Każdy, kto śledzi wydarzenia na wschodzie Ukrainy po głębszemu przyjrzeniu się rozwojowi sytuacji może odnieść wrażenie, że Zachód wciąż traktuje prorosyjskich terrorystów, jako oponenta, z którym można prowadzić poważny dialog.
Wskutek zniszczeń infrastruktury Donbasu gospodarce tego regionu zostały naniesione szkody rzędu kilka miliardów Euro (tylko na oszklenie zniszczonych 24 stycznia rosyjskimi rakietami budynków w Mariupolu i naprawę sieci ciepłowniczych i energetycznych trzeba 4,5 mln Euro). Po zamordowaniu ponad 5,5 tys. ludzi, dzisiejsi liderzy DRL i ŁRL przy wsparciu militarnym Kremla nadal wystrzeliwują pociski w kierunku dzielnic mieszkalnych miast, niszczą wsie, mosty kolejowe i inne obiekty infrastruktury gospodarczej, nie planując w przyszłości ją odbudowywać.
Przy tym separatyści nie zważają na żadne wartości moralne, a tym bardziej chrześcijańskie. Działają, jak stado wściekłych małp, a cywilizowana Europa próbuje z tymi małpami pertraktować.
Wydaje się, że światowe media CNN, BBC, Euronews zbyt ostrożnie podają doniesienia z ukraińskiego frontu. Dopiero 24 stycznia – po raz pierwszy od początku rosyjsko-ukraińskiego konfliktu, OBWE potwierdziła, że rakiety do wschodniej części Mariupola przyleciały z terenów, kontrolowanych przez prorosyjskich terrorystów:
Monitors with the Organization for Security and Co-operation in Europe said they conducted a crater analysis which showed the use of Grad and Uragan rockets that likely originated from areas controlled by the pro-Russian rebel group Donetsk People’s Republic (DPR). (CNN, 24.01.15 r.).
Wszystkie poprzednie tytuły newsowe, dotyczące Ukrainy brzmiały mniej-więcej tak: „Mariupol under rocket attack” lub „12 peoples were killed in Volnovakha”. Kto strzelał? Z jakiej strony? Kto zestrzelił z rosyjskiego Buka malezyjski samolot? Na te pytania nie można znaleźć odpowiedzi w największych światowych mediach.
Póki rodziny 30 ofiar opłakują śmierć najbliższych, którzy w sobotni weekendowy poranek „mieli nieostrożność” wyjść na spacer lub zakupy na ulicę Mariupola, Europejczycy wydaje się nie zauważają zagrożenia dla swoich własnych miast, robiąc taki sam błąd, jak w roku 1939, kiedy przez palce patrzyli na przygotowania Niemiec do inwazji na Polskę.
W pierwszych dniach września 1939 roku jedna z lwowskich gazet umieściła na pierwszej stronie słowa „Z polskiej krwi rozpoczęła się II wojna światowa”. Analogicznie teraz – z ukraińskiej krwi rozpoczyna się inwazja Rosji na podstawowe wartości demokratyczne i moralne starej cywilizacji europejskiej. Rosyjscy liderzy kłamią na wszystkich zebraniach Rady Bezpieczeństwa ONZ, blokują prawem weto jej decyzje dotyczące Ukrainy i jednocześnie wysyłają nowoczesne czołgi T-90 i systemy rakietowe Buratino na Donbas przez niekontrolowaną granicę rosyjsko-ukraińską, prowadzą na szeroką skalę wojnę informacyjną.
Czy sankcje gospodarcze wobec Rosji są skuteczne? Nie są i nie mogą być skuteczne w kraju, w którym z kart kredytowych korzysta zaledwie 20% mieszkańców a nieograniczone zasoby naturalne mogą w razie potrzeby zagwarantować bezprzeszkodową produkcję uzbrojenia za Uralem nawet, jeżeli Europa skonsoliduje się i ogłosi Rosji wojnę, która pochłonie miliony ofiar. Jak i w latach II wojny światowej najbardziej krwawe bitwy stoczą się na terenie Ukrainy – „ukrainnych ziemiach” cywilizacji Zachodu sprzed okupacji rosyjskiej w XVIII wieku.
Jerzy Wójcicki, 25.01.15 r.