rogu stał Lenin, w wioskach rządziły kołgospy, a kierowały wszystkim SOWIETY – czy to “sielskie”, czy to “gorodskie”. Ten, kto chociaż tydzień nie pracował stawał się „tuniejadciem” – żyjącym za rachunek innych, a wszystkie uczelnie zaczynały swoje wykłady od obszernego kursu marksizmu-leninizmu…
Długo można by było przeliczać relikty epoki komunistycznej, ale mamy w kalendarzu 2009 rok i „SAMOSTIJNA, NIEPODLEGŁA UKRAINA”. Już od 18 lat, pełnoletnia, według ukraińskiego prawa.
Ale co się naprawde zmieniło po upływie tych 18 lat? Co urosło z tego niemowlaka, owiniętego w żółto-niebieską flagę?
Zapewne, dzięki chaosowi wewnątrz sowieckiego mocarstwa pod koniec lat 80-ch zostało mu trochę rakiet, karabinów, samolotów, czołgów – tych w gorszym stanie, bo lepsze w 1991-1996 r. postkomunistyczna czołówka wywiozła do Syrii, Somali, Iraku, zarabiając na tym szalone pieniądze. I do dnia dzisiejszego stan ukraińskiej armii nie zmienił się jakościowo – ten sam sprzęt z napisem „Sdiełano w SSSR”, sprzedane, niezgodnie z umowami międzynarodowych tenderów mienie wojskowe, razem z ziemią, i najważniejsze – żołnierz, otrzymujący pensję… 50-120 euro za oddanie państwu najlepszych lat życia.
No dobrze, dość o wojsku, w końcu przed nami EURO-2012 razem z RP, budujemy stadiony, infrastrukturę, drogi… Drogi, które na Ukrainie i w Rosji jeszcze za czasów Napoleona stawały się przedmiotem żartów i narzekań. „Duraki i dorogi” – tak Francuzi opisali Rosję w 1812r. Ponad 10 lat „stroim” pierwszą na Ukrainie autostradę Kijów-Odesa. Około 600 km. Niedużo. Ale bez skutku, za to wydatki na budowę przekroczyły wydatki na budowę połowy autostrad w Polsce. Chyba dlatego zastrzelił się były minister transportu Kyrpa, bo już nie wiedział, jak po cichu kraść te pieniądze.
Drogi na Ukrainie „wiosną schodzą razem ze śniegiem”- tak tu mawają miejscowi. Mam znajomych Polaków, którzy przekraczając polsko-ukraińską granicę, już za pół godziny dzwonili z prośbą zabrania ich swoim samochodem, bo bali się sami jechać dalej. Na specjalną uwagę zasługuje również ukraińska drogówka DAI, bo bez tego „dai” na zagranicznej rejestracji daleko nie zajedziesz. A ciekawe jest i to, że połowa samochodów, zatrzymywanych przez funkcjonariusza, za minutę odjeżdża – nawet bez sprawdzenia dokumentów! Wystarczy powiedzieć: „Jestem kumem, kolegą , sąsiadem jakiegoś urzędnika X” i mam zielone światło”.
Jeżeli mówimy już o policji, to zajrzyjmy jeszcze na zwykły posterunek. „Milicja” zobaczymy napisane u góry, a potem – milicjanta w mundurze rodem z 70-ch, tylko zamiast „serpa i mołota” przyklejony tryzub. W głowie u niego też lata 70-te, bo metody dopytywania świadków poprzez zastraszanie i psychologiczne przygniatanie osobowości nie zmieniły się od czasów NKWD. A połowę czasu w pracy miejscowy „detektyw” spędza na szukaniu części zamiennych do swojego starego peceta albo atramentu do drukarki. I to wszystko za PRYWATNE środki!
Można jeszcze wspomnieć o DARMOWYM SYSTEMIE OCHRONY ZDROWIA na Ukrainie, ale zasługuje to na osobny artykuł.
Ale cóż się w końcu zmieniło po upadku komunistyczynego reżimu? Bardzo wiele, ale najważniejsze – TO, CO W GŁOWIE, pozostało z czasów Chruszczowa-Brieżniewa.
Leave a Reply