Liczba przesiedleńców wewnętrznych stale rośnie, szczególnie w wyniku ofensywy wroga i przymusowej ewakuacji z obszarów działań wojennych. „Obecnie mówimy o około 5 milionach wewnętrznie przesiedlonych, którzy zmuszeni byli uciekać przed wojną, przed okupacją rosyjskiego agresora, którzy zmuszeni byli do opuszczenia swoich domów w poszukiwaniu względnego bezpieczeństwa i spokoju” – poinformował deputowany do Rady Najwyższej Maksym Tkaczenko.
Według niego szybki wzrost liczby przesiedleńców spowodowany jest natarciem wroga, ogłoszeniem przymusowej ewakuacji w obwodzie donieckim: Kurachowe, Selidove, Pokrovsk, w kierunku Charkowa – Wowczańsk, Kupiańsk i inne.
Natomiast były wiceminister ds. terytoriów czasowo okupowanych i osób wewnętrznie przesiedlonych Georgii Tuka powiedział, że 99 proc. wewnętrznie przesiedlonych osób, z którymi rozmawiał, powraca na tereny okupowane nie z własnej woli, ale dlatego, że nie byli w stanie ułożyć sobie życia na terytorium podkontrolnym władzom ukraińskim.
„Obserwuję proces powrotów uchodźców na tereny czasowo okupowane od 2015 roku, kiedy stanąłem na czele administracji wojskowej w Ługańsku, a następnie pracowałem w ministerstwie. Wielokrotnie kontaktowałem się z ludźmi i nie zamierzam potępiając tych ludzi, nie znam ani jednej takiej osoby, która chce wróciłaby na tereny okupowane. Prawie 99 proc. ludzi wraca, ponieważ nie mogli ułożyć sobie normalnego życia na kontrolowanych przez Ukrainę terytoriach” – powiedział.
Według polityka kwestia powrotu uchodźców do okupacji rosyjskiej nie została rozwiązana od 2015 roku. Co prawda dzisiaj przed państwem stoją większe wyzwania, ale – jak zauważyła Tuka – tę kwestię trzeba rozwiązać.
Opis ilustracji: Zniszczone z powodu rosyjskiej okupacji przedszkole niedaleko Iziuma w obwodzie charkowskim. Fot. Redakcja
Słowo Polskie, fot. Redakcja, 25 listopada 2024 r.
Leave a Reply